"Putin skończy jak Mubarak". Demonstracje w Moskwie

"Putin skończy jak Mubarak". Demonstracje w Moskwie

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. Wprost)Źródło:Wprost
Około 4 tys. sympatyków opozycji demokratycznej przyszło w sobotę na Plac Bołotny, naprzeciwko Kremla, aby zażądać dymisji premiera Władimira Putina, a także przeprowadzenia w Rosji uczciwych wyborów parlamentarnych i prezydenckich.
Uczestnicy manifestacji domagali się także podjęcia rzeczywistej walki z korupcją, amnestii dla więźniów politycznych, zniesienia cenzury w mediach i zmniejszenia obciążeń podatkowych dla przedsiębiorców. "Ta władza musi odejść!" - skandowali.

Była to największa od miesięcy akcja opozycji w Moskwie. Zorganizowała ją Partia Wolności Narodowej "O Rosję bez przemocy i korupcji", powołana do życia w grudniu 2010 roku przez ruch Solidarność Borysa Niemcowa, Rosyjski Sojusz Ludowo-Demokratyczny (RNDS) Michaiła Kasjanowa, Demokratyczny Wybór (DW) Władimira Miłowa i zdelegalizowaną Republikańską Partię Rosji (RPR) Władimira Ryżkowa.

W rejestrze ich nie ma

Kasjanow, to były premier, Niemcow - były wicepremier, Miłow - były wiceminister energetyki, a Ryżkow - były wiceprzewodniczący Dumy Państwowej, niższej izby rosyjskiego parlamentu. Ci czterej demokratyczni politycy chcą, by ich nowa formacja wzięła udział w wyborach parlamentarnych w grudniu 2011 roku i wystawiła wspólnego kandydata w wyborach prezydenckich w marcu 2012 roku. Partia Wolności Narodowej nie została jeszcze oficjalnie wpisana przez Ministerstwo Sprawiedliwości do rejestru partii politycznych. Nowe ugrupowanie zaproponowało już przyjęcie narodowego programu walki z korupcją, którego elementami byłyby radykalne reformy w sferze politycznej, gospodarczej, legislacyjnej i sądowniczej.

Putin jak Mubarak

Miłow oświadczył w sobotę, że głównym żądaniem zjednoczonych demokratów jest dopuszczenie wszystkich sił opozycyjnych do udziału w wyborach. Z kolei Kasjanow ostrzegł, że jeśli Putin i prezydent Dmitrij Miedwiediew nie pozwolą na przeprowadzenie wolnych wyborów, to skończą, tak samo, jak prezydent Egiptu Hosni Mubarak, który w lutym ustąpił z urzędu pod naciskiem masowych demonstracji. Ryżkow oznajmił, że "obecny reżim polityczny w Rosji można opisać trzema słowami: kłamstwo, złodziejstwo i przemoc".

Demonstranci z autokarów

W czasie, gdy opozycja demokratyczna na Placu Bołotnym domagała się dymisji Putina i żądała podjęcia rzeczywistej walki z korupcją, w innej części Moskwy - na Prospekcie (Andrieja) Sacharowa - około 50 tys. aktywistów prokremlowskiego ruchu Nasi demonstrowało poparcie dla antykorupcyjnej polityki rządu. Uczestników tej akcji autokarami zwieziono do stolicy z innych rejonów europejskiej części Rosji. Aby nic nie mogło zakłócić ich manifestacji, Prospekt Sacharowa na dwa dni wyłączono z ruchu.

Kto jest głównym korupcjonistą?

Nie obeszło się jednak bez incydentów. Policja zatrzymała troje stronników liberalnego ruchu Solidarność: Anastasję Rybaczenko, Nikołaja Głuchina i Nikołaja Liaskina, którzy w rejonie Prospekcie Sacharowa rozdawali wydany w ubiegłym miesiącu przez Partię Wolności Narodowej raport "Putin. Korupcja". - Ponieważ zorganizowali "antykorupcyjną" akcję, to postanowiliśmy przynieść ten raport i pokazać im, kto jest głównym korupcjonistą - powiedziała dziennikarzom Rybaczenko.

W swoim raporcie Partia Wolności Narodowej zarzuciła Putinowi, że pod jego rządami korupcja w Rosji "przestała być problemem, a stała się systemem". Oceniła w nim też, że takiego złodziejstwa i łapówkarstwa, jak przy Putinie, Rosja nie znała w całej swojej historii. Według autorów raportu, obrót korupcyjny w Rosji osiągnął 300 mld dolarów rocznie, co stanowi 25 proc. jej produktu krajowego brutto (PKB). Podkreślili oni również, że pod względem korupcji Rosja zajmuje 154. miejsce wśród 178 krajów.

zew, PAP