Rządowy projekt nowelizacji ustawy zakładał też wprowadzenie tzw. umów sezonowych, czyli umów o pracę na czas określony od jednego do pięciu sezonów jako podstawową formę zatrudnienia pracowników artystycznych. Wskazywał też, że dopiero artyści legitymujący się 15-letnim stażem pracy na podstawie sezonowych umów artystycznych będą mieli po tym okresie prawo do zawarcia umowy na czas nieokreślony. 1 lipca Sejm w głosowaniu usunął te zapisy. Senacka komisja przegłosowała jednak poprawkę zakładającą, że instytucje artystyczne będą prowadziły swoją działalność w oparciu o sezony artystyczne. "Działalność artystyczna (...) jest organizowana w oparciu o sezony artystyczne, na które ustala się plany repertuarowe oraz nawiązuje i rozwiązuje stosunki pracy z pracownikami artystycznymi" - zakłada poprawka.
Ujazdowski podkreślił, że "każda umowa zawarta na czas nieokreślony będzie mogła być rozwiązana ze względu na potrzeby repertuarowe", nie będzie zatem "elementarnego bezpieczeństwa gwarantowanego artystom". - Chcemy przekonać senatorów i rząd do tego, by powstrzymali się od złych decyzji - tłumaczył były minister kultury. Ujazdowski zapowiedział, że w przypadku przyjęcia przez Senat poprawek do ustawy trzeba będzie "wykorzystać każdy konstytucyjny instrument", m.in. apel o weto do prezydenta i drogę Trybunału Konstytucyjnego. - Marzyliśmy, by ustawę w Sejmie odrzucono w całości. Zabrakło nam jednego głosu - przypomniała Zdzisława Janowska z SLD, wyrażając sprzeciw przeciwko tej ustawie.
- Reprezentuję dziś kilkunastotysięczną rzeszę artystów wykonawców w Polsce, nie tylko ZASP, ale także m.in. Stowarzyszenie Polskich Artystów Muzyków, Federację Związków Zawodowych Pracowników Kultury i Sztuki - mówił z kolei prezes ZASP Olgierd Łukaszewicz. Dodał, że podczas prac nad tekstem ustawy nie było "prawdziwego dialogu w tej sprawie i rzetelnych konsultacji ze środowiskiem". - Panie ministrze, czy rzeczywiście mamy się podporządkować dyrektorom, bez określonych kwalifikacji? Ci właśnie dyrektorzy mają nas oceniać? Ja poddam się takiej weryfikacji, ale według jakich kryteriów? Usiłuje się nas skłócić z widzami, z pracodawcami. Ustawa ma zadziałać jak bicz, dyscyplinując pracobiorców, czyli nas - wykonawców - ubolewał Łukaszewicz. - Chcę też poinformować, że to Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych reprezentuje kilkunastu lobbystów, dyrektorów teatrów. Prywatni pracodawcy w publicznych instytucjach kultury to poważny znak zapytania - ocenił.
PAP, arb