Przepraszam, czy jest Smoleńsk?

Przepraszam, czy jest Smoleńsk?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Smoleński dzień. Dzień jak co dzień, tyle że smoleński. Każdy z ostatnich 365 dni był mniej lub bardziej smoleński. Te mniej smoleńskie są pożywką dla wszelkiej maści patriotów, którzy jednym głosem zawodzą: „Smoleńsk, głupcze!”. Te bardziej smoleńskie to pretekst do odgrzebania dawnych sporów. Wszystkie dni smoleńskiego roku łączy jedna prawda: Smoleńsk to niezły biznes.
Literatura smoleńska kwitnie. Obecnie na rynku wydawniczym mamy kilkanaście publikacji dotyczących katastrofy samolotu prezydenckiego i jej następstw, m.in.: „Kto naprawdę ich zabił?", „Ostatni lot", „96 końców świata", „Mgła”, „Smoleńsk. 10 kwietnia”. Autorami książek są głównie dziennikarze i reporterzy. Można je nazwać literaturą faktu – twardą, bezlitosną, dokładną, szczegółową i okrutną. Z tymże niekoniecznie.

Jest jednak dobra wiadomość dla tych, którzy nie zostaną zaspokojeni dziennikarską dociekliwością. Publikacje związane ze Smoleńskiem przygotowują też inne grupy: duchowni („Psałterz smoleński – szukajcie, a znajdziecie"), naoczni świadkowie („40 sekunda. Słyszałem strzały"), przyjaciele zmarłych w katastrofie („Niezakończona rozmowa") oraz aktywiści („Moje boje ze Smoleńskiem”). Krążą słuchy, że do napisania książki szykują się także: kucharze („Kuchnia smoleńska”), ufolodzy („The truth about Smolensk is out there”) i majsterkowicze („Złóż to sam: Tu-154”).

Smoleńsk to biznes dla wszystkich! Nawet greckie muzy patronujące poezji znalazły dla siebie miejsce w wytwórni smoleńskich bibelotów. „Lament smoleńsko-katyński" i „Rapsod smoleński" – to zbiory poezji dotyczącej katastrofy prezydenckiego tupolewa oraz wydarzeń, które po niej nastąpiły. Swoją martyrologiczną twórczością uraczył nas z tej okazji Jarosław Marek Rymkiewicz, dawniej - poeta.

Katastrofa prezydenckiego tupolewa ożywia również handel w internecie. Internauci, zapewne kierowani troską o nieśmiertelną pamięć o zmarłych, handlują monetami z ich podobiznami. W internetowym serwisie Allegro od kilku miesięcy można kupić zestaw monet poświęcony tragedii smoleńskiej. To prawdziwa gratka dla numizmatyków - bo cena zestawu dochodzi do 2499 zł (2529 zł z wysyłką). Monety możemy zakupić w opcjach: złoto, srebro oraz Gold Nordic (stop wykorzystywany do produkcji dwuzłotówek). Niektóre z nich opatrzone są sercem wypełnionym cyrkonią. Za zakup powyżej 100 złotych niespodziankę z cyrkoniami otrzymamy gratis. Jeden z handlarzy na swoim internetowym kramiku ogłasza: „Hit!!! Zestaw monet - 4 sztuki Katyń 2010 i Smoleńsk 2011 TYLKO TERAZ!".

Pewien właściciel fabryki, chcąc rozszerzyć asortyment, produkował figurki z podobizną świętej Rity, patronki spraw beznadziejnych. W tej samej fabryce, przy wykorzystaniu tych samych form i materiałów, produkował popularne wibratory. Co jeszcze wyprodukuje przemysł smoleński? Mamy już obrazy olejne, koszulki z nadrukiem, opaskę silikonową Obrońców Krzyża (limited edition!), czapeczkę z samolocikiem na czubku, breloki, pocztówki. Coraz częściej pojawiają się ogłoszenia o sprzedaży działki pod Smoleńskiem. A co przed nami? Pisanki udekorowane smoleńskimi motywami, samolocik zabawka, samolocik z chlebka (zamiast kazimierzowskich kogutków) i dmuchany tupolew – idealny na plażę w każdych warunkach atmosferycznych.

Katastrofa prezydenckiego tupolewa i śmierć 96 osób to wielka tragedia, którą wszyscy przeżywaliśmy i nadal przeżywamy na swój sposób. Spory między nami są wynikiem wielkich emocji, które przesłaniają zdrowy rozsądek. Ale fakt, że pod barykadę dzielącą polskie społeczeństwo zakradli się smoleńscy handlarze ukazuje dobitnie, że nawet „największa tragedia po II wojnie światowej" może stać się żerem dla interesownych cyników. Problem w tym, że takim cynikiem – niezależnie od intencji - może być każdy z nas.