Tryumf Uribe

Tryumf Uribe

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kandydat prawicy Alvaro Uribe został wybrany prezydentem Kolumbii w pierwszej turze głosowania. W swej kampanii obiecał stanowczą rozprawę z lewackimi rebeliantami.
Po przeliczeniu 98 procent głosów, za kandydaturą 49-letniego Uribe opowiedziało się 52,8 procent obywateli. Kilku jego kontrkandydatów uznało swoją porażkę i złożyło gratulacje prezydentowi-elektowi. Najpoważniejszy z nich, liberał Horacio Serpa zdobył 31 proc. głosów.

Bezpieczeństwa głosujących w niedzielnych wyborach strzegło ponad 200 tysięcy żołnierzy i policjantów. Wbrew obawom obyło się - jak na Kolumbię - bez poważniejszych incydentów. Na północnym zachodzie w ataku FARC na lokal zginęła kobieta, na południu rebelianci zdetonowali kilka ładunków, chcąc zniechęcić wyborców do pójścia do urn. W kilku komisjach zniszczyli karty do głosowania. W starciach, które w Kolumbii stały się już codziennością, zginęło dwóch rebeliantów. Dwóch żołnierzy zostało rannych.

Zwycięstwo Uribe jest zgodne z wynikami przedwyborczych sondaży, jednak rozmiary wygranej zaskoczyły komentatorów, którzy podkreślają, że Uribe, jako kandydat niezależny, zdołał przełamać utrzymywany w Kolumbii od XIX wieku monopol liberałów i konserwatystów na sprawowanie rządów.

To co zyskało mu tak duże poparcie była zapowiadana w kampanii wyborczej stanowcza rozprawa z lewackimi rebeliantami, odpowiedzialnymi za trwającą od 38 lat w Kolumbii wojnę domową. Kolumbijczykom, którzy mieli dość nieudolnej polityki dotychczasowego szefa państwa Andresa Pastrany i jego nie przynoszących efektów rozmów z rebeliantami.

Toteż powszechne zaskoczenie wywołała deklaracja Uribe tuż po ogłoszeniu wyników, że jest gotów do negocjacji pokojowych, o ile Rewolucyjne Siły Zbrojne Kolumbii (FARC) i mniejsze zbrojne ugrupowania partyzanckie złożą broń. Opowiedział się też za międzynarodową mediacją w blisko czterdziestoletnim konflikcie, w którym co roku ginie 3,5 tys. osób, a blisko drugie tyle pada ofiarą porwań. Z tego powodu miliony Kolumbijczyków decydują się na emigrację. Wojna rujnuje także gospodarkę.

"Rebelianci zaprzepaścili już wiele szans na pokój, ale zawsze będą mieli kolejne szanse" - powiedział Uribe ku zdziwieniu obserwatorów, zaskoczonych pojednawczym tonem przemówienia, kontrastującym z tym, który dominował w jego kampanii wyborczej.

Wygrana Uribe, prawnika po Oksfordzie i Harwardzie, z pewnością ucieszyła Stany Zjednoczone. Amerykańska ambasador w Bogocie, Anne Patterson, jeszcze przed ogłoszeniem oficjalnych wyników pojechała do sztabu wyborczego kandydata, aby pogratulować mu zwycięstwa. USA liczą, że rządy Uribe będą oznaczać stanowczą walkę z produkcją i przemytem narkotyków i są gotowe ją wspierać. Narkotyki są jednym z głównych źródeł dochodu kolumbijskich rebeliantów.

Przekazanie władzy nowemu prezydentowi nastąpi w sierpniu. Ustępujący prezydent Pastrana zapowiedział emigrację do Hiszpanii po złożeniu obowiązków.

les, pap