- Absurdalność oskarżeń i wyroku jest oczywista. Istnieje wystarczająco dużo sprzeczności, by sprawę umorzyć z powodu braku znamion przestępstwa - oświadczył Chodorkowski, występując w sądzie. Były szef Jukosu podkreślił, że nie będzie prosić o łaskę. - Albo proszę uchylić wyrok i położyć kres tej hańbie, albo przyłączyć się do przestępców, plujących na prawo - powiedział Chodorkowski, zwracając się do sędziego Władimira Usowa.
Adwokaci podsądnych spodziewają się, że rozprawa apelacyjna zakończy się jeszcze we wtorek. Moskiewski Sąd Miejski może albo utrzymać w mocy wyrok sądu pierwszej instancji, albo uchylić go i zwrócić do ponownego rozpatrzenia, albo też złagodzić orzeczoną karę. Początkowo Moskiewski Sąd Miejski miał przystąpić do rozpatrywania apelacji 17 maja. Odroczył jednak rozprawę o tydzień. Usow uzasadnił to "napłynięciem dodatkowych skarg kasacyjnych od trzech adwokatów i Lebiediewa". Sędzia dodał, że "skargi mają dość dużą objętość" i do ich przestudiowania konieczny jest czas".
Chodorkowski i jego dawny partner biznesowy Lebiediew w grudniu 2010 roku zostali skazani w drugim procesie. Na wolność wyjdą w roku 2017, gdyż na poczet kary zaliczono im wcześniejszy wyrok, który odsiadują. W pierwszym procesie, w 2005 roku, biznesmeni zostali skazani na osiem lat pozbawienia wolności za domniemane oszustwa podatkowe i uchylanie się od płacenia podatków. Chodorkowski i Lebiediew konsekwentnie odpierają wszystkie wysunięte wobec nich zarzuty. Uważają je za sfabrykowane i politycznie umotywowane. Obaj przedsiębiorcy domagają się uchylenia wyroku sądu pierwszej instancji i umorzenia dochodzenia z braku znamion przestępstwa w swoim postępowaniu.
zew, PAP