Egipska opozycja chce dalszych protestów. "Dialog? Tak, ale bez Mubaraka"

Egipska opozycja chce dalszych protestów. "Dialog? Tak, ale bez Mubaraka"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Opozycja chce demonstrować na ulicach do momentu ustąpienia prezydenta Mubaraka (fot. FORUM) 
Egipska koalicja opozycyjna wezwała do dalszych protestów, mówiąc, że przystąpi do negocjacji z wiceprezydentem Omarem Suleimanem, jeśli prezydent Hosni Mubarak ustąpi ze stanowiska. Opozycja żąda m.in. rozwiązania obu izb parlamentu i parlamentów regionalnych oraz powołania grupy roboczej, która opracuje nową konstytucję. Ustąpienie Mubaraka uznano za warunek podjęcia rozmów z wiceprezydentem Omarem Suleimanem.

- Opozycyjne siły są gotowe negocjować z wiceprezydentem Omarem Suleimanam dopiero po ustąpieniu Mubaraka - zapowiedział rzecznik Mustafa Naggar, odczytując oświadczenie koalicji. - Wzywamy ludzi do kontynuowania protestu na placu Tahrir i prosimy wszystkich, by wzięli udział w piątkowym proteście i pomaszerowali ze wszystkich gubernatorstw Egiptu na plac Tahrir w Kairze, przed Zgromadzenie Ludowe i budynek telewizji - apeluje opozycja. W skład koalicji opozycyjnej wchodzą Narodowe Stowarzyszenie na rzecz Zmiany z Mohamedem ElBaradei na czele, Bractwo Muzułmańskie i inne ugrupowania.

Tymczasem zwolennicy i przeciwnicy prezydenta Egiptu Hosniego Mubaraka starli się na placu Tahrir w centrum Kairu, gdzie od ponad tygodnia trwają wielotysięczne demonstracje antyprezydenckie. Niektórzy uczestnicy zamieszek zostali ranni - pisze agencja Associated Press. Manifestanci poinformowali też, że wśród demonstrantów na placu Tahrir w centrum Kairu pojawili się policjanci w cywilu.

Do starć doszło, kiedy setki zwolenników rządzącego od 30 lat Mubaraka pojawiły się na placu Tahrir w centrum stolicy, gdzie tysiące przeciwników prezydenta dziewiąty dzień z rzędu domagają się jego odejścia. Według świadków, sympatycy Mubaraka z kijami i batami wjechali na koniach i wielbłądach między protestujących na placu. Uczestnicy zamieszek używali kijów i rzucali w siebie kamieniami, ale nie doszło do użycia broni palnej. Obecne na miejscu wojsko nie interweniowało. - To bandyci z rządzącej Partii Narodowo-Demokratycznej. Stałem przy wejściu na plac Tahrir, gdzie tworzyliśmy żywy mur, kiedy grupa rzuciła się na nas, a potem zostałem uderzony kamieniem - relacjonował przebieg wydarzeń jeden z demonstrantów, który został raniony w głowę.

Korespondent telewizji Al-Dżazira poinformował, że wojsko zaczęło strzelać w powietrze, usiłując rozpędzić zwolenników i przeciwników prezydenta Egiptu na kairskim placu Tahrir.

PAP, arb