"Dlaczego Lech Kaczyński ułaskawił wspólnika Dubienieckiego?"

"Dlaczego Lech Kaczyński ułaskawił wspólnika Dubienieckiego?"

Dodano:   /  Zmieniono: 116
Marcin Dubieniecki (fot. FORUM)
Doradca prezydenta prof. Tomasz Nałęcz zapowiedział, że obecna kancelaria prezydenta RP wyjaśni sprawę ułaskawienia Adama S. przez byłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego. - Jestem przekonany, że kancelaria wyjaśni tę sprawę. Nie mam tylko pewności, czy w grę nie wchodzą jakieś klauzule poufności, ale uważam, że jeśli wchodzą, to one powinny zostać zdjęte. W tej sprawie właśnie - moim zdaniem - przede wszystkim dla obrony czystego imienia prezydenta Kaczyńskiego nie powinno być żadnych niejasności - ocenił Nałęcz w Radiu ZET.

Media poinformowały w ubiegłym tygodniu, że Adam S., z którym mąż Marty Kaczyńskiej - Marcin Dubieniecki założył spółkę, został w "trybie nadzwyczajnym" ułaskawiony przez Lecha Kaczyńskiego. "Gazeta Wyborcza" napisała, że "9 czerwca 2009 roku prezydent ułaskawił Adama S., przedsiębiorcę z Kwidzyna. Trzy tygodnie wcześniej S. założył spółkę z Marcinem Dubienieckim. 8 maja zapadła decyzja, że  wniosek będzie rozpatrywany w stosowanym rzadko trybie tzw. prezydenckim. Z dokumentów, do  których dotarła gazeta, wynika, że prokurator generalny, który opiniuje wniosek, był przeciwny zastosowaniu prawa łaski wobec Adama S.".

- Jest to przykra sprawa dla Kancelarii poprzedniej kadencji, bo  tutaj gołym okiem widać, że w grę wchodzi podejrzenie nieuczciwości. Tzn. wykorzystania osobistej znajomości dla załatwienia sprawy, gdzie osobiste znajomości nie powinny w grę wchodzić. Ta sprawa jest tym bardziej przykra, że ona rzuca cień na bardzo prawego człowieka, jakim był pan prof. prezydent Kaczyński. Właśnie dla obrony pamięci prezydenta Kaczyńskiego w tej sprawie trzeba wszystko od początku do końca wyjaśnić - ocenił Nałęcz. Według niego nie może być tak, "że w sprawie bardzo wyjątkowej prezydencki minister z poprzedniej kadencji zasłania się niepamięcią". Chodzi o byłego podsekretarza stanu w kancelarii prezydenta Andrzeja Dudę, który nie pamięta sprawy ułaskawienia Adama S. - Przecież łże w żywe oczy takich spraw się nie zapomina - stwierdził Nałęcz. - Każdy z nas prędzej, czy później, kiedyś się zetknął z taką sprawą, że  chciano go wepchnąć na taką minę i świetnie to będzie pamiętał do sądu ostatecznego, jeśli dał się wepchnąć, gdzie będzie za to skazany - dodał.

Europoseł PJN Paweł Kowal stwierdził z kolei, że w sprawie jest sporo szczegółów, które trzeba zweryfikować. - Prezydent Kaczyński niesłychanie pieczołowicie podchodził do ułaskawień. I w gruncie rzeczy można powiedzieć, że był na granicy uważania, że to jest prawie, że niepotrzebne. Myślę, że najważniejsze jest zestawić wszystkie fakty, dowiedzieć się, kto z urzędników za to odpowiadał - podkreślił.

PAP, arb