Włochy i Francja zamkną granice w UE?

Włochy i Francja zamkną granice w UE?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nicolas Sarkozy i Silvio Berlusconi chcą zmian w traktacie z Schengen (fot. Wikipedia) 
Premier Włoch Silvio Berlusconi i prezydent Francji Nicolas Sarkozy porozumieli się w Rzymie w sprawie konieczności wspólnego rozwiązania kryzysu powstałego w związku z masowym napływem imigrantów, a także dokonania zmian w układzie z Schengen.
Przywódcy postanowili wystosować list do Unii Europejskiej z  apelem, by włączyła się w rozwiązanie problemu imigracji, głównie fali uciekinierów z Tunezji. Napisali w nim między innymi: "Sytuacja związana z migracją w rejonie Morza Śródziemnego może błyskawicznie rozwinąć się w prawdziwy kryzys, mogący podminować zaufanie, jakie nasi obywatele pokładają w prawie do  swobodnego przemieszczania się".

Zreformować, by żył

- Nikt z nas nie chce zanegować ani znieść układu z  Schengen. Ale uważamy, że w nadzwyczajnych okolicznościach powinno dojść do modyfikacji, nad którymi postanowiliśmy pracować razem - oświadczył Berlusconi po rozmowach. - Chcemy, aby układ z Schengen żył, ale by  żył, musi zostać zreformowany - powiedział Sarkozy. - Francja co roku przyjmuje 50 tysięcy imigrantów, Włochy średnio 10 tysięcy. Wysiłek Francji jest zatem pięć razy większy. Tego jesteśmy świadomi i z naszej strony nie ma woli oskarżania Francji - zapewnił szef włoskiego rządu.

Do spotkania Berlusconiego z Sarkozym doszło po serii francusko-włoskich sporów na tle tunezyjskich imigrantów, przybywających na  włoskie wybrzeża. Wielu z nich chce przedostać się do Francji, na co pozwalają władze w Rzymie, przyznając im tymczasowe prawo pobytu, by  mogli przekroczyć granicę włosko-francuską. Paryż jednak nie chce przyjmować tych imigrantów.

Włoski premier i francuski prezydent zapewnili ponadto o "pełnej zgodzie" także w innych kwestiach. - W sprawie Libii będziemy działać ręka w rękę, nasze porozumienie jest całkowite - mówił Sarkozy. - To szczyt, który mogę określić jako bardzo, bardzo pozytywny -  powiedział Silvio Berlusconi. Przywódca Francji z uznaniem wypowiedział się o decyzji rządu w  Rzymie, który w poniedziałek zapowiedział, że włoskie siły będą uczestniczyć w bombardowaniu wyznaczonych celów w Libii. - Bardzo nas to  cieszy - zapewnił Sarkozy.

Bomby przyspieszą rozwiązanie

- Czuliśmy, że nie możemy się przed tym uchylać, a nasza interwencja jest potrzebna - wytłumaczył włoski premier, kładąc nacisk na to, że  będą to działania wymierzone w poszczególne cele, a nie w ośrodki ludności cywilnej. Berlusconi ogłosił, że za zapowiedź udziału w tych operacjach podziękował mu szef powstańczej Narodowej Rady Libijskiej Mustafa Abdel Dżalil. - Włoskie naloty mogą przyspieszyć rozwiązanie problemu - ocenił Berlusconi. Nicolas Sarkozy poinformował, że do Libii nie zostaną wysłane wojska lądowe. Obaj liderzy zaapelowali też do władz Syrii o zaprzestanie "gwałtownych represji wobec pokojowych demonstracji".

zew, PAP