SLD o Sawickim: nie rządzi tylko administruje. Robi to kiepsko

SLD o Sawickim: nie rządzi tylko administruje. Robi to kiepsko

Dodano:   /  Zmieniono: 
Sojusz Lewicy Demokratycznej domaga się jednakowych dopłat dla wszystkich rolników w Unii Europejskiej - oświadczył w Sejmie Romuald Ajchler przemawiając w imieniu swojego klubu po rządowej informacji o rolnictwie. - Sojusz Lewicy Demokratycznej stanowczo domaga się, by dopłaty były jednakowe. Nie zgadzamy się na inne rozwiązanie, różnicowanie dopłat. W perspektywie czasowej skutki dla polskiego rolnictwa mogą być nieodwracalne, mówimy o kwocie 70 mld zł, które albo wpłyną do polskiego rolnictwa, albo o tyle biedniejsi będą rolnicy i nasz kraj - powiedział poseł.
Poseł SLD dowodził, że polscy rolnicy nie mogą wprowadzać bardzo restrykcyjnych i kosztownych dyrektyw, np. w sprawie hodowli drobiu, takich samych jak rolnicy z tzw. starej "15" i otrzymywać jednocześnie niekiedy o 50 proc. mniej środków niż oni. - Jak w takiej sytuacji można mówić o równych warunkach konkurencji? - pytał. Jego zdaniem, polski rząd ma obowiązek domagania się równych praw dla wszystkich państw UE, w sprawach solidaryzmu europejskiego może, powinien i musi wykorzystać naszą prezydencję. - Jesteśmy zaniepokojeni co w samym rolnictwie i wokół niego się dzieje - mówił Ajchler. Dodał, że dotyczy to także nowej perspektywy finansowej Wspólnej Polityki Rolnej na lata 2014-2020 r.

Sawicki: kryzys ekonomiczny odbija się na rolnictwie

Odnosząc się do przemówienia ministra rolnictwa Marka Sawickiego polityk Sojuszu powiedział, że przedstawił on statystyki odnoszące się do "zaszłości", ale Sojusz chce wiedzieć, jakie są efekty realizacji Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich. Ajchler uważa, że minister powinien poinformować, jak unijne pieniądze wpływają na zmianę polskiego rolnictwa, czy zmienia się struktura gospodarstw, czy wprowadzone renty strukturalne spowodowały zmiany pokoleniowe.

 

PiS martwi się o rolników. "Polskie rolnictwo zbliża się do kubańskiego"

Poseł nawiązał też do rosyjskiego embarga na import świeżych warzyw z Polski. - Jak może minister rolnictwa odprawiać w świetle kamer samochody do Rosji, podczas gdy granice faktycznie były zamknięte? - pytał. Ajchler skrytykował prowadzenie rozmów ze stroną rosyjską w sprawie wznowienia eksportu warzyw. - Sprawy embarga zostały zaniedbane, zlekceważone i niedopilnowane - ocenił. Według niego o rynek rosyjski zabiegają wszystkie kraje i aby handlować z Rosjanami, trzeba ich poważnie traktować. - Nie można było przekazywać do Rosji listy 16 laboratoriów, gdy na mocy memorandum uprawnionych do kontroli przez Rosję jest pięć - przekonywał.

- Kilka miesięcy temu rozpatrywaliśmy o wotum nieufności wobec Pana i wtedy powiedziałem, że pan minister Sawicki nie rządzi rolnictwem, nie inspiruje jego rozwoju, lecz nim administruje. Dzisiaj powiem, kiepsko pan tym rolnictwem nawet administruje. Politykowi płaci się za zdolność do przewidywania, nie wykazuje pan tej zdolności, dlatego w imieniu klubu Sojuszu Lewicy Demokratycznej stawiam wniosek o odrzucenie tej informacji - podsumował swoje wystąpienie Ajchler.

Do słów posła SLD ustosunkował się wicepremier Waldemar Pawlak, który poinformował, że był świadkiem rozmowy wiceministra spraw zagranicznych Mikołaj Dowgielewicza z przewodniczącym KE Jose Manuel Barroso w sprawie embarga. - Barroso wyraźnie podkreślił, że kontakty zewnętrze są domeną KE, a prezydencja w tej sprawie nie powinna się wypowiadać - w konsekwencji okazało się, że KE nie w pełni poinformowała państwa, jakie są warunki niezbędne zawarte w porozumieniu między KE a Rosją w sprawie zniesienia embarga, by uzyskać dostęp do rosyjskiego rynku. Polegają one na tym, że ma być jedna instytucja kontrolująca jakość żywności, która stawia pieczęć, to każdy rosyjski inspektor zrozumie, że ta żywność jest bezpieczna - tłumaczył Pawlak.

PAP, arb