MAK: niewłaściwe decyzje pilota przyczyną katastrofy smoleńskiej

MAK: niewłaściwe decyzje pilota przyczyną katastrofy smoleńskiej

Dodano:   /  Zmieniono: 
Szefowa MAK Tatiana Anodina (fot. Forum) 
Bezpośrednie przyczyny katastrofy smoleńskiej to nie podjęcie przez pilota decyzji o odejściu na lotnisko zapasowe mimo posiadania informacji o warunkach pogodowych, obniżanie lotu przez dowódcę samolotu mimo braku widoczności i pomimo ostrzeżeń otrzymywanych z wieży, a także brak właściwej reakcji pilota mimo ostrzeżeń wysyłanych przez system TAWS - poinformowała szefowa MAK Tatiana Anodina. - Obecność dowódcy sił powietrznych w kabinie pilotów oznaczała wywieranie presji na pilotów - dodała wskazując też, że "stwierdzono obecność alkoholu we krwi gen. Błasika".
- Obecność w kabinie dyrektora protokołu dyplomatycznego MSZ Mariusza Kazany i dowódcy Sił Powietrznych gen. Andrzeja Błasika oraz przewidywana negatywna reakcja prezydenta Lecha Kaczyńskiego stanowiła presję na załogę Tu-154M, by lądować w Smoleńsku - powiedziała szefowa MAK Tatiana Anodina. Dodała, ze we "krwi członków załogi polskiego Tu-154M nie stwierdzono alkoholu".

"Pilot decydował sam"

Szefowa MAK stwierdziła, że "to był lot międzynarodowy, którego dowódca podejmuje samodzielną decyzję o lądowaniu bądź opuszczeniu lotniska". Mówiąc o statusie lotu z 10 kwietnia 2010 r., Anodina powiedziała, że rejs ten był "jednorazowym lotem dotyczącym międzynarodowego transportu osób". - Zgodnie z przepisami rosyjskimi i normami międzynarodowymi, dowódcy tych załóg podejmują samodzielne decyzje o lądowaniu bądź opuszczeniu lotniska, biorąc na siebie wszelką odpowiedzialność za podjętą decyzję - dodała. Podkreśliła, że analogiczne przepisy obowiązują także w Polsce. Według Anodiny, bezprecedensowy był fakt przekazania Polsce czarnych skrzynek Tu-154M.

Polska załoga otrzymywała wielokrotnie informacje, że warunki na lotnisku w Smoleńsku nie osiągają minimum potrzebnego, by można było lądować. Mimo to nie zdecydowała się na skorzystanie z lotniska zapasowego - wynika z raportu końcowego MAK.

Zignorowane informacje z wieży

Jak podkreśliła przedstawiająca raport przewodnicząca Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego MAK Tatiana Anodina, załoga Tu-154M dostawała informacje o bardzo złych warunkach na lotnisku m.in. od strony białoruskiej, z samego lotniska i od załogi polskiego Jaka, która wcześniej wylądowała na lotnisku w Smoleńsku. - Mimo to nie podjęła decyzji o odejściu na lotnisko zapasowe. Ten fakt był początkiem powstania szczególnej sytuacji lotniczej. Załoga przy podejściu do lądowania opierała się wyłącznie o swoje narzędzia, podjęła próbę lądowania bez względu na bardzo złe warunki lotnicze, poniżej minimum potrzebnego do lądowania - podkreśliła Anodina. 

W organizacji lotu samolotu Tu-154M były istotne braki dotyczące przygotowania i ukształtowania załogi oraz wyboru dodatkowych lotnisk - poinformowała Tatiana Anodina. Dodała, iż wylot samolotu odbył się bez posiadania przez załogę informacji o faktycznej pogodzie na lotnisku w Smoleńsku oraz bez zaktualizowanej informacji nawigacyjnej. MAK poinformował także, że według jego ustaleń, samolot przed wylotem z Polski i podczas lotu do Smoleńska był sprawny. Jak mówiła Anodina, przed zderzeniem z ziemią i uderzeniem w inne przeszkody nie było żadnych wybuchów - silniki i inne systemy działały prawidłowo.

Z kolei szef komisji technicznej MAK Aleksiej Morozow powiedział, że "polskie uwagi do raportu MAK z badania katastrofy smoleńskiej zostały załączone do dokumentu". Jak wyjaśnił, takie załączenie nastąpiło na wniosek strony polskiej.

Gorzka prawda - ale prawda

Anodina prezentuje na specjalnej konferencji prasowej ostateczne ustalenia prac Komisji Technicznej MAK. - Musimy być otwarci i opublikować prawdę - nawet najbardziej gorzką - zaznaczyła i dodała: - Bezprecedensowa liczba polskich ekspertów uczestniczyła w badaniu katastrofy smoleńskiej przez Międzypaństwowy Komitet Lotniczy.

Szefowa MAK poinformowała, że śledztwo przeprowadzono - w oparciu o decyzję polskiego i rosyjskiego rządu - na podstawie Konwencji Chicagowskiej. Jej zdaniem to jedyny dokument państwowy określający zakres prowadzenia śledztwa, odpowiedzialności państw i zasad publikacji raportu oraz uzasadnienia. - MAK zbadał już 519 wypadków lotniczych. W badaniu tej katastrofy otrzymaliśmy pomoc Polski, USA, krajów europejskich i Wspólnoty Niepodległych Państw - mówiła Anodina. Według niej, polskich ekspertów - w bezprecedensowej liczbie 24 osób oraz akredytowanego przy MAK płk. Edmunda Klicha z doradcami "niezwłocznie dopuszczono do prac".

Międzynarodowy Komitet Lotniczy  postuluje, by wprowadzić zakaz przebywania osób postronnych w kabinie pilotów - powiedziała szefowa MAK Tatiana Anodina na konferencji prasowej w Moskwie poświęconej ostatecznemu raportowi ws. katastrofy smoleńskiej. Jak powiedziała Anodina, chodzi o "wprowadzenie na poziomie ustawodawstwa narodowego zakazu znajdowania się w kabinie pilotów osób niebiorących bezpośrednio udziału w locie".

Według Międzynarodowego Komitetu Lotniczego (MAK) należy też wprowadzić normy, które uregulują, że wszelki transport osób niezależnie od rodzaju lotnictwa "można dokonywać tylko w oparciu o standardy konwencji chicagowskiej, w tym także w zakresie ubezpieczenia pasażerów, załogi oraz odpowiedzialności". Anodina podkreśliła też, że przesądzanie o odpowiedzialności konkretnych osób nie leży w kompetencji MAK.

pap, ps