"Rząd Tuska to rząd spóźnionej fazy"

"Rząd Tuska to rząd spóźnionej fazy"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ryszard Czarnecki (fot. mat. prasowe) 
- W grze informacyjnej między Polską a Rosją stroną atakującą są Rosjanie. Rząd Tuska to rząd spóźnionej fazy - uważa europoseł PiS Ryszard Czarnecki. - Nie gramy z Rosją w informacyjnego ping-ponga - odpowiada mu Antoni Mężydło z PO.
Zdaniem Czarneckiego, Rosjanie wytoczyli Polsce wojnę propagandową. - Chcą wykazać, że oni nie ponoszą żadnej odpowiedzialności, a winę ponoszą Polacy. I oni tą wojnę wygrywają - mówi. Według eurodeputowanego PiS, "jesteśmy jedno tempo za Rosjanami", a do opinii publicznej trafiają tylko propagandowe hasła Rosjan.

"Nie spieszmy się"

- Informując o katastrofie smoleńskiej nie powinniśmy się śpieszyć, bo pośpiech stwarza poczucie chaosu - odpowiada na zarzuty Czarneckiego Antoni Mężydło. Polityk PO podkreśla, że strona polska nie powinna się spieszyć, tylko rzetelnie przedstawić przyczyny katastrofy. Zdaniem Mężydło, ostatnie konferencje na temat Smoleńska nie wniosły do sprawy niczego nowego. Tego samego zdania jest Ryszard Czarnecki. - Dzisiejsza konferencja to nic nowego pod słońcem, nic nie wniosła. Polska powinna od początku odpowiadać natychmiast. Powinniśmy ponad podziałami politycznymi działać jako Polska w tej sprawie - podkreśla.

Drugie dno opóźnień

Czarnecki - jak sam przyznaje - zaczyna się dopatrywać "drugiego dna" w sprawie raportu komisji ministra SWiA Jerzego Millera. Prace komisji zostaną opóźnione z powodu usterki w tupolewie o numerze bocznym 102, który miał być przez komisję wykorzystany do eksperymentu. - Mówienie o usterce technicznej jako powodzie o przesunięciu raportu o dwa miesiące to kpina - mówi europoseł PiS.

Serial konferencyjny

W ostatnich dniach odbyły się trzy konferencje poświęcone wydarzeniom z 10 kwietnia. W czwartek rosyjscy eksperci ogłosili, że głównymi przyczynami katastrofy były błędy w przygotowaniu lotu, formowaniu i treningach załogi, brak treningów na symulatorze, nieznajomość lotniska oraz niski poziom przygotowania polskiego 36. specpułku. - 10 kwietnia 2010 roku załoga tupolewa nie miała prawa lądować w panujących warunkach, a rosyjscy kontrolerzy nie mieli prawa zamknąć lotniska w Smoleńsku - mówił prezes fundacji rozwoju infrastruktury transportu powietrznego "Partner rosyjskiego lotnictwa" Oleg Smirnow.

W piątek przedstawiciele Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej oświadczyli, że w obecnej fazie śledztwa nie da się jeszcze stwierdzić, kto może być uznany za winnego katastrofy polskiego Tu-154M pod Smoleńskiem. Rosyjscy śledczy oznajmili też, że w materiałach dochodzenia nie ma dowodów, które podważałyby wnioski Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK). Przekazali także, iż nie ma również dowodów, by ktokolwiek wywierał presję na kontrolerów lotów. Zapewnili, że wrak tupolewa rozcinano tylko w celu wydobycia zwłok.

Również w piątek prokuratorzy z Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, którzy uczestniczyli w Moskwie w przesłuchaniach czterech oficerów z wieży kontroli na lotnisku w Smoleńsku, zapewniali, że rosyjscy śledczy umożliwili im zadanie wszystkich pytań i dwa dodatkowe przesłuchania. Według WPO, nie są wykluczone kolejne wizyty polskich prokuratorów wyjaśniających okoliczności katastrofy smoleńskiej w Rosji.

zew, TVN24, PAP