Re - nacjonalizacja (aktl.)

Re - nacjonalizacja (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Obradująca w Poznaniu Rada Nadzorcza Stoczni Szczecińskiej odwołała dotychczasowy zarząd spółki. Firma ma olbrzymie długi, rząd chce jej renacjolizacji.
Około 2 tys. stoczniowców przyszło w poniedziałek rano pod Stocznię Szczecińską. Rozeszli się po informacji, że zarząd ustąpi, a stoczniowcy otrzymają zaliczki na poczet czerwcowych wypłat.
Stoczniowcy zasłonili materiałem tablicę informującą o tym, że w gmachu mieści się zarząd holdingu.
Wiceprzewodniczący komitetu protestacyjnego w stoczni Jerzy Możdżyński powiedział, że w niedzielę komitet zażądał, aby zarząd firmy ustąpił. Odczytał też komunikat zarządu firmy. Wynika z niego, że - zgodnie z ustaleniami podjętymi z Ministrem Skarbu Państwa - w poniedziałek rada nadzorcza holdingu spotka się w Poznaniu, przyjmie rezygnację dotychczasowego zarządu i powoła nowy. Tę informację stoczniowcy nagrodzili oklaskami.
Do stoczniowców przyjechał również wojewoda zachodniopomorski Stanisław Wziątek. Poinformował ich o działaniach policji i prokuratury w sprawie Stoczni Szczecińskiej.
"W poniedziałek policja zabezpiecza wszystkie dokumenty finansowe po to, aby wszystkie sprawy dotyczące problemów finansowych, jak doszło do tej sytuacji, były wyjaśnione. Prokuratura w Poznaniu prowadzi śledztwo, które pozwoli na pewno zamknąć tę sprawę w  sposób jednoznaczny i ocenić, kto winny był takiej właśnie sytuacji" - powiedział wojewoda.
7 maja Prokuratura Apelacyjna w Poznaniu wszczęła śledztwo w sprawie Stoczni Szczecińskiej Porta Holding SA. Wątpliwości prokuratury budzą umowy kupna-sprzedaży, zawierane przez firmę z innym podmiotem gospodarczym.
Wziątek podziękował komitetowi protestacyjnemu za rozwagę, a doradcy komitetu Marianowi Jurczykowi, przywódcy strajku w stoczni w 1980 r. - za nawoływanie do zachowania spokoju. Wojewoda podkreślił, że we wtorek zostanie uruchomiona specjalna pomoc państwa dla stoczni w wysokości 8,5 mln zł. Pieniądze mają zostać przeznaczone na wypłatę części wynagrodzeń.
Wiceprzewodniczący komitetu protestacyjnego Jerzy Możdżyński poinformował, że w środę stoczniowcy otrzymają nie mniej niż po 1200 zł netto.
"Komitet protestacyjny stoi na stanowisku, że są to pieniądze za nasze zaległe pobory" - powiedział. Na pytanie z tłumu "Kiedy reszta?", odpowiedział, że po spotkaniu w środę z nowym zarządem i z ministrem gospodarki komitet ustali harmonogram wypłaty pełnego wyrównania finansowego.
Po tym oświadczeniach komitetu stoczniowcy rozeszli się.
W niedzielę minister gospodarki Jacek Piechota zapowiedział, że we wtorek nowy zarząd podpisze z ministrem skarbu umowę o pożyczkę, dzięki której stocznia najpóźniej w środę otrzyma ok. 8,5 mln zł - jako zaliczkę na czerwcowe wynagrodzenia dla pracowników.
Informację tę potwierdził w poniedziałek w Radiu Zet minister skarbu państwa Wiesław Kaczmarek.
"Warunek jest taki: my nie możemy płacić wstecz. (...) Ja wiem, że tych zirytowanych i słusznie zdenerwowanych ludzi to może nie interesować, ale gdybyśmy chcieli płacić za wynagrodzenia pracowników firm prywatnych, którzy gdzieś kiedyś nie otrzymali tych wynagrodzeń z winy w końcu nie Skarbu Państwa, tylko chyba władz zarządzających spółką, to byłby to bardzo niebezpieczny precedens. (...) Wynagrodzenia z marca, kwietnia czy też maja muszą być wypłacone i będą, ale już przez Stocznię, jeżeli wróci ona do życia przemysłowego, zacznie produkować" - powiedział.
Do czasu przekazania udziałów przez prywatnych akcjonariuszy, co ma nastąpić w poniedziałek, Skarb Państwa ma niecałe dziesięć procent udziałów w firmie.
Według zapowiedzi min. Piechoty, wznowienie produkcji mogłoby nastąpić w czerwcu. Stocznia Szczecińska Porta Holding SA straciła w październiku płynność finansową. Od 4 marca tego roku około sześciu tysięcy pracowników holdingu przebywa na przymusowych urlopach i tzw. płatnym postojowym, za co nie otrzymali jednak wynagrodzenia. Ostatni raz pensje dostali za luty.
nat, pap