Wojsko i policja strzeże mieszkańców dyplomatycznej dzielnicy Islamabadu, gdzie w niedzielnym zamachu na kościół zginęły m.in. żona i córka amerykańskiego dyplomaty.
MSW Pakistanu uważa, że zamach był najpewniej dziełem islamskich ekstremistów, którzy są przeciwni wspieranej przez Islamabad operacji wojskowej w Afganistanie, a także represjom prezydenta Perveza Musharrafa wobec islamistów. Jak oświadczył minister sprawiedliwości Pakistanu, Khalid Ranjha, celem niedzielnego ataku mogło być "zepsucie stosunków z naszymi zagranicznymi przyjaciółmi".
Pakistańskie władze obawiają się, że zagraniczne placówki dyplomatyczne mogą stać się w najbliższych dniach celem ataków terrorystycznych.
W zamachu zginęło pięć osób, a 46 zostało rannych.
Jego ofiarami padły dwie Amerykanki - żona i 17-letnia córka dyplomaty - który sam został ranny w nogi - a także Pakistanka, Afgańczyk i mężczyzna, którego nie zidentyfikowano. Zdaniem pakistańskiego resortu spraw wewnętrznych, był on sprawcą samobójczego zamachu. Ponadto rany odniosło m.in. 12 Pakistańczyków, 10 Amerykanów, pięciu Irańczyków, dwóch obywateli Sri Lanki, Irakijczyk, Etiopczyk i Niemiec.
Międzynarodowy kościół protestancki znajduje się w dzielnicy dyplomatycznej, modlą się w nim głównie cudzoziemcy. Według policji, zamachu dokonano około godziny 10.50 przed południem czasu lokalnego (6.50 rano czasu polskiego). Do kościoła wtargnęło najprawdopodobniej dwóch zamachowców, wrzucając sześć lub siedem granatów.
W Pakistanie ataki fanatyków religijnych na członków innych wyznań nie należą do rzadkości. Najczęściej do aktów przemocy dochodzi między przedstawicielami obu głównych odłamów islamu - sunnitami i szyitami. Nierzadkie są także ataki na miejsca kultu nielicznej mniejszości chrześcijańskiej.
"Jestem oburzony zamachem, do jakiego doszło dziś w Islamabadzie przeciwko niewinnym cywilom" - powiedział Bush w oświadczeniu opublikowanym przez Biały Dom. W imieniu Amerykanów wyraził współczucie rodzinom ofiar zamachu. Przyrzekł też pomoc pakistańskim władzom w ściganiu jego organizatorów.
Zamach mógł być zamachem samobójczym - taką opinię w amerykańskiej telewizji CNN wyraził pakistański minister spraw wewnętrznych Moin-ud-din Haider. "Nikt do zamachu się nie przyznał, lecz wśród ciał ofiar jest jedno niezidentyfikowane i sądzimy, że to właśnie ciało zamachowca" - powiedział minister.
Minister uważa, że zamach jest najpewniej dziełem islamskich ekstremistów, którzy są przeciwni wspieranej przez Islamabad operacji wojskowej w Afganistanie, a także represjom prezydenta Perveza Musharrafa wobec islamistów. Toteż celowo, zdaniem ministra Haidera, wybrali jako miejsce zamachu świątynię, do której uczęszczają liczni zachodni dyplomaci.
em, IrP, pap
Pakistańskie władze obawiają się, że zagraniczne placówki dyplomatyczne mogą stać się w najbliższych dniach celem ataków terrorystycznych.
W zamachu zginęło pięć osób, a 46 zostało rannych.
Jego ofiarami padły dwie Amerykanki - żona i 17-letnia córka dyplomaty - który sam został ranny w nogi - a także Pakistanka, Afgańczyk i mężczyzna, którego nie zidentyfikowano. Zdaniem pakistańskiego resortu spraw wewnętrznych, był on sprawcą samobójczego zamachu. Ponadto rany odniosło m.in. 12 Pakistańczyków, 10 Amerykanów, pięciu Irańczyków, dwóch obywateli Sri Lanki, Irakijczyk, Etiopczyk i Niemiec.
Międzynarodowy kościół protestancki znajduje się w dzielnicy dyplomatycznej, modlą się w nim głównie cudzoziemcy. Według policji, zamachu dokonano około godziny 10.50 przed południem czasu lokalnego (6.50 rano czasu polskiego). Do kościoła wtargnęło najprawdopodobniej dwóch zamachowców, wrzucając sześć lub siedem granatów.
W Pakistanie ataki fanatyków religijnych na członków innych wyznań nie należą do rzadkości. Najczęściej do aktów przemocy dochodzi między przedstawicielami obu głównych odłamów islamu - sunnitami i szyitami. Nierzadkie są także ataki na miejsca kultu nielicznej mniejszości chrześcijańskiej.
"Jestem oburzony zamachem, do jakiego doszło dziś w Islamabadzie przeciwko niewinnym cywilom" - powiedział Bush w oświadczeniu opublikowanym przez Biały Dom. W imieniu Amerykanów wyraził współczucie rodzinom ofiar zamachu. Przyrzekł też pomoc pakistańskim władzom w ściganiu jego organizatorów.
Zamach mógł być zamachem samobójczym - taką opinię w amerykańskiej telewizji CNN wyraził pakistański minister spraw wewnętrznych Moin-ud-din Haider. "Nikt do zamachu się nie przyznał, lecz wśród ciał ofiar jest jedno niezidentyfikowane i sądzimy, że to właśnie ciało zamachowca" - powiedział minister.
Minister uważa, że zamach jest najpewniej dziełem islamskich ekstremistów, którzy są przeciwni wspieranej przez Islamabad operacji wojskowej w Afganistanie, a także represjom prezydenta Perveza Musharrafa wobec islamistów. Toteż celowo, zdaniem ministra Haidera, wybrali jako miejsce zamachu świątynię, do której uczęszczają liczni zachodni dyplomaci.
em, IrP, pap