Gorzko dla obu
Zdaniem Nałęcza, dla prezydentów Rosji i Polski sytuacja, w której nie złożyli kwiatów pod zamienioną tablicą była "gorzka". "Bardziej gorzka" sprawa była dla Dmitrija Miedwiediewa - uważa doradca Komorowskiego. - Moim zdaniem to był bardzo istotny gest ze strony Miedwiediewa, że nie miał nic przeciwko temu, żeby jednak upamiętnić ofiary katastrofy nie przed tablicą, tylko przed brzozą. Wydaje mi się, że to bardzo przejmująco wyglądało - mówi Tomasz Nałęcz.
Wrak w pomniku
Tomasz Nałęcz potwierdza, że prezydent jest zwolennikiem pomysłu, by wrak tupolewa stal się elementem pomnika ofiar katastrofy. O takim poglądzie Komorowskiego poinformował niedawno premier Donald Tusk. - To prawda. Będzie naszą powinnością odpowiednio potraktować wrak. Ale to był jeden z pomysłów - mówi Nałęcz. - Prezydent się życzliwie odnosi się do idei upamiętnienia ofiar katastrofy, więc i do tego pomysłu odniósł się życzliwie. Nie mogę jednak powiedzieć, że to był autorski pomysł prezydenta na upamiętnienie ofiar katastrofy - zastrzega.
Szacunek dla Poniatowskiego
Czy Tomasz Nałęcz popiera projekt, by przed Pałacem Prezydenckim umieścić "pomnik światła", 96 lamp upamiętniających ofiary katastrofy smoleńskiej? - Jeśli to byłaby koncepcja, która nie byłaby despektem dla księcia Poniatowskiego i nie czyniła go jakimś mało istotnym tłem, to tak - mówi Nałęcz. Jego zdaniem w sprawie pomnika powinna się odbyć debata z udziałem warszawiaków. - Narzucanie różnych pomysłów i koncepcji warszawiakom rodzi do idei upamiętniania odruch niechęci, który nie jest dobrym zjawiskiem - twierdzi prezydencki doradca.
zew, RMF FM