Niedoszły zamach na Ukrainie: fakt czy prowokacja służb?

Niedoszły zamach na Ukrainie: fakt czy prowokacja służb?

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. Wikipedia) 
Podczas zaplanowanych w najbliższą środę obchodów 20. rocznicy niepodległości Ukrainy w Kijowie mogło dojść do ataku terrorystycznego, jednak przygotowania do niego udaremniono - podała Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU). Zdaniem opozycji, ładunek znaleziony przy zatrzymanych w związku z zamachem został im podłożony.
Na środę w ukraińskiej stolicy zapowiadana jest manifestacja opozycji, niezadowolonej z prześladowań przeciwników politycznych, w tym z uwięzienia byłej premier Julii Tymoszenko. Opozycja twierdzi, że  władze obawiają się tego protestu i nie chcą do niego dopuścić.

W związku ze śledztwem w sprawie rzekomego zamachu SBU zatrzymała w  poniedziałek w jednym z miasteczek pod Kijowem trzech młodych mężczyzn. W  wynajmowanym przez nich pomieszczeniu znaleziono ręcznie wykonany, napełniony niebezpiecznymi przedmiotami ładunek wybuchowy. Były w nim m.in. gwoździe i śruby - poinformowano. "Wstępna ekspertyza specjalistyczna wykazała, że w razie wybuchu tego ładunku promień jego rażenia mógłby wynieść ponad 100 metrów; eksplozja mogłaby spowodować ofiary wśród ludzi oraz uszkodzenia mienia" -  czytamy w komunikacie SBU.

"Służby podrzuciły ładunek"

Tymczasem, jak poinformowała znana kijowska działaczka społeczna Ołena Biłozerska, ładunek znaleziony przy zatrzymanych został najprawdopodobniej podrzucony. Biłozerska, osoba zbliżona do środowisk nacjonalistycznych, napisała o tym w swoim blogu, który cytuje niezależna gazeta internetowa "Ukrainska Prawda".

Według działaczki zatrzymani to członkowie organizacji "Patriota Ukrainy". - Poinformował mnie o zatrzymaniu członek "Patrioty" Wołodymyr Szpara. Zapewnia, że bomba i fałszywy list z groźbami zostały podrzucone, i ja mu wierzę. Trzeba być wariatem, żeby przechowywać materiały wybuchowe w biurze organizacji, która cieszy się opinią radykalnej. Znam tych chłopaków i wiem, że nie są wariatami, co oznacza, że bomba została podrzucona - czytamy na blogu Biłozerskiej.

Oskarżona Tymoszenko

Julia Tymoszenko przebywa w areszcie od 5 sierpnia. Została tam umieszczona przez sąd, który uznał, że w toczącym się obecnie procesie o  nadużycia przy zawieraniu umów gazowych z Rosją w 2009 r. utrudnia ona dążenie do ustalenia prawdy. Tymoszenko przekonuje, że oskarżenia pod jej adresem to działania inspirowane przez władze, które chcą wyrugować ją z polityki. Była premier uważa, że polityka prowadzona przez ekipę prezydenta Wiktora Janukowycza prędzej czy później doprowadzi do wybuchu niezadowolenia społecznego, podobnego do pomarańczowej rewolucji w 2004 r. "To wyłącznie kwestia czasu" - mówiła niedawno Tymoszenko.

zew, PAP