Szkoła przed sądem

Szkoła przed sądem

Dodano:   /  Zmieniono: 
ilustracja: M. Sławińska
W warszawie uczeń wygrał ze szkołą. Oskarżył nauczycieli o dyskryminację i naruszenie jego godności, a sąd przyznał mu rację. Na pedagogów w całej Polsce padł blady strach.
Szkoła mnie skrzywdziła – twierdzi Alan Szwajkowski, dzisiaj student, a trzy lata temu uczeń renomowanego warszawskiego liceum im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego. Kiedy Alan był w drugiej klasie, pani D., nauczycielka wiedzy o społeczeństwie, poinformowała uczniów, że za nieobecności będzie im obniżać oceny ze swojego przedmiotu. Wystarczy trzy razy opuścić lekcję WOS i ocena automatycznie będzie o stopień niższa. I to nawet wtedy, gdy nieobecności będą usprawiedliwione, np. z powodu choroby.

Alan Szwajkowski zaprotestował. Najpierw interweniował u wychowawczyni, a gdy to nie pomogło, zadał dyrekcji pytanie na internetowym forum szkoły. W odpowiedzi usłyszał: w Jeziorańskim każdy nauczyciel sam ustala zasady oceniania. Napisał więc do dyrekcji petycję, uprzejmie prosząc o zmianę niezgodnych z prawem zasad oceniania. Pismo podpisało 59 z 60 uczniów klas drugich, w których uczyła pani D.

Urażona nauczycielka zagroziła, że odejdzie na emeryturę, to samo zapowiedział jej mąż, szkolny historyk. Uczniowie się wystraszyli. Bo kto przygotuje ich do matury, jeśli państwo D., szanowani i cenieni pedagodzy, naprawdę odejdą? Drugoklasiści wystosowali więc kolejną petycję, tym razem z przeprosinami.

Nie ugiął się tylko Alan i kilka innych osób. Nie ugięła się również pani D.

O tym i innych konfliktach między uczniami a szkołą w najnowszym tygodniku "Wprost", w sprzedaży od wtorku 26 kwietnia