Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow oświadczył we wtorek, że główna rola w uregulowaniu kryzysu libijskiego przypada Unii Afrykańskiej, a wysiłki dyplomatyczne Rosji mają jedynie stworzyć sprzyjające warunki porozumienia zwaśnionych stron.
W ten sposób przebywający z wizytą w Norwegii szef rosyjskiej dyplomacji odniósł się do podróży do powstańczego Bengazi specjalnego wysłannika rosyjskiego Michaiła Margiełowa.
To pierwsza wizyta przedstawiciela władz Rosji w bastionie libijskich powstańców od początku rewolty przeciwko Muammarowi Kadafiemu, która rozpoczęła się 17 lutego.
Margiełow ma się spotkać z kierownictwem Narodowej Rady Libijskiej. Wysłannik rosyjski nie pojedzie jednak do Trypolisu, chociaż oświadczył, że jest "w Bengazi, by ułatwić dialog między stronami".
Pod koniec maja prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew przyłączył się do głosów zachodnich uczestników szczytu G8 w Deauville, domagających się odejścia przywódcy Libii Muammara Kadafiego. Wcześniej Moskwa ostro krytykowała naloty NATO na ten kraj.
Analitycy utrzymują, że Rosja ma nadzieję na zachowanie wpływów w Libii, gdzie, jak pisze Reuters, ma miliardy dolarów ulokowane w kontraktach na broń, energię i budowę magistrali kolejowych.pap, ps