Kowal: politycy nie lubią merytorycznej dyskusji

Kowal: politycy nie lubią merytorycznej dyskusji

Dodano:   /  Zmieniono: 
Paweł Kowal (fot. FORUM) 
Na pytania czytelników Wprost24 odpowiada szef PJN Paweł Kowal.
Łukasz Dymalski: Czy PJN utworzyłby koalicję z PiS, gdyby ta partia wygrała wybory i zaproponowała wam współpracę?

Straciliśmy ostatnie miesiące na odmierzanie centymetrem odległości od PO i PiS. Teraz staramy się wykorzystać wszystkie siły i czas na przedstawianie własnego programu i przygotowanie do wyborów. Zresztą nawet jeśli odpowiem, że „możemy zawrzeć koalicję z tym kto będzie gwarantem realizacji naszego programu"  to potem czytam na portalach: „Kowal: po wyborach koalicja z PiS”, albo „Kowal: po wyborach koalicja z PO”. Zostawiam to więc.  Muszę się skupić na przekonaniu jak największej liczby Polaków do idei z jakiej zrodził się PJN - idei budowy porządnej, spokojnej partii. Dziś sytuacja jest taka, że młody przedsiębiorczy człowiek nie ma oferty politycznej. Partie chętnie go widzą jako tło do powtarzania tekstów ze starej płyty, której słuchamy już ponad 20 lat – ma usiąść podczas kolejnej partyjnej konwencji i posłuchać jak liderzy prawią sobie złośliwości. Polscy studenci pracują najwięcej w Europie i nie mają czasu na studia, a rząd i tak utrudnia życie tym, którzy są najbardziej chętni do poszerzania wiedzy i każe dopłacać do drugiego kierunku. Teraz można wybierać pomiędzy dwiema partiami, których w istocie wiele nie różni, które w walce z sobą zatraciły wartości jakie zawsze prawicy są bliskie - obniżanie podatków, wolność jednostki, mniej ingerencji państwa w sferę wolności obywateli, wspieranie rodziny a nie zakładanie systemu inwigilacji naszych dzieci po to, żeby urzędnikom się lepiej układały tabelki. Zauważył pan jak blisko im w tym do siebie? Jak podobne były ich stanowiska np. w sprawie OFE? Istota polega na tym by nie przygotowywać kolejnego pokolenia uzależnionego od państwa, ale stwarzać ofertę stymulującą przedsiębiorczość.


Kasia Sobiepanek: W języku angielskim istnieje rozróżnienie między słowami "politics" i "policy". To pierwsze odnosi się do polityki w znaczeniu "kto, czemu z kim", drugie to merytoryczny program polityczny w konkretnych dziedzinach, np. gospodarki, szkolnictwa, polityki zagranicznej. Dlaczego w Polsce ludzie w partiach politycznych wydają się zajmować głównie "politics", a nie "policies"?

Komentatorzy życia publicznego - w tym również politycy - idą po najmniejszej linii oporu. Tematy o jakich pani wspomina łatwo komentować, ponieważ każdy ma jakąś własną opinię na tematy z zakresu "politics". Natomiast żeby wymieniać się merytorycznymi argumentami nad znalezieniem najlepszego rozwiązania problemu - dobrym przykładem może tu być dyskusja wokół stanu sytemu emerytalnego w Polsce - niezbędne jest minimum przygotowania. A tego politycy nie lubią. Łatwiej grać na emocjach. Stąd tak słaba dyskusja o zagadnieniach z zakresu ekonomii, stąd praktycznie brak dyskusji publicznej w tematach stanu finansów państwa. Stąd trudno przebić się z dyskusją na temat wyzwań jakie stoją przed polską polityką zagraniczną. Tydzień temu partie za nasze pieniądze urządziły swoje wielkie mitingi. Urzędujący premier mówił ze trzy kwadranse, ale nie znalazł momentu na podatki ani żadną konkretną sprawę na przyszłość, a szef opozycji mówił głownie o premierze - w tle mając grupę przytakującej młodzieży... Uważa pani, że to jest rzeczywisty świat naszych problemów, czy może luksus który partie zafundowały sobie za nasze pieniądze?

Marcin Piotr Gmyrg: Jak pan wyobraża sobie kierowanie partią będąc w Strasburgu i Brukseli szczególnie w okresie tak ważnym jak okres przedwyborczy? Czy będzie pan kandydował w wyborach do polskiego Sejmu?

Mam wrażenie, że to problem wymyślony specjalnie dla mnie przez część komentatorów. Jesteśmy w UE i politycy wszystkich partii są nie tylko w parlamentach narodowych, parlamentach lokalnych czy u nas w sejmikach ale i w PE. To akurat dobrze dla PJN, że i tam ma reprezentację. Po pierwsze z Brukseli da się szybciej dotrzeć do Warszawy, niż ze Szczecina czy Przemyśla, bo rządy nie dały rady z drogami. Po drugie wśród posłów są tacy, którzy jako posłowie do PE kierowali większymi partiami, a teraz są wiceszefami partii, szefami ich rad, szefami kampanii! Inny przykład - Wojciech Olejniczak tuż po wyborze na europarlamentarzystę kandydował na prezydenta Warszawy. Wybór do PE to normalny element życia politycznego w Unii Europejskiej a nie stanowisko urzędnicze na emigracji. A listy wyborcze do Sejmu ogłosimy za kilka tygodni.

Łukasz Komarewicz: Dlaczego organizowanie PJN-u przez jego założycieli odbywa się w tak żółwim tempie? Czy nie można było do tej pory dać z siebie więcej? Chodzi mi o tworzenie struktur w najważniejszych miastach, a także promocję w Internecie i wirtualnych społecznościach.

Z jednej strony ma pan rację, że można było więcej. Z drugiej strony ruch polityczny to nie firma - ludzie dają swój czas ekstra, nie pracują przez cały dzień i tylko tym, co ofiarują można dysponować. Projekt PJN idzie do przodu na miarę naszych sil i braku pieniędzy. Nie ma oczywiście spektakularnych konwencji i show jakimi epatują nas cztery partie Światowida. Ma pan rację, że w  jakimś sensie jest to gra na czas – tygodnie zdecydują czy się uda. Mamy  dużo sympatyków i członków, prawie w całym kraju udaje się budować struktury. Jesteśmy już po licznych udanych spotkaniach i zjeździe krajowym. Mamy narzędzia komunikacji w mediach społecznościowych, staramy się je rozwijać i budować więcej kanałów komunikacji z naszymi sympatykami i członkami - zapraszam do dołączenia do naszego fanpage’a na Facebooku, zapraszam na naszą stronę www.stronapjn.pl – jest w wersji beta – czekamy na uwagi ze strony internautów. Idziemy do przodu.

Adam Tauber: W polityce wiele mówi pan o godności, odwołuje się do podniosłych tonów. Nie czuje pan zażenowania dotychczasowym wkładem PJN w polską politykę - historią z Adamem Bielanem i kodami, ustawą Lex Rydzyk, puszczaniem oka w stronę Kaczyńskiego?

Do czasu kiedy sądzono, że PJN to zabawa w politykę - wszystko było dobrze. Kiedy największe "koncerny polityczne" zrozumiały, że zaczynamy budować dla nich realną alternatywę - stały się agresywne w stosunku do nas. Miało to również swoje odbicie w informacjach jakie pojawiały się na temat sytuacji w PJN, moi koledzy popełnili kilka błędów, ale skala w jaki je rozpropagowano była zaskakująca.

Tom Jagger: Czy bierze Pan pod uwagę wystawienie wspólnych list wyborczych ze zwolennikami Janusza Korwin-Mikkego z Kongresu Nowej Prawicy?

UPR to partia w której dostrzegałem zawsze ziarno prawdy. Kiedyś, gdy zaczynałem zajmować się polityką nawet zamierzałem do niej wstąpić. Jesteśmy otwarci na wszelkie propozycje ze strony środowisk, które podzielają nasze poglądy - na centroprawicy jest kilka interesujących grup. Ale polityka to komunikacja z wyborcami, a nie pomiędzy aktywistami poszczególnych środowisk. Do wyborów trzeba skoncentrować się na wyborach a nie politycznych puzzlach – do takiego sposobu myślenia będę przekonywał innych działaczy.

Piotr Danisz: Czy jest szansa, że Adam Bielan wróci do PJN-u?

Nic mi nie wiadomo na ten temat. Nie rozmawiałem z nim ostatnio.

Łukasz Dymalski: Czy PJN jest za, czy przeciw prywatyzacji szpitali?

Dwa miesiące temu żona z kilkumiesięcznym synem pięć godzin czekała na izbie przyjęć w Warszawie z poważnym zapaleniem płuc i wyraźnym wskazaniem do hospitalizacji. Dwa tygodnie temu podobna sytuacja zdarzyła się mnie. Trzeba na służbę zdrowia popatrzeć od strony pacjentów, ich dobra, a nie ambicji PO i PiS, które się w tej sprawie okopały na politycznych pozycjach. Ci , którzy bronią obecnego systemu najwyraźniej dawno nie byli w szpitalu na normalnych zasadach i w imię swoich wyobrażeń politycznych chcą „uszczęśliwić" Polaków. W tej dziedzinie na jakiekolwiek doktrynerstwo nie powinno być miejsca. Mamy program opracowywany przez wybitnego eksperta Andrzeja Sośnierza, jesteśmy za reformą finansów publicznych, której częścią powinien być jasny model służby zdrowia w Polsce. Teraz mamy stan najgorszy z możliwych i to jest m.in. powód kłopotów. Ludzie nie wiedzą czy za opiekę lekarską mają płacić i leczyć się prywatnie, czy płacą składki i z tego wynika, że państwo się nimi opiekuje. Mamy taki stan kompletnego pogmatwania reguł. 

Łukasz Komarewicz: Co PJN może zaoferować ludziom młodym, studentom i absolwentom, by ograniczyć bezrobocie w tej grupie, a także niedopasowanie programów nauczania do wymogów rynku pracy?

Trzeba stosować instrumenty polepszające jakość edukacji oraz stawiające na przedsiębiorczość, a nie przywiązywanie kolejnych pokoleń do państwa i rozrost biurokracji. W pierwszej kolejności - promowanie już na etapie szkolnym dodatkowej nauki języków, informatyki, stad nasz pomysł na specjalny fundusz edukacyjny już na etapie szkolnym. Kolejny instrument to zwiększanie możliwości studiowania za granicą. Jednocześnie spożytkowanie środków z reform budżetowych właśnie na rozwój technologii, infrastrukturę itd. Dla zaczynających zawodowe życie trzeba „agresywnie" stosować metody promujące przedsiębiorczość: zwolnienia studentów zaczynających własny biznes z opłat do ZUS i Funduszu Pracy, dotacje na zakładanie pierwszych firm, poważne ulgi dla powracających z emigracji i chcących inwestować w Polsce swój dorobek. Uderzenie w politykę rodzinną edukację, rozwój i przedsiębiorczość to jedyne uzasadnienia jakie Polacy mogą przyjąć i zgodzić się na poważniejsze reformy budżetowe. PJN chce być partią, która zrodziła się z tęsknoty za wolnym wyborem. Wolny wybór jednostki jest pierwszym i podstawowym prawem świadomego człowieka, uczestniczącego w życiu publicznym. Obecny system partyjny spowodował, że ten wybór został ograniczony. My chcemy zaproponować młodym ludziom zmianę myślenia o administracji publicznej. Chcemy, żeby państwo budując park, pozwoliło ludziom wydeptać te ścieżki i dopiero pomogło w ich utrzymaniu i uczyniło czystszymi i bezpieczniejszymi. To pierwsza – bardzo ważna rzecz. Młodzi Polacy chcą samodzielności. Chcemy im w tym pomóc. Chcemy – pokazując wartości - zachęcać ich do zmiany Polski. Jeśli to się uda, uda się reforma finansów publicznych, udadzą się następne rzeczy. Taką ofertę dziś mamy.

Łukasz Daros: PJN mocno stawia na rodzinę, jakie inne aspekty programowe będą priorytetem dla partii pod pana przywództwem?

Przedsiębiorczość, ograniczanie roli państwa, tam gdzie ono nie powinno się mieszać i wzmocnienie jego instytucji w newralgicznych punktach. Stąd projekt zmian ustrojowych racjonalizujących system polityczny, wolność słowa, nastawienie na wybór przez obywateli i zwiększenie ich wpływu na władze: upowszechnienie referendów przy okazji wyborów, elektroniczna rejestracja głosowań radnych wszystkich szczebli – po latach często trudno dojść kto był za czym w konkretnym głosowaniu, bezpośrednie wybory marszałków, także starostów i wzrost ich uprawnień w sferze bezpieczeństwa, czyli np. decentralizacja straży pożarnych. Bez zmiany struktury powiatów lepiej je jak najszybciej zlikwidować.

Tomasz Nalepa: Jak widzi pan dalszą współpracę z USA w kontekście wspólnych działań zbrojnych i gazu łupkowego?

Ronald Reagan powiedział kiedyś o Amerykanach: odwaga i umiłowanie wolności to były cechy właściwe ludziom, którzy torowali sobie drogę przez dzikie ostępy w początkach historii tego kraju. Polacy mają wiele wspólnych cech z Amerykanami. Umiłowanie wolności, chęć pracy na własny rachunek, przedsiębiorczość i przywiązanie do rodzinny i tradycji. Stąd ogromna sympatia, jaką Polacy darzą Amerykę i Amerykanów. Przez lata to Ameryka była symbolem wolnego świata - to Ameryka upominała się o wolność w czasach PRL i wspierała Solidarność. Po 1989 roku chcieliśmy dać Amerykanom wyraz naszej wdzięczności za te lata, za to wsparcie. Sądzę, że Polacy udowodnili, iż są wiarygodnym partnerem. Ale jest wiele spraw o jakich trzeba z Amerykanami szczerze rozmawiać. Chciałbym aby Polska była przyjacielem Ameryki. Przychodzi jednak czas kiedy najlepszemu przyjacielowi trzeba szczerze powiedzieć, że nie wszystko jest ok w naszych stosunkach. Podczas ostatniej wizyty prezydenta Obamy w Polsce widzieliśmy dużo gestów ze strony amerykańskiego prezydenta, ale nic nie zostało dopowiedziane do końca. Brakuje jasnych deklaracji, nie ma też oficjalnego przesłania. Trzeba je wypracować od nowa. Jeśli chodzi o gaz łupkowy, to z pewnością Amerykanie są poważnym partner w tym temacie, jednak beneficjentem profitów z ewentualnych dobrodziejstw płynących z posiadania złóż tego gazu powinno być przede wszystkim społeczeństwo polskie. Z drugiej strony nikt nie wykona tej pracy za nas. Jeśli nie przygotujemy dobrze procesu pozyskiwania tego surowca od strony prawnej, czekają nas duże kłopoty. Mam nadzieję, że w rządzie pracuje nad tym grupa ekspertów z zakresu prawa i bezpieczeństwa narodowego…

Juliusz Iwanicki: Czy jest Pan nadal za strategicznym sojuszem z Węgrami w ramach UE? Jak Pan uzasadnia taki alians?

Rozumiem, że to pytanie dotyczy krytyki rządów premiera Victora Orbana jaka spotkała Węgry ze strony europejskich komentatorów. Myślę, że jego przykład powinien być dokładnie analizowany. Szerzej rzecz ujmując sądzę, że Polska musi się skoncentrować politycznie na tkaniu siatki współpracy w Europie środkowej, bo jest to warunkiem budowania naszej pozycji w UE. Chodzi i o uzasadnianie naszych aspiracji wobec Niemiec czy Francji, ale i po prostu o zwykła sprawę jaką są dobre relacje z sąsiadami, których nie zastąpią inne dyplomatyczne pomysły. Ale zdaję sobie sprawę, że to trudna polityka, która wymaga cierpliwości. Widać jednak np. ewolucję stanowiska prezydenta Bronisława Komorowskiego w tym kierunku.

Małgorzata Kurowska: Czy z PJN będzie pan koncentrował się na tragedii smoleńskiej czy zajmie się pan bieżącymi sprawami Polski?

Mówimy o wielu ważnych sprawach, dowodzi tego na przykład ta debata. A wyjaśnianie katastrofy smoleńskiej i dyskusje w tym kontekście będą się toczyły czy PJN tego chce, czy nie. W Polsce jest tendencja, że jak się coś wydarzy, zaczyna się od określenia winnego. My chcemy, aby dotarcie do wiedzy w tej sprawie przede wszystkim pozwoliło naprawić błędy, jakie narastając od lat doprowadziły do tego, co stało się 10 kwietnia 2010. Chodzi o wszystkie możliwe aspekty katastrofy. Każde poważne państwo na świecie dążyłoby do tego.

Halina Karwat: Czy nadal uważa pan, ze Wawel to miejsce, gdzie należało pochować Lecha Kaczyńskiego? Czym jest spuścizna prezydenta Kaczyńskiego?

Wawel był jednym z oczywistych rozwiązań w przypadku pochówku urzędującej głowy państwa. Można było rozważać mniej więcej cztery warianty, o których tego dnia rozmawiano zapewne w wielu polskich domach i wielu miejscach: po pierwsze warszawska Archikatedra św. Jana jako miejsce pochówku prezydentów (choć w tych okolicznościach chodziło o pochówek pary prezydenckiej); po drugie Wawel; po trzecie Świątynia Opatrzności Bożej - pomysł bardzo dobry, choć problemem był fakt, że wciąż jest ona w budowie; i po czwarte Powązki, lansowane przez niektóre kręgi zbliżone do PiS jako właściwe miejsce pochówku pary prezydenckiej. Pamiętam, że ktoś wymyślił nawet kaplicę Muzeum Powstania Warszawskiego. Ostateczne decyzje zależały jednak od ustaleń z rodziną, władz państwowych, decyzji hierarchów. W polityce trzeba mieć szerszy horyzont – po latach, gdy sprawa ta nie będzie używana do partyjnych walk, emocje ucichną, a uniknąć ich, co pokazał szereg innych niż pochówek spraw, i tak by się nie udało.

Odnośnie spuścizny prezydenta Kaczyńskiego - mówiła o tym Joanna Kluzik Rostkowska w Hotelu Europejskim, kiedy zaczynaliśmy PJN. Lech Kaczyński podjął próbę użycia mechanizmów związanych z naszą obecnością w UE i NATO w walce o pozycję Polski w Europie, szczególnie w regionie. Potraktował na poważnie i zinterpretował na gruncie współczesności idee polskiej myśli politycznej: współdziałanie w Europie Środkowej, współodpowiedzialności za jej rozwój, za otwarcie się Unii na nowych członków. Nie przypadkiem jego imię noszą ulice i ważne miejsca w miastach Ukrainy, Litwy, Gruzji, Mołdawii. Proszę zwrócić uwagę jak wiele z tego wraca dzisiaj, chociażby podczas ostatniej wizyty Obamy w Polsce. Druga rzecz to jego myśl społeczna, związana z jego życiową drogą: troska o ludzi pracy, polityczna tęsknota za sprawiedliwością. Jestem przekonany, że z czasem dyskusje o polityce Lecha Kaczyńskiego będą przedmiotem polemik, sporów, to jest naturalne.