Musharraf zapowiada wybory

Musharraf zapowiada wybory

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prezydent Pakistanu Pervez Musharraf zapowiedział, że wybory parlamentarne odbędą się między 7 a 11 października.
Musharraf zaapelował też o jedność narodową w świetle poważnego konfliktu z Indiami. Oba kraje dysponują bronią atomową.
Wzywając w orędziu do jedności narodowej, Musharraf powiedział, że Pakistan znalazł się "na rozdrożu historii" i że groźba wojny z Indiami nie została zażegnana.
Zaprzeczył indyjskom doniesieniom o infiltracjach terytorium indyjskiego w Kaszmirze, dokonywanych jakoby z Pakistanu. Zarazem potępił terrorystyczne ataki, do których dochodzi w Indiach. Zapewnił, że Pakistan nie chce wojny, ale też ostrzegł, że jest gotów odpowiedzieć "z całą mocą", jeśli wojna zostanie mu narzucona.
Ubrany w wojskowy mundur, Musharraf wygłosił orędzie w języku urdu, ale przeszedł na angielski, obiecując społeczności międzynarodowej, że jego kraj nie rozpęta wojny. Również po angielsku zapewniał, że Pakistan nie zezwala na wypady zbrojnych grup ze swego terytorium do indyjskiej części Kaszmiru. Po angielsku apelował do społeczności światowej o skłonienie Indii do normalizacji stosunków z Pakistanem.
Musharraf wezwał do "deeskalacji napięć" na granicy w Kaszmirze i przystąpienia do dialogu.
Jednocześnie prezydent nie ukrywał sympatii dla separatystów kaszmirskich. "Pakistan zawsze będzie z Kaszmirczykami w ich walce o niepodległość" - powiedział. Wystąpił też z postulatem zezwolenia międzynarodowym mediom i organizacjom charytatywnym na  wejście do Kaszmiru i przekonanie się o panującej tam sytuacji.
Tymczasem napięcie w stosunkach pakistańsko-indyjskich wciąż rośnie. W nocy z niedzieli na poniedziałek doszło do bardzo intensywnej wymiany ognia na granicy w Kaszmirze.
Rzecznik indyjskiego dowództwa podał w Dżammu - zimowej stolicy Kaszmiru - że strony użyły m.in. artylerii i moździerzy. Zginął żołnierz indyjskich wojsk pogranicza. Rannych zostało trzech żołnierzy i pięciu cywilów.
Strona pakistańska nie informowała o własnych stratach.
Po indyjskiej stronie tzw. linii przerwania ognia, rozdzielającej Kaszmir, z rejonu ostrzału uciekło już ponad 35 tysięcy mieszkańców.
Musharraf już w sobotę deklarował, że jakkolwiek jego kraj nie chce wojny, jest do niej przygotowany. W odpowiedzi premier Indii Atal Behari Vajpayee ostrzegł w niedzielę, że Indie nie mogą w nieskończoność znosić ataków terrorystycznych w Kaszmirze, dokonywanych - według Delhi - przez ugrupowania korzystające z poparcia Pakistanu. "Świat powinien zrozumieć, że cierpliwość Indii ma granice" - mówił Vajpayee.
Na indyjsko-pakistańskiej granicy rozlokowane jest obecnie około miliona żołnierzy - zdaniem większości obserwatorów, oba kraje znalazły się na krawędzi wojny. Sytuację dodatkowo zaogniły dwie kolejne próby rakietowe, przeprowadzone w ostatnich dniach przez Pakistan. Indie i Pakistan są mocarstwami nuklearnymi.
Prezydenci USA i Rosji, George W. Bush i Władimir Putin, zaapelowali w sobotę do Pakistanu, by przerwał próby, rozpoczęte wystrzeleniem pocisku Hatf-3, o zasięgu do 1500 km, przystosowanego do przenoszenia głowic jądrowych. Pakistańczycy wypróbowali jednak następny pocisk, Ghaznavi, zdolny - jak ogłosili - "precyzyjnie przenosić głowice na odległość do 290 km".
W niedzielę Bush ponownie wyraził "stanowcze zastrzeżenia" do pakistańskich prób rakietowych - i jednocześnie zaapelował do Indii, by nie traktowały ich jako prowokacji.
W poniedziałek z Islamabadu nadeszły niepotwierdzone doniesienia, że Pakistan planuje w najbliższym czasie kolejne pięć prób rakietowych.
Putin proponował, aby  Musharraf i Vajpayee spotkali się w przyszłym miesiącu w Kazachstanie, w Ałma-Acie, przy okazji narady przywódców państw azjatyckich, i spróbowali się porozumieć.
Musharraf, który doszedł do władzy w 1999 roku w wyniku wojskowego zamachu stanu, w zeszłym miesiącu zapewnił sobie w referendum kolejne pięć lat na urzędzie prezydenta, choć jego przeciwnicy twierdzą, że referendum nie było uczciwe.
Musharraf konsekwentnie zapewniał, że uszanuje orzeczenie Sądu Najwyższego, zobowiązujące go do przeprowadzenia wyborów i przekazania władzy rządowi cywilnemu do października 2002.
"Obiecuję narodowi, że wybory będą uczciwe i przejrzyste; zaprosimy wszystkich cudzoziemców, którzy będą chcieli je obserwować" - powiedział w poniedziałek Musharraf.
nat, pap