W rozegranym wcześniej w tej grupie meczu Szwecja pokonała Chorwację, co dla obu uczestników spotkania w Lundzie oznaczało koniec nadziei na półfinał.
Na początku dobrze spisywały się linie defensywne obu zespołów. Pierwszy gol padł dopiero w 7. minucie, a jego autorem był Mateusz Zaremba. W 14. min po raz pierwszy na listę strzelców wpisał się niedzielny jubilat Karol Bielecki, który tego dnia kończył 29 lat. Polska prowadziła wtedy 5:3.
Potem jednak Polacy stracili pięć bramek z rzędu i pomimo żywiołowego dopingu biało-czerwoni nie zdobyli gola przez siedem minut. Kolejny remis (8:8) na tablicy wyników pojawił się w 23. minucie, ponownie za sprawą Bieleckiego. Do końca tej części gry toczyła się wyrównana walka, ale to rywale schodzili do szatni prowadząc 11:10.
W drugiej połowie Polacy, czyniąc zadość tradycji tego turnieju, zaczęli grać o niebo lepiej. Popis dał Tomasz Tłuczyński. Do 39. minuty zdobył dziewięć goli, w tym pięć w pierwszej połowie. Polska prowadziła wtedy 17:13. Trafienie numer 10 zaliczył w 43. minucie, wyprowadzając drużynę na prowadzenie 20:15. W tym momencie o czas poprosił trener Serbów, a rywale wkrótce zaczęli odrabiać straty i w 48. minucie doprowadzili do wyrównania (20:20).
Znowu przez siedem minut Polacy nie zdobyli żadnego gola. Tę złą passę przerwał udanym rzutem z biodra Marcin Lijewski. W 55. min. zespół z Bałkanów ponownie objął prowadzenie 23:22. Końcówka była bardzo nerwowa. Niepotrzebnie karę zarobił Piotr Grabarczyk i grający w przewadze rywale utrzymywali jednobramkowe prowadzenie. Po chwili wynik się wyrównał i - gra toczyła się gol za gol.
Pół minuty przed końcem przy stanie 26:26 i Polacy i piłce w rękach Polaków, trener Bogdan Wenta wziął czas. Następna akcja miała zadecydować o wyniku. Udany rzut Bieleckiego siedem sekund przed końcem rozstrzygnął o końcowym wyniku 27:26 i co najmniej ósmym miejscu w turnieju.
pap, em