Voeckler wciąż liderem Tour de France

Voeckler wciąż liderem Tour de France

Dodano:   /  Zmieniono: 
Hiszpan Samuel Sanchez z grupy Euskaltel wygrał w stacji narciarskiej Luz-Ardiden w Pirenejach dwunasty etap kolarskiego Tour de France. Liderem pozostał Francuz Thomas Voeckler (Europcar).
Sanchez, mistrz olimpijski z Pekinu, wyprzedził towarzysza ucieczki Belga Jelle Vanenderta oraz pierwszego z faworytów, kontratakującego z czołowej grupki Luksemburczyka Franka Schlecka. Na ostatnim kilometrze podjazdu do mety niespodziewanie osłabł Alberto Contador. Stracił około pół minuty do Franka Schlecka, a  dziesięć sekund do innych rywali: Andy'ego Schlecka, Cadela Evansa i  Ivana Basso. Odpowiedź na pytanie, czy to tylko chwilowa słabość, czy  też słynny Hiszpan nie zdążył przygotować drugiego szczytu formy po  majowym Giro d'Italia, powinny dać dwa następne pirenejskie etapy.

- Dziś byłem ostrożny. Bracia Schleckowie rozgrywali swoją partię, Frank ruszył do przodu, być może czuł się silniejszy, a ja nie mogłem pojechać za nim. Mimo to, jestem zadowolony. Myślę, że z dnia na dzień będzie lepiej - skomentował Contador.

Dzielnie radził sobie Thomas Voeckler. W dniu święta narodowego Francji obronił żółtą koszulkę lidera, choć na starcie sam w to powątpiewał. Podjechał na trzy pirenejskie przełęcze, w tym na słynną Tourmalet, razem ze wszystkimi najsilniejszymi kolarzami, a stracił kontakt z czołówką dopiero 2,5 km przed metą. Finiszował zaraz za  Contadorem. Dobrze ze swojego zadania wywiązał się Sylwester Szmyd. Najdłużej asekurował lidera grupy Liquigas - Ivana Basso, a do mety dojechał na  37. pozycji. W klasyfikacji generalnej bydgoszczanin awansował na 56. miejsce.

Po obu stronach szosy na Luz-Ardiden zgromadziły się tysiące kibiców. Znaczna część z nich przyjechała z hiszpańskiego Kraju Basków, aby  dopingować zawodników "narodowej" ekipy Euskaltel-Euskadi. Jeżdżą w niej głównie Baskowie, ale też np. Sanchez, który jest jej wychowankiem. W  czwartek odniósł drugie zwycięstwo dla tej grupy w Luz-Ardiden, równo 10 lat po sukcesie Roberto Laiseki.

zew, PAP