Bitwa o standardy i e-standardy

Bitwa o standardy i e-standardy

Dodano:   /  Zmieniono: 
„Internetowe wpisy powinny zostać poddane szczegółowym badaniom. (…) Trzeba przeanalizować wpisy przeciw Jarosławowi Kaczyńskiemu, a także pozostałym politykom PiS. Zadaniem ABW jest ścigać tych, którzy takie opinie, oceny formułują”. Myślicie, że to słowa polityka Platformy? Otóż nie – autorką tego apelu była w listopadzie 2010 roku Beata Kempa.
Pół roku temu na posiedzeniu komisji sejmowej, obradującej po zamordowaniu przez Ryszarda C. pracownika biura poselskiego PiS w Łodzi, posłanka PiS wzywała szefa ABW Krzysztofa Bondaryka do tego, by jego podopieczni zajęli się internetem. Bondaryk zapewnił wówczas, że jego agencja bada wszystkie sygnały dotyczące gróźb karalnych, także te dotyczące informacji pojawiających się w internecie. Przed kilkoma dniami przekonaliśmy się, że tak jest w istocie – grupa funkcjonariuszy ABW, działając na polecenie prokuratury, wkroczyła do mieszkania 25-letniego studenta prowadzącego stronę Antykomor.pl. Prokuratura zdecydowała się wysłać ABW do studenta, ponieważ otrzymała doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa z art. 135 par. 2. Kodeksu karnego i podjęła stosowne dyspozycje.

O co chodziło? ABW tłumaczy, że na stronie autorstwa Roberta Frycza zamieszczono gry komputerowe – „Komor-killer" oraz „Komor-szoter” – polegające na, tu cytat, „strzelaniu do wizerunku Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego". „ Po otwarciu aplikacji >Komor-szoter<” – pisze dalej ABW – „pokazują się zdjęcia Prezydenta i Pierwszej Damy. Gracz, sterując myszką, porusza celownikiem, a klikając przyciskiem myszy, oddaje strzał do postaci Prezydenta albo jego małżonki". Ponadto – jak zauważa Agencja – „na stronie antykomor.pl zamieszczone zostały fotografie przedstawiające prezydenta RP jako: prostytutkę, homoseksualistę, pijaka, >uczestnika czynności seksualnych<, porównujące go do Józefa Stalina oraz innych polityków byłego ZSRR”. Koniec cytatu.

Już pobieżna analiza tego materiału świadczy o tym, że strona naruszała prawo. A mimo to Beata Kempa nie podziękowała szefowi ABW, że wprowadził jej postulaty w życie. Mało tego – jej partia, wcześniej domagająca się specjalnej specjalnej ochrony i monitoringu treści internetowych, twierdzi dziś, że akcja przeciwko twórcy strony Antykomor.pl to zamach na wolność słowa. Jest nawet gotowa bronić Roberta Frycza przed wymiarem sprawiedliwości – o czym świadczy zapewnienie mu bezpłatnej opieki prawnej przez europosła PiS Zbigniewa Ziobro. Z kolei PJN, głosem Pawła Poncyliusza, chce w trybie ekspresowym wykreślić z Kodeksu karnego art. 135 i, na dokładkę, art. 212 (chroniący przed pomówieniem, w tym pomówieniem dokonanym za pośrednictwem środków masowego przekazu). W istocie - zarówno Kodeks karny, jak i kodeks cywilny pozwalają na skuteczną ochronę dóbr osobistych i wizerunku osób publicznych - nawet bez odnoszenia się do wymienionych artykułów. Szkoda jednak, że oba te artykuły są tak często naruszane.

Odpowiedzialność za słowo, szczególnie za treści umieszczane w internecie, jest w Polsce w dalszym ciągu zbyt mała. Dlatego takie inicjatywy, jak akcja ministra Radosława Sikorskiego, który zajął się antysemickimi tekstami umieszczanymi w internecie pod adresem jego rodziny, to nie jest walka z wolnością wyrażania opinii i wolnością słowa, lecz walka o tworzenie standardów debaty publicznej. A takie standardy naruszały nie tylko wpisy na forach, dotyczące ministra spraw zagranicznych i jego małżonki, ale również strona Antykomor.pl. Wolność wypowiedzi nie może naruszać dóbr osobistych i godności innego człowieka - niezależnie od tego, czy jest on prezydentem kraju, ministrem, czy zwykłym obywatelem.