Kariera bankruta

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prasa brytyjska obwieściła ostatnio kres kariery politycznej Jeffreya Archera, znanego również w  Polsce autora światowych bestsellerów "Kain i Abel", "Co do grosza", "Stan czwarty". Gwiazda Partii Konserwatywnej, multimilioner i pisarz jest postacią jakby wyjętą z kart swoich książek.
Prasa brytyjska obwieściła ostatnio kres kariery politycznej Jeffreya Archera, znanego również w Polsce autora światowych bestsellerów "Kain i Abel", "Co do grosza", "Stan czwarty". Gwiazda Partii Konserwatywnej, multimilioner i pisarz jest postacią jakby wyjętą z kart swoich książek. Jak ich bohaterowie ambitny, rzutki i pomysłowy, doświadcza wciąż wzlotów, które mogłyby przyprawić o zawrót głowy, ale i upadków, z jakich mało kto umiałby się podnieść. Ku zdumieniu wszystkich ten doradca torysowskich premierów, ulubieniec wyborców, par Anglii od 1992 r. zasiadający w Izbie Lordów, jakimś cudem porażki obracał w zwycięstwa. Jest ucieleśnieniem polityka gwiazdora.
Pierwszy raz o krok od krachu znalazł się w połowie lat 70., kiedy po sukcesach politycznych, finansowych i udanych akcjach charytatywnych niefortunna lokata w akcje oszukańczej firmy kanadyjskiej wpędziła go w dług w wysokości pół miliona funtów. Nie wystarczyła wyprzedaż majątku, dzieł sztuki i kosztowności. Przyszło się pożegnać z błyskotliwie rozpoczętą karierą w Izbie Gmin, do której został wybrany z ramienia Partii Konserwatywnej (był jednym z najmłodszych posłów w dziejach parlamentu angielskiego), i zabrać się do interesów, by spłacić długi. Nie mógł dostać pracy, więc postanowił opisać mechanizm własnego bankructwa. Historia młodych ludzi usiłujących odzyskać wydarty im przez oszusta milion dolarów opowiedziana w "Co do grosza" w krótkim czasie postawiła autora na nogi, zwłaszcza w sensie finansowym. Wydana również u nas powieść "Kain i Abel" - z polskim imigrantem w Ameryce jako jednym z głównych bohaterów - była kolejnym wielkim sukcesem. Ta bijąca rekordy popularności w Stanach Zjednoczonych książka, emanująca sympatią do wszystkiego, co polskie, okazała się doskonałym sposobem promocji naszego kraju i kultury.
Archer wraca do polityki, jego pierwszej miłości. Prowadzi dom otwarty, skupiający wiele wybitnych osobistości. Z okien londyńskiej rezydencji ma widok na parlament, na wsi koło Cambridge kupuje stylową posiadłość oraz chlubi się piękną, inteligentną żoną naukowcem - oboje nie schodzą z czołówek gazet. Pisarz nie szczędzi sił i czasu, by zjednywać swemu ugrupowaniu nowych wyborców. W nagrodę za pozyskiwanie elektoratu zostaje w 1985 r. zastępcą przewodniczącego Partii Konserwatywnej. Nadal angażuje się w wielkie akcje, jak słynny koncert na rzecz Kurdów, nie stroni też od radości życia. Przyciąga kobiety i budzi niezwykłą jak na Anglię zawiść. Media polują na każde jego potknięcie. W końcu wpada w pułapkę zastawioną w 1986 r. przez prasę - "News of the World" montuje prowokację, żeby oskarżyć Archera o romans z prostytutką, której notabene pisarz nie widział na oczy. Archer rezygnuje ze wszelkich funkcji politycznych, a "Daily Star" wytacza proces. Tym razem wygrywa, gazeta musi zapłacić słone odszkodowanie. Frustracja właścicieli brukowców okazuje się jednak ładunkiem o opóźnionym zapłonie. Jeffrey Archer o prasie wie wszystko - jako jej bohater oraz jako osoba wtajemniczona w życie publiczne. Zna też jej tajne powiązania, potęgę wydawniczych koncernów, a przede wszystkim ich rynkową bezwzględność. Korzystając z tej wiedzy, pisze znakomitą powieść "Stan czwarty". Jej bohater, postać wzorowana na magnacie prasowym Robercie Maxwellu, popełnia samobójstwo zaszczuty intrygami środowiska, które sam współtworzył.
Dwa i pół roku Archer poświęcił pracy politycznej, pretendując do stanowiska burmistrza Londynu. Wysiłki te uwieńczył sukces: znaczną większością głosów uzyskał nominację z ramienia swej partii. Wydawało się, że czeka go pewne zwycięstwo w wyborach w maju 2000 r., ale prasa brukowa nie zapomniała mu wcześniejszego wystąpienia przeciw niej i zdecydowała się na odwet - opublikowała oświadczenie reżysera Teda Francisa. Twierdził on, że pisarz namawiał go do krzywoprzysięstwa. Tak bowiem zakwalifikował prośbę Archera sprzed trzynastu lat o alibi na wieczór, który pisarz spędził w restauracji ze swoją dawną asystentką Andriną Colquhoun. Archer chciał w ten sposób chronić swoje małżeństwo, obawiając się, że ten fakt wypłynie przy okazji zeznań w sądzie. Do rozprawy wówczas nie doszło, ale po kilkunastu latach reżyser, znęcony zapewne nagrodą pieniężną, odświeżył swą pamięć w rozmowie wspominkowej z pisarzem, jaką nagrano bez wiedzy Archera. W listopadzie 1998 r. Archer wycofał swoją kandydaturę na burmistrza. Tym razem cała prasa, nie tylko brukowce, bierze odwet. Rodzina chroni się w wiejskiej posiadłości. Żona ma żal do męża, ale oświadcza: "W ciągu trzydziestu pięciu lat przekonałam się, że Jeffrey jest przyzwoitym i wielkodusznym człowiekiem. Nie zmienię zdania w ciągu jednego weekendu". Margaret Thatcher zaś stwierdza: "Przetrwajmy tę burzę, pamiętając o zasługach Archera i jego wspaniałomyślności". A wydawcy się cieszą - nagonka, która szkodzi karierze politycznej pisarza, powoduje wzrost zainteresowania jego książkami.
Więcej możesz przeczytać w 1/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.