Grad: PiS chce mnie odwołać? To kampania wyborcza

Grad: PiS chce mnie odwołać? To kampania wyborcza

Dodano:   /  Zmieniono: 
Aleksander Grad (fot. Wprost) Źródło:Wprost
Minister skarbu Aleksander Grad ocenił, że wniosek PiS o wotum nieufności wobec niego to znak, że zaczęły się emocje i kampania wyborcza. Minister podkreślił, że w Sejmie "z przyjemnością" odniesie się do każdego z punktów wniosku PiS. - Po raz kolejny przedstawię osiągnięcia ministerstwa w tej kadencji - dodał.
Według ministra przez ostatnie 3,5 roku resort, którym kieruje, był racjonalnie oceniany w kontekście prywatyzacji: dobrej dla firm i polskiej gospodarki, przy tym akceptowanej społecznie. W opinii ministra podejmowane przez resort działania zapewniają bezpieczeństwo energetyczne. Grad wskazał ponadto na przeprowadzone liczne debiuty giełdowe, w których uczestniczyły setki tysięcy ludzi, a GPW zdobyła silną pozycję w regionie.

Minister zaznaczył, że udało mu się zakończyć wieloletnie spory np. z Eureko w sprawie PZU czy wzmocnić tzw. spółki kluczowe polskiej gospodarki, które wyłączono z pełnej prywatyzacji. Ocenił jednocześnie, że teraz "najwyraźniej zaczęły się emocje i kampania wyborcza". 

Wniosek polityczny - a nie merytoryczny

Także przedstawiciele koalicji PO-PSL uważają, że wniosek PiS o wotum nieufności wobec ministra skarbu Aleksandra Grada nie jest merytoryczny, tylko polityczny i zapowiadają obronę swojego ministra. Szef sejmowej komisji skarbu państwa Tadeusz Aziewicz z PO ocenił, że wniosek PiS o odwołanie Grada jest czysto polityczny. - Trudno uznać ten wniosek za poważny. Staram się w nim znaleźć sens inny niż polityczny i niestety takowego nie widzę. Jak patrzę na jakość tego wniosku, to ręce opadają. Spodziewam się też wniosków o odwołanie kolejnych ministrów. Jest to jakaś forma zwrócenia na siebie uwagi, kontestowanie wszystkiego co się rusza - ocenił poseł.

Aziewicz odrzuca argumenty PiS w sprawie prywatyzacji Lotosu i zapewnia, że jeśli nie znajdzie się odpowiedni inwestor, to prywatyzacji nie będzie. Pytany, czy rząd dopuszcza prywatyzację z udziałem inwestora rosyjskiego, Aziewicz powiedział, że rząd "w ramach procedury nie wyklucza nikogo", ale ewentualny inwestor będzie musiał wypełnić "bardzo wyśrubowane warunku dotyczące bezpieczeństwa energetycznego Polski i interesu narodowego Polaków". Według posła PO, jeśli taki inwestor się znajdzie, to ze strony rządu jest otwarcie na wprowadzenie go do Lotosu. Cała transakcja - podkreśla Aziewicz - zawiera "ogromną ilość" zabezpieczeń. - Poza wątkiem strategicznym jest tam m.in. kwestia zachowania siedziby w Gdańsku, notowania na warszawskiej giełdzie - oczywiście przy pełnym zabezpieczeniu kwestii związanych z bezpieczeństwem energetycznym i interesem narodowym Polski - wyliczał polityk PO.

Z kolei wicemarszałek Sejmu Ewa Kierzkowska z PSL wniosek o wotum nieufności wobec ministra Grada tłumaczy kampanią wyborczą. - Myślę sobie, że teraz co posiedzenie Sejmu będziemy mieli kolejny wniosek o wotum nieufności w stosunku do kolejnego ministra. Dobrze, że w stosunku do tego samego ministra wniosek o wotum nieufności można składać tylko co pół roku - zaznaczyła. Kierzkowska wniosek PiS oceniła jako niemerytoryczny i zapewniła, że PSL będzie bronić ministra skarbu państwa.

"Coś tam sprywatyzował"

Decyzji o tym jak głosować w sprawie wniosku PiS nie podjęły jeszcze kluby SLD i PJN. Wiceprzewodniczący klubu PJN Paweł Poncyljusz zaznaczył jednak, że jego klub nie zamierza bronić Grada przed odwołaniem. - Na pewno nie ma żadnych argumentów, które by świadczyły o tym, że minister Grad jest wyjątkowym ministrem w rządzie Donalda Tuska - podkreślił. Według Poncyljusza na dokonania Grada nie można jednak patrzeć jednowymiarowo. Zaznaczył, że Grad "jakichś prywatyzacji dokonał", ale w kilku istotnych kwestiach, w tym m.in. w sprawie prywatyzacji stoczni, nie stanął na wysokości zadania.

Wiceszef klubu SLD Ryszard Zbrzyzny zapowiedział, że Sojusz przyjrzy się wnioskowi PiS. - Przeanalizujemy wszystkie argumenty za i przeciw i stosowne stanowisko w tej sprawie zajmiemy - mówił Zbrzyzny. Poseł SLD ocenił jednocześnie, że Grad jest "ofiarą stanu finansów publicznych, za który odpowiedzialny jest minister finansów Jacek Rostowski. - Minister Grad stał się zwyczajnym wyrobnikiem. To, co robi w procesach prywatyzacyjnych to jest wyłącznie realizacja celów, które mu nakreślił minister finansów. Jeżeli tym celem jest pozyskanie przychodów z prywatyzacji, wcześniej 25 miliardów złotych, dzisiaj 15 miliardów złotych, to powiem, że pan minister Grad bez zastanowienia jeśli chodzi o przyszłość rozwoju polskiej gospodarki ten cel realizuje - dodał Zbrzyzny.

PAP, arb