Jawna fikcja

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jawność życia publicznego w Polsce jest fikcją, uważa Julia Pitera, szefowa Transparency International Polska. Dowód: sprawa wglądu w rozliczenia z kampanii wyborczej.
Według TI, konieczna jest zmiana przepisów zmierzająca do likwidacji tej fikcji.

Organizacja International Polska analizowała sprawozdania z kampanii wyborczej do parlamentu.

Zgodnie z ordynacją wyborczą, w ciągu siedmiu dni od dnia ogłoszenia sprawozdania wyborczego partie polityczne, komitety wyborcze, stowarzyszenia i fundacje, które w swoich statutach przewidują analizę finansowania kampanii wyborczych, mogą zgłaszać do Państwowej Komisji Wyborczej zastrzeżenia do sprawozdań finansowych z kampanii. Transparency zwraca uwagę, że w grupie uprawnionych do wglądu w te informacje brak dziennikarzy.

Na badanie dokumentów było jednak w rzeczywistości trzy a nie nie siedem dni, mówi Jacek Łęski z TI Polska. W sobotę i niedzielę PKW była nieczynna, a "Monitor Polski", w którym opublikowane zostały sprawozdania, choć wyszedł 31 stycznia, był datowany 29 stycznia i od tej daty liczone było 7 dni.

"Byliśmy jedyną organizacją, która zwróciła się o wgląd w te dokumenty, a mimo to dla PKW był to kłopot organizacyjny. Nie było wiadomo, gdzie mamy to przeglądać i kiedy. Nie mieliśmy też możliwości kserowania dokumentów, mogliśmy tylko robić notatki". Dokumentów tych są dziesiątki tysięcy, zatem, realnie nie ma możliwości, by je dokładnie przejrzeć, ocenia Łęski.
Sposób, w jaki ordynacja wyborcza reguluje dostęp do sprawozdań finansowych z kampanii wyborczej, jest w praktyce zaprzeczeniem zapisanej ustawowo jawności - uważają przedstawiciele Transparency International.

Nawet pobieżna analiza rozliczeń prowadzi do wniosków, że komitety wybiorcze sporządzały je niedbale i nieczytelnie.

"Jeśli partie nie potrafią rozliczać się ze swoich finansów, to  trudno tego oczekiwać od innych podmiotów życia publicznego. Ryba psuje się od głowy" - uważa Łęski.

Przedstawił kilka "ciekawostek".

Na przykład wykaz ofiarodawców złożony przez komitet PO nie pozwala na ich identyfikację, a w kampanii wyborczej komitetu SLD-UP brał udział Stefan Stelmaszczuk, pracownik Informacyjnej Agencji Radiowej, choć polskie Radio zabrania tego swym pracownikom. Podpisał on z komitetem umowę na 130 tys zł.

Łęski odkrył też kilka umów zawieranych przez gazety z tym komitetem na zamieszczenie materiału promującego kandydatów tego komitetu, "udającego" zwykły materiał prasowy, m.in. tygodniki "Co słychać" z Mińska Maz. i "Komu i czemu" z Radomska.

TI zwraca uwagę, że zapisane w ustawie badanie prawidłowości sprawozdań przez biegłych rewidentów nie wystarcza, ponieważ oni robią to tylko z punktu widzenia rachunkowo-księgowego, a z rozliczeń wynikają też inne ciekawe informacje, których PKW nie jest w stanie wychwycić lub nie jest do tego uprawniona. Dlatego dla jawności życia publicznego konieczne jest, by dziennikarze otrzymali prawo badania rozliczeń, nie tylko pod względem finansowym - podkreślił Łęski.

11 lutego PKW rozpoczęła badanie sprawozdań finansowych 85 komitetów wyborczych do Sejmu i Senatu. PKW ma na to cztery miesiące. Nawet w przypadku odrzucenia rozliczenia przez PKW - komitet, którego kandydaci weszli do parlamentu, otrzyma co najmniej 25 proc. przysługującego mu zwrotu kosztów kampanii.

em, pap