PJN: od Tuska wymagamy więcej

PJN: od Tuska wymagamy więcej

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. Wprost) Źródło:Wprost
- Nie jest ani tak cool, jak nam to prezentuje Tusk, ani tak strasznie, jak chce nam to wmówić Kaczyński – przekonuje na łamach „Gazety Wyborczej” przewodnicząca PJN Joanna Kluzik-Rostkowska i dodaje, że „żaden rząd nie jest tak mądry ani opozycja tak głupia, żeby wykluczać współpracę”.
Joanna Kluzik-Rostkowska przedstawia swoją wizję rozwoju Polski w ramach polemiki z opublikowanymi niedawno w „Gazecie Wyborczej" tekstami premiera Tuska. – Moja Polska za dziesięć lat to Polska dobrze prosperującej gospodarki, która poradziła sobie z problemem demograficznym, która pozwala rozwinąć skrzydła najzdolniejszym i jest dobrze osadzona w polityce europejskiej. To lider regionu, który ma wyśmienite służby i sprawną administrację – marzy przewodnicząca PJN.

„Chcemy lamparciego skoku"

Kluzik-Rostkowska przekonuje, że Polska, o której mówi, istnieje nie tylko w jej wyobraźni, ale, dzięki wdrożeniu propozycji PJN, może stać się rzeczywistością. - Wiem, jak pogodzić marzenia z realiami, jak powinien wyglądać plan dla Polski – zapewnia. - Przede wszystkim wizja nie powinna być przykrojona na "drobne kroki", jak chce Donald Tusk, ale na lamparci skok, jak domaga się tego moje środowisko polityczne – dodaje.

Przewodnicząca PJN nie godzi się na to, „aby jedynym marzeniem jej premiera była poprawa bytu polskich rodzin". – To bezcenne marzenie - na miarę dobrego wiceministra pracy! Od premiera wymagam znacznie więcej – oświadcza. Posłanka krytykuje też przekonania prezesa PiS. - Nie godzę się z tezą Jarosława Kaczyńskiego, że bez rewolucji moralnej, przeorania myślenia Polaków na temat tego, czym jest państwo i naród, wprowadzenia w czyn idei IV RP, bez uznawania jakichkolwiek kompromisów, nie da się niczego w Polsce zbudować – pisze.

Przejrzyste ustawy i wsparcie dla rodzin

Joanna Kluzik-Rostkowska przedstawia w swoim artykule propozycje, dzięki którym, jak twierdzi, Polska miałaby w najbliższych latach dogonić Zachód i „nie wlec się w ogonie Europy przez kolejne dziesięciolecia". - Regulacje przejrzyste, mechanizmy funkcjonowania proste - ani jednej zbędnej, przeregulowanej ustawy. Ani jednego zbędnego podatku. Koszty pracy znacznie niższe niż dzisiaj, niepubliczne agencje zatrudnienia stanowiące silną konkurencję dla urzędów pracy, zmuszające je do bycia realnym podmiotem, a nie jedynie rejestratorem bezrobocia – to najważniejsze założenia PJN, dotyczące proponowanych zmian w polskiej gospodarce, które wymienia Kluzik-Rostkowska.

Przewodnicząca PJN odnosi się też do polityki prorodzinnej, krytykując dotychczasowe działania SLD w tym zakresie. - Niezbędne jest wyjście z zaklętego kręgu lewicowego myślenia, że instrumenty polityki rodzinnej to tylko pomoc najuboższym, pieniądze na becikowe, wyprawki, pomoc socjalną. Polityka rodzinna jest w jak najbardziej egoistycznym interesie państwa. Słabym trzeba pomagać, ale silnym trzeba dawać instrumenty, które spowodują, że łatwiej będą decydowali się na dzieci – uważa i argumentuje: „To się po prostu opłaca".


Według Kluzik-Rostkowskiej w interesie państwa leży również to, aby funkcjonariusze publiczni byli właściwie wynagradzani. - Nie tylko polskie ambasady powinny wyglądać reprezentacyjnie, ale polski premier nie powinien być - jak dzisiaj, kiedy porównamy zarobki - ubogim krewnym redaktora naczelnego gazety czy prezesa telewizji itd. Polski minister nie może pracować w poczuciu, że kiedy w końcu rząd upadnie, to wreszcie wróci do zarobków, które porzucił dla pracy dla idei. Dzisiaj mamy taniochę, która całkiem dużo kosztuje. Pieniądze są trwonione – uważa.

Wyższa pensja dla premiera i sprawna administracja

Jednocześnie przewodnicząca PJN kładzie nacisk na potrzebę wzrostu efektywności pracy administracji publicznej. - Pracownicy administracji muszą podlegać takim samym rygorom oceny jak pracownicy korporacji. Jednym słowem, rząd ma pracować, urzędnicy stanowić jego dobre merytoryczne zaplecze, samochody służbowe mają dowozić na czas, a bezpieczne samoloty mają mieć tyle samo startów, ile lądowań – pisze.

Kluzik-Rostkowska zwraca też uwagę na konieczność współpracy pomiędzy rządem, a opozycją i obowiązek rozpatrywania projektów legislacyjnych pod względem ich wartości merytorycznej, a nie rodowodu partyjnego. - Nie czarujmy się, dzisiaj w parlamencie króluje reguła - "Dobre, pod warunkiem że nasze". Propozycje opozycji, nawet najbardziej oczywiste (np. obniżenie prowizji dla OFE), nie mają szans, bo są z nieprawego łoża. Żelazna reguła zmusza do myślenia w określonych kierunkach – przekonuje.

- Punkt „0" był w roku 1989, czy nam się to podoba, czy nie. Od tamtego czasu zbudowaliśmy na tych fundamentach ze 20 pięter. Zamiast burzyć, remontujmy to, co już mamy, i budujmy solidnie dalej – apeluje Kluzik-Rostkowska.

„Gazeta Wyborcza", kz