Piesiewicz rezygnuje z wyborów

Piesiewicz rezygnuje z wyborów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Krzysztof Piesiewicz (fot. Forum) 
Senator Krzysztof Piesiewicz zrezygnował ze startu w wyborach - informuje TOK FM, któremu Piesiewicz przekazał swe oświadczenie.
- Zebrałem wymaganą ilość podpisów do zarejestrowania się jako kandydat do Senatu RP. Zebrałem wystarczającą ilość podpisów, aby zarejestrować komitet wyborczy, i go zarejestrowałem; komitet składający się ze wspaniałych, zacnych ludzi, którym serdecznie dziękuję za wsparcie. Chcę również podziękować tym wszystkim, którzy złożyli podpisy popierające moje kandydowanie do Senatu. Bardzo za to dziękuję mieszkańcom Warszawy - mówił na antenie TOK FM Piesiewicz.

"W tej sytuacji rezygnuję"

- W dniu dzisiejszym zapadł wyrok skazujący osoby, które w sposób przestępczy w celu dokonania przestępstwa zarejestrowały prowokację przez siebie przygotowaną - mówił, odnosząc się do afery, która zachwiała jego wizerunkiem. - W dniu dzisiejszym w mediach elektronicznych zostały powielone materiały zarejestrowane w sposób przestępczy przez przestępców. W tej sytuacji rezygnuję z kandydowania do Senatu RP. Dziękuję tym, którzy mnie wspierali i popierali - zakończył oświadczenie Piesiewicz.

Szantażyści skazani

30 sierpnia Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia skazał na kary po półtora roku więzienia każdego z trojga oskarżonych o szantażowanie senatora Krzysztofa Piesiewicza. Sąd uznał Zbigniewa Sz. winnym kierowania szantażem wobec senatora, a Joannę D. i Halinę S. - wykonania tego czynu. Ponadto sąd wymierzył wszystkim oskarżonym grzywnę w wysokości 1000 zł. Wyrok nie jest prawomocny. Jego uzasadnienie było tajne. Obrona zapowiedziała apelację.

- Nie mam żadnej satysfakcji z wyroku. Jedyny wyrok, który dałby mi poczucie poważnej, ludzkiej satysfakcji, to jest wyrok, którego żaden sąd na świecie nie może wydać. Bo żaden sąd nie ma czarodziejskiej różdżki i nie może cofnąć czasu - powiedział Piesiewicz w TOK FM. - 40 lat mojej pracy, mojego życia, bardzo intensywnego, kiedy starałem się pomagać ludziom, wykonywać wszystko dla dobra ludzi, zostało przykryte incydentem wykonanym i przygotowanym przez przestępców. Kiedy mówiłem o czarodziejskiej różdżce i cofnięciu czasu, to właśnie miałem na myśli. Jest jak jest. Taki jest świat – dodał senator. Ocenił, że w ramach sankcji kodeksu karnego wyrok jest surowy.

Piesiewicz uległ szantażystom

Zarzuty wobec oskarżonych dotyczyły zmuszania Piesiewicza do "określonego zachowania" w zamian za nieujawnianie kompromitujących go materiałów - za co grozi do trzech lat więzienia. Oskarżeni - wcześniej karani za czyny kryminalne - szantażowali Piesiewicza od jesieni 2008 r. We wrześniu 2008 r. nagrano spotkanie Piesiewicza z Joanną D. i striptizerką Joanną S., a potem kilka razy "odsprzedawano" politykowi kompromitujące taśmy. Według mediów, w sumie senator miał zapłacić za nagrania ponad 550 tys. zł. W październiku senator nie chciał ścigania szantażystów, a śledztwo w sprawie szantażu początkowo umorzono.

Szantażyści jednak nie zrezygnowali. W 2009 r. Halina S., znajoma Joanny D., zadzwoniła za jej wiedzą do Piesiewicza, mówiąc, że pies "wygrzebał z ziemi płyty z nagraniami", na których opakowaniu miał być numer jego komórki. Za niemal 40 tys. zł Piesiewicz "odkupił" od niej nagrania. Szantażyści ponownie zażądali jednak pieniędzy; zagrozili też upublicznieniem nagrań. Wówczas senator zawiadomił prokuraturę, która przygotowała zasadzkę. W listopadzie 2009 r. zatrzymano osoby wskazane przez Piesiewicza. Nie było wobec nich wniosków o areszt, co prokuratura tłumaczyła stosunkowo niską grożącą im karą.

Senatorzy obronili immunitet Piesiewicza

Kilka dni przed oskarżeniem szantażystów umorzono odrębne śledztwo wobec Piesiewicza. Prokuratura zamierzała zarzucić mu przestępstwa posiadania kokainy i nakłaniania innych osób do jej zażycia. W lutym 2010 r. Senat nie zgodził się na uchylenie immunitetu senatora - bez czego nie można było postawić mu zarzutu. Wcześniej wniosek prokuratury negatywnie zaopiniowała senacka komisja regulaminowa. Początkowo Piesiewicz sam zrzekł się immunitetu, ale po analizie prawnej wycofał zgodę i pozostawił decyzję izbie.

Szokujące nagranie

W grudniu 2009 r. "Super Express" ujawnił film z udziałem ubranego w sukienkę Piesiewicza, nagrany w jego mieszkaniu przez Joannę D. Film - na którym słychać wulgarne komentarze kobiety - miał być dowodem, że senator posiadał i zażywał narkotyki. Piesiewicz zaprzeczył, by zażywał narkotyki; twierdził, że nie była to kokaina, ale sproszkowane lekarstwa. Zarazem przyznał, że zdarzało mu się zażywać narkotyki, ale wiele lat wcześniej. Mówił, że Joannę D., od której zaczął się szantaż, poznał przypadkowo przed hotelem i dwa razy się z nią spotkał.

Wówczas Piesiewicz zawiesił członkostwo w klubie parlamentarnym PO. Miał startować z własnego komitetu.

zew, TOK FM, PAP