Deficyt skruchy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Polacy zbyt łatwo przebaczają i zapominają?

Czy przebaczanie jest polską specjalnością narodową? Dlaczego tak wiele mówi się u nas o przebaczaniu, a tak mało o skrusze? Czy wybaczyć znaczy zapomnieć? Warunki i skuteczność gestu przebaczenia oceniają w najnowszym numerze pisma "Trzecie Tysiąclecie", periodyku poświęconego przygotowaniom do obchodów Wielkiego Jubileuszu Roku 2000, publicyści i hierarchowie Kościoła katolickiego. Ich refleksja nabiera większej wagi zwłaszcza na tle ożywionej ostatnio debaty lustracyjnej.

Gustaw Herling-Grudziński: Według mnie, całkowite przebaczenie możliwe jest tylko w wypadku wyrażenia skruchy. Powiedział to już kiedyś abp Życiński, a ja pod tym względem zupełnie się z nim zgadzam. Ponieważ zjawisko powszechnej skruchy jest dość rzadkie i ogranicza się raczej do indywidualnych przypadków, musimy się więc zabezpieczyć przed owym brakiem skruchy. Jedynym zaś zabezpieczeniem jest pamięć, dlatego uważam, że należy pamiętać o tym, co się wydarzyło. Muszą pamiętać ci, którzy odczuli to na własnej skórze, a także zobowiązane do tego są ich dzieci i wnuki, poznające przeszłość z podręczników historii oraz dokumentów i świadectw. Tak aby zrównoważyć - moim zdaniem - brak powszechnej skruchy. Kiedy upadł komunizm w 1989 r., powiedziałem rzecz, którą teraz powtórzę, bo wydaje mi się wciąż aktualna i prawdziwa. Nie jestem ani szyderczy, ani mściwy, ale oświadczyłem wówczas, iż ludzie odpowiedzialni za "nadużycia" w okresie PRL powinni stanąć przed sądem. Nie opowiadałem się za tym, aby tych na ogół starych i schorowanych ludzi skazać i posłać do więzienia. A wręcz przeciwnie - byłem zdania, żeby po wyroku odesłać ich do domu, by mogli umrzeć we własnych łóżkach. Ważne było to, aby społeczeństwo, widząc i słysząc o takich wyrokach wymiaru sprawiedliwości, uwierzyło w rządy prawa. To było jedyne możliwe zadośćuczynienie i nie było w tym nic - jak powiadam - mściwego czy krwiożerczego. Stanowiło to potrzebę przywrócenia rządów prawa po długim okresie panowania bezprawia. Wydaje mi się, że coś podobnego możemy powiedzieć o naszej pamięci historycznej. Jeżeli nie możemy uwierzyć, nie możemy przypuścić, że odbędzie się akt powszechnej skruchy, musimy się bronić pamięcią historyczną. Jak długo owa pamięć historyczna będzie działać - tego nie wiem. Być może kiedyś nastąpi moment, iż spełni ona swoją funkcję na tyle, że przyszłe pokolenia będą mogły przebaczyć. Wtedy to, co było ciężkim momentem w naszej historii i w dziejach innych narodów, bo nie mówię tylko o Polakach, zostanie przekreślone. Jestem przeciwny temu, co powiedział kiedyś prezydent Kwaśniewski, że przeprasza za niegodziwości reżimu peerelowskiego. To jest problem, który nie może być załatwiony słówkiem "przepraszam". Jest to za słabe słowo, powiedziałbym nawet, że żałośnie słabe. Wymaga to więc zupełnie innych posunięć. Podobnie odrzucam inny postulat prezydenta Kwaśniewskiego, by patrzeć tylko w przyszłość i nie odwracać się w przeszłość. To stwierdzenie - według mnie - też wydaje się błędne. Dlaczego? Ponieważ musimy tak długo patrzeć w przeszłość i pamiętać o niej, aż poczujemy, że pewne rachunki historii, rachunki krzywd zostały w jakiś sposób zatarte. Czy to w ogóle nastąpi i kiedy - to nie moja sprawa. Natomiast to, o czym mówię, dotyczy danego momentu historycznego. Jeżeli chodzi o osobiste przebaczenie względem moich katów, to sprawa wygląda zupełnie podobnie. Nie wierzę bowiem w skruchę tych, których uważam za moich oprawców, czyli zbrodniarzy sowieckich. Moim zdaniem, wiara w coś takiego byłaby nonsensem. Przeciwko brakowi tej skruchy zabezpieczyłem się właśnie pamięcią, którą wyraziłem w mojej książce. Trudno o lepsze zanotowanie tego wszystkiego. Nie wracam do tych wspomnień specjalnie, nie odczytuję na nowo swojej książki, bo byłoby to szaleństwo. Wiem, co w niej się znajduje i pamiętam. Ale powiadam jeszcze raz - być może nadejdzie moment, kiedy nasze dzieci i wnuki będą mogły odnieść się do tej pamięci w sposób bardziej wyrozumiały. Nie będzie już wtedy oprawców i może wówczas nadejdzie moment przebaczenia. Nie mogę powiedzieć, kiedy to nastąpi, jest to bowiem bardzo długi proces. Podkreślam jeszcze raz - jestem przeciwny tym, którzy nawołują do zapomnienia. Nie mamy prawa zapomnieć, musimy pamiętać!

Gustaw Herling-Grudziński - w latach okupacji więzień łagrów sowieckich, które opisał w "Innym świecie", pierwszej książce o tej tematyce, jaka ukazała się w Europie.

Ks. abp Kazimierz Majdański
: Polacy nie są narodem hołdującym złym uczuciom nawet wobec tych, którzy ich najbardziej skrzywdzili. Być może stąd pochodzi zjawisko historyczne mówiące o tym, że myśmy w gruncie rzeczy zwycięskich wojen i bitew w pełni nie wykorzystali. Tak było i tak jest nadal: jesteśmy nie tylko łatwo przebaczający, jesteśmy także zbyt łatwo zapominający. Otóż nie ma przebaczenia bez prawdy, którą wyznaje winowajca. Także ten, który przebacza, musi wiedzieć, o co chodzi. W tej chwili nasza postawa "biednych krewnych" pukających do bram Unii Europejskiej, by może zechciała nas przyjąć, jest owocem takiego nieporozumienia. Przecież myśmy zostali - proszę darować ostrość wyrażenia - zdradzeni przez naszych sojuszników tuż po wojnie. Została także zdradzona prawda. Nie tak dawno poproszono mnie o wygłoszenie referatu na uniwersytecie w Lecce w Italii w rocznicę procesu norymberskiego. O całą prawdę jednak mnie nie pytano. Pytano jedynie o przeżycia obozowe. Cała prawda natomiast jest taka, że tam sędziami byli kaci, tyle że z innego obozu politycznego. Bardzo była potrzebna encyklika Jana Pawła II "Veritatis splendor" ("Blask prawdy"). Inaczej nie dojdziemy do ładu, do pokoju. Tak zwany "pokój" najdonośniej głosił do niedawna obóz polityczny mający straszliwe krzywdy na sumieniu. Pokój - za jaką cenę? Za cenę Katynia, który miał być zapomniany, a nawet zupełnie nie znany. I to nie tylko na skutek ideologii Wschodu, ale także poprzez ukrycie prawdy przez Zachód, który prawdopodobnie tej prawdy zawsze był świadomy. Przeżyłem niemałą satysfakcję, gdy spotykając się w Bonn z prezydentem Romanem Herzogiem, usłyszałem od niego tezę, której bronię, gdzie mogę: "Pojednanie poprzez prawdę". Pojednanie ludzi, którzy znają prawdę, a nie pojednanie ludzi naiwnych, nie wiedzących, o co w gruncie rzeczy chodzi. Przebaczenie - tak, ale nie poprzez przekreślenie sprawiedliwości. Nie poprzez jedno słowo "przepraszamy", wypowiedziane niemal zdawkowo w parlamencie. Czy wszystkie powojenne zbrodnie, jakie się stały na naszej ziemi, miałyby być w ten sposób załatwione? To jest moja odpowiedź jako obozowca. Chcę ją rozumieć w ten sposób: przebaczenie jest obowiązkiem chrześcijanina. Obowiązkiem i przywilejem. Biedni są ludzie nie umiejący przebaczać, dla których głównym motywem życia jest nienawiść. To się odnosi do życia każdego z nas - czy był w obozie w czasie wojny, czy w więzieniu po wojnie, nie w niemieckim i nie w sowieckim, ale - jak to się nazywało - w polskim. Ile jest rodzin w Polsce, których najlepsi członkowie byli katowani i zabijani po tak zwanym wyzwoleniu! Musimy się wyzwolić z kłamstwa. Ojciec nie może przebaczyć dziecku dopóty, dopóki pozostaje ono krnąbrne, nie obiecuje poprawy. To samo przecież odnosi się do sakramentu pokuty. Nie można odejść od konfesjonału z postawą: "Nagrzeszyłem i będę tak robił dalej!". A przecież często można usłyszeć słowa: "Nigdy nie przebaczę, nawet na łożu śmierci". Jakie w tym człowieku biedne jest chrześcijaństwo i jaka panuje w nim nieprawda, skoro twierdzi, że wierzy w Boga i w Jego Syna, który mówi: "Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią". On zaś doznał takich krzywd, jakich już nikt nigdy na świecie nie dozna, bo nikt nie jest Bogiem i Człowiekiem.

Ks. abp Kazimierz Majdański - były biskup szczecińsko-kamieński, profesor Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie, dyrektor i twórca Instytutu Rodziny ATK. W czasie okupacji więzień obozów koncentracyjnych, poddawany tzw. eksperymentom biologicznym.

Więcej możesz przeczytać w 2/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.