Miller: bez rozmowy z Putinem nie mielibyśmy kluczowego dowodu

Miller: bez rozmowy z Putinem nie mielibyśmy kluczowego dowodu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jerzy Miller (fot. Wprost) Źródło: Wprost
- Gdyby nie rozmowa premierów Donalda Tuska i Władimira Putina, prawdopodobnie nie mielibyśmy kluczowego dowodu w sprawie przyczyn katastrofy - stwierdził szef MSWiA i przewodniczący polskiej komisji badającej katastrofę smoleńską Jerzy Miller. Rząd przedstawia w Sejmie informacje dotyczące działań władz zmierzających do ustalenia przyczyn katastrofy prezydenckiego Tu-154M.
Miller nawiązał do słów przemawiającego przed nim premiera Tuska, który mówił o trudnym "partnerze w badaniu" katastrofy. - Gdyby nie rozmowa pana premiera Donalda Tuska z panem premierem Putinem, to prawdopodobnie do dzisiaj nie mielibyśmy kluczowego dowodu, który zmienił spojrzenie polskiej komisji na udział niektórych członków w przebiegu wypadku w ostatniej fazie lotu - mówił Miller. Szef MSWiA nie sprecyzował, o jaki dowód chodzi.

Minister przyznał, że w pierwszych dniach po katastrofie w kierowanej przez niego Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego była taka atmosfera, by zacząć analizę "nie od tego, co się działo w Polsce, tylko co działo się na terenie Federacji Rosyjskiej". - Ale w komisji pracują ludzie, którzy kilka, kilkanaście lat zajmują się badaniem wypadków lotniczych. I to ich etyka zawodowa i bardzo dobry warsztat pracy bardzo szybko zapanowały nad jakąkolwiek pokusą podejścia do badania choć w części nieobiektywnie - podkreślił Miller. 

Miller poinformował posłów, że "strona rosyjska nie potrafiła do końca odczytać zapisu rozmów załogi polskiego tupolewa z rejestratora głosowego". - Niecierpliwość jest wrogiem dokładności - mówił Miller wskazując na różnice w rosyjskiej i polskiej transkrypcji odczytanych zapisów rozmów załogi TU-154M. Minister podkreślił, że w wersji rosyjskiej słowo "odchodzimy" załoga wypowiedziała tylko raz - miał je wypowiedzieć jedynie drugi pilot. Tymczasem polscy specjaliści ustalili, że to słowo padło dwa razy: pierwszy raz wypowiedział je dowódca załogi kpt. Arkadiusz Protasiuk, a drugi pilot powiedział to po raz drugi, potwierdzając komendę dowódcy.

Miller poinformował, że taśma rejestratora ma 30 minut i eksperci Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego nadal nad nią pracują. - Są tam inne fragmenty nieodczytane, które mogą być bardzo istotne, zmienić pogląd komisji i mieć wpływ na końcowy raport - dodał szef MSWiA. Odnosząc się do liczących 150 stron polskich uwag do raportu MAK Miller powiedział, że w sposób zwarty i "możliwie precyzyjnie oraz nienapastliwie" odnoszą się one do rosyjskich ustaleń.

- W lutym zostanie przedstawiony raport polskiej komisji badającej okoliczności i przyczyny katastrofy smoleńskiej - zapowiedział szef MSWiA. - Nie złożymy tego raportu na ołtarzu pośpiechu, niedokładności, ponieważ nie wolno tak zrobić - podkreślił. - Z góry proszę o wybaczenie, jeżeli się kilka dni spóźnimy, jeżeli będzie wymagało tego to, czego jeszcze dzisiaj nie znamy, a co może poznamy za tydzień, dwa czy trzy tygodnie - zaznaczył minister stojący na czele komisji badającej przyczyny katastrofy.

Miller zwrócił się do posłów z prośbą, by nie ferować ocen, że polska strona w czasie tej prezentacji wskazała jako przyczynę katastrofy polskiego samolotu TU-154M zachowanie kontrolerów na rosyjskiej wieży kontroli lotów. - Nikt z nas takiej opinii nie kreuje. Jeszcze raz chcę to podkreślić, nie pozwolimy potraktować polskich uwag jako uwag nieistotnych w procesie wyjaśniania wszystkich okoliczności wypadku, ale jest za wcześnie, abyśmy mówili, co było tak istotnym czynnikiem, że można nazwać ten czynnik przyczyną wypadku - zaznaczył szef MSWiA. Podkreślił, że polska komisja nie będzie słuchała takich podpowiedzi, że polską racją stanu jest przenieść winę na stronę rosyjską. - Komisja jest obiektywna w swoim badaniu, szuka wszystkich czynników, które miały wpływ na przebieg zdarzeń. I uważam, że komisja będzie działała w interesie Polski, jeżeli będzie szukała prawdy i wszystkich elementów opisujących zdarzenia z 10 kwietnia i dni, tygodni, miesięcy, a nieraz lat poprzedzających ten dzień - podkreślił Miller.

PAP, arb