Prokuratura nie bada nagrania kłótni Błasika z Protasiukiem

Prokuratura nie bada nagrania kłótni Błasika z Protasiukiem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Tupolew 154M (fot. Wikipedia) 
Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie nie analizuje materiału wideo z lotniska Okęcie, na którym widać rzekomą sprzeczkę między generałem Andrzejem Błasikiem a dowódcą prezydenckiego tupolewa majorem Arkadiuszem Protasiukiem. Podobno niemożliwe jest rozszyfrowanie treści rozmowy na podstawie ruchu warg.
- Nie dysponujemy tym dowodem. On został zabezpieczony procesowo przez prokuraturę w dniu 10 kwietnia ub. r. na lotnisku Okęcie i został przekazany Komisji, której przewodzi pan minister Jerzy Miller - powiedział kpt. Marcin Marsjan z biura rzecznika prasowego Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Dodał, że materiał posiada Komisja Badań Wypadków Lotniczych, a nie wojskowa prokuratura.

- Czekamy na ustalenia Komisji. Później materiał zostanie nam zwrócony. Wówczas na pewno stosowne badania zostaną przeprowadzone - stwierdził Marsjan. Nie chciał jednak powiedzieć o jakie badania mu chodzi. - Proszę wybaczyć, ale dziś o tym nie będziemy przesądzać - dodał kpt. Maksjan.

Pod koniec lutego "Gazeta Wyborcza" informowała, że jest świadek, który słyszał, jak tuż przed wylotem prezydenckiego Tu-154 dowódca sił powietrznych gen. Andrzej Błasik zwymyślał kapitana samolotu Arkadiusza Protasiuka. Awanturę słyszał chorąży BOR. Ale nie powiedział o niej prokuratorowi.

Według oficera BOR, który zna relację chorążego, chodziło o to, że Protasiuk nie chciał lecieć, bo nie miał informacji o sytuacji pogodowej nad lotniskiem w Smoleńsku, a wiedział o pogarszających się warunkach. - Generał zwymyślał go w wulgarnych słowach. Kazał mu iść do kokpitu i sam meldował prezydentowi samolot gotowy do odlotu. [Chorąży] powiedział, że wyglądało to tak, jakby ten chłopak [Protasiuk] nie chciał lecieć, jakby coś przeczuwał - dodał rozmówca gazety.

ps, "Gazeta Wyborcza", "Nasz Dziennik"