Lewi i prawi łeb w łeb

Lewi i prawi łeb w łeb

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jeszcze nigdy wyborcy na Węgrzech nie byli tak podzieleni, jak przed niedzielną decydującą, drugą turą wyborów do parlamentu.
Socjaliści, zwycięzcy pierwszej tury, podejmą próbę odebrania władzy konserwatystom.
Są to czwarte wolne wybory powszechne na Węgrzech od początku demokratycznych przemian w 1989 roku. Węgrzy postanowią, kto wprowadzi ich kraj w 2004 roku do Unii Europejskiej i jaka orientacja polityczna będzie określać ich losy przez dłuższy czas.
W pierwszej turze głosowania 7 kwietnia opozycyjna Węgierska Partia Socjalistyczna (MSZP) uzyskała niewielką przewagę nad centroprawicową partią Fidesz premiera Viktora Orbana. Trzecie miejsce zdobył liberalny Związek Wolnych Demokratów (SZDSZ). Pozostałe partie nie przekroczyły pięcioprocentowego progu wyborczego.
Socjaliści uzyskali 42,05 procent głosów, konserwatyści - 41,07 procent, a Wolni Demokraci - 5,57 procent. Z 386 miejsc w  parlamencie obsadzono w pierwszej turze 185. Socjaliści zdobyli 94 mandaty, Fidesz 87, a Wolni Demokraci, którzy po pierwszej turze zawarli oficjalny sojusz z socjalistami - cztery. Centrolewica ma  więc o 11 mandatów więcej niż Fidesz, a jej kandydaci prowadzili 7  kwietnia w większości spośród 131 okręgów jednomandatowych, gdzie o wyniku walki ma rozstrzygnąć niedzielna dogrywka.
Po przegranej pierwszej turze premier Orban zaostrzył ton swych wypowiedzi, aby przejąć głosy skrajnie prawicowej, nacjonalistycznej i antysemickiej Węgierskiej Partii Sprawiedliwości i Życia (MIEP) Istvana Csurki, która nie wejdzie do parlamentu, bo zdobyła tylko 4,5 proc. głosów. MIEP zaapelował do swych wyborców, by w drugiej turze poparli Orbana.
les, pap