Ewa Błasik: mój mąż został pohańbiony. A prezydent milczy

Ewa Błasik: mój mąż został pohańbiony. A prezydent milczy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ewa Błasik (fot. FORUM)
Mam wrażenie, że to Edmund Klich podyktował raport Rosjanom - przekonuje wdowa po dowódcy sił powietrznych gen. Andrzeju Błasiku. Ewa Błasik twierdzi, że szef Państwowej Komisji Badania Wypadków lotniczych nie może zrozumieć, że gen. Błasik był "nowoczesnym dowódcą".
Ewa Błasik przekonuje, że "ludzie, którzy znali gen. Błasika" nie wierzą, że w momencie katastrofy prezydenckiego Tu-154M dowódca sił powietrznych znajdował się w kokpicie. - Może był w tej pierwsze salonce i się zastanawiali, na jakie lotnisko polecą. Może stamtąd dobiegał ten glos. Mój mąż zawsze przestrzegał przepisów i wiedział, że najważniejszą osobą na pokładzie jest dowódca samolotu - podkreśla wdowa po generale.

Ewa Błasik bardzo krytycznie ocenia płk. Edmunda Klicha, byłego polskiego akredytowanego przy MAK, który przekonywał, że dowódca sił powietrznych przebywał w kabinie pilotów w momencie katastrofy. - Jakim prawem wypowiada się zaraz po katastrofie i wprowadza wszystkich w błąd, bo ma swoje wizje? Mam wrażenie, że on podyktował ten raport Rosjanom. Ktoś powinien zareagować, przecież on zionie taką nienawiścią do polskich pilotów - oburza się.

Wdowa po generale odnosi się również do treści raportu MAK, w którym znalazła się informacja, że w momencie katastrofy gen. Błasik miał we krwi 0,6 promila alkoholu. - Mój mąż został niesłusznie oskarżony, pohańbiony. Ja ostatkiem sił bronię honoru mojego męża. Polskie władze, a przede wszystkim pan prezydent – zwierzchnik sił zbrojnych, który mam nadzieję, że wie, co to znaczy honor żołnierski, nie wspiera mnie w tym wszystkim. Liczyłam na to, że stanie i powie, ze to niemożliwe, żeby polscy generałowie pili alkohol na pokładzie tego samolotu. Czuję się oszukana i zdradzona. Oczekiwałam szybkiej reakcji - ubolewa.

TVN24, arb