Skośne oczy Busha

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prezydent USA George W. Bush wyruszył w  w sześciodniową podróż po Azji Wschodniej. Odwiedzi Japonię, Koreę Południową i Chiny.
Prezydent rozpoczyna podróż od Japonii, stosunki z którą miały się stać - jak zapowiadał jeszcze w czasie swej kampanii wyborczej - priorytetem dla jego administracji. Bush krytykował w kampanii prezydenta Clintona za nacisk na stosunki z Chinami kosztem Japonii, która jest najważniejszym azjatyckim sojusznikiem Waszyngtonu.
Oczekuje się, że w Tokio Bush przede wszystkim podziękuje Japończykom za ich wkład w wojnę z terroryzmem. Japonia wysłała na  Ocean Indyjski okręty swych sił samoobrony, była gospodarzem pierwszej konferencji na temat pomocy dla Afganistanu i sama ofiarowała znaczną sumę w ramach tej pomocy.
Przedmiotem troski USA jest jednak stagnacja ekonomiczna w  Japonii, utrudniająca także wyjście z recesji gospodarki amerykańskiej. Głównym tematem rozmów z premierem Junichiro Koizumim będą zatem sprawy gospodarcze. Zdaniem niektórych amerykańskich ekspertów, Koizumi unika zbyt radykalnych reform i  dlatego Japonii grozi poważny kryzys finansowy.
Następny etap podróży to Korea Południowa, gdzie nadal stacjonuje 37 tys. żołnierzy amerykańskich, strzegących granicy z  Koreą Północną. W Seulu bardzo źle przyjęto zaliczenie przez Busha Korei Północnej do części składowych "osi zła", wraz z Iranem i  Irakiem. Uznano to za dotkliwy cios w politykę dialogu z  Phenianem, prowadzoną przez prezydenta Kim De Dzunga przy szerokim poparciu społecznym.
W Pekinie - przewidują obserwatorzy w USA - prezydent będzie się przede wszystkim starał zapewnić tamtejszych przywódców, że  Chinom nie zagraża planowany amerykański system obrony antyrakietowej. Bush powtórzy również swym gospodarzom, że USA nie  zamierzają rezygnować z zasady "jednych Chin" poprzez uznanie Tajwanu za odrębne suwerenne państwo.
Jednak, ku rozgoryczeniu Pekinu, Bush nadal chce sprzedać Tajwanowi amerykańskie niszczyciele rakietowe typu "Kidd" i  wesprzeć go w budowie nowych dieslowskich okrętów podwodnych. W  opinii prezydenta USA, spory w kwestii tajwańskiej nie powinny poważniej zakłócić dialogu Waszyngtonu z Pekinem.
"Tajwan to delikatny problem w stosunkach chińsko-amerykańskich, ale nie jest na tyle drażliwy, by odwieść Stany Zjednoczone i  Chiny od dobrego i uczciwego dialogu" - oświadczył Bush w  wywiadzie, nadanym w sobotę przez centralną telewizję chińską CCTV.
Komentatorzy amerykańscy zwracają uwagę, że klimat stosunków między obu państwami ostatnio się ociepla. Chociaż kontrolowane przez rząd media chińskie ostro krytykowały słowa Busha o "osi zła", przywódcy kraju byli bardziej powściągliwi.
les, pap