Szczyt Iwińskiego

Dodano:   /  Zmieniono: 
Tadeusz Iwiński, trzymający za pośladek oganiającą się od niego tłumaczkę. Taką scenę w relacji ze szczytu UE w Barcelonie pokazały piątkowe "Fakty". To kreowanie sensacji, oburza się Iwiński.
W sobotnio-niedzielnych wydaniach sekwencję kilku zdjęć zamieściły też "Gazeta Wyborcza" i "Super Express".

"...wchodzącym do tego grona po raz pierwszy przyglądano się w Barcelonie bardzo uważnie i dlatego dla wszystkich kandydatów ważne powinno być, żeby pokazać się jak najlepiej i zostawić po sobie jak najlepsze wrażenie", ocenił tę scenę komentator TVN.

Czy taki cel przyświecał reprezentującemu Polskę ministrowi ds. międzynarodowych w Kancelarii Premiera?

Minister Iwiński nie widzi w tym nic niestosownego; oburza się na media. "Do tej pory wydawało mi się, że są granice absurdu i kreowania nieistniejącej rzeczywistości. Ale widzę, że się pomyliłem" - mówi.

W informacji, którą zobaczyłem w piątek i o której przeczytałem w sobotę w "Super Expressie" jest jedyna tylko prawda: "nasza tłumaczka jest uroczą kobietą". Znam ją od lat: "lubimy się, pracujemy ze sobą, to była sytuacja żartów", tłumaczył.

"To gest pewnej serdeczności i nie musi być nadinterpretowany. Tylko nadinterpretacja musi prowadzić do takiego odbioru, jaki słyszałem, że nastąpił" - broni partyjnego kolegi Józef Oleksy.

Opublikowanych zdjęć nie chciał skomentować premier Leszek Miller "Owszem oglądałem" - powiedział. Ale nie zamierzam zajmować się tą kwestią. "Mam inne problemy do rozwiązania jeśli chodzi o UE".

em, pap