Polscy siatkarze się podłożyli?

Polscy siatkarze się podłożyli?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Polscy siatkarze w rezerwowym składzie przegrali w Pradze ze Słowakami 1:3 (25:23, 21:25, 18:25, 23:25) w swoim ostatnim meczu grupowym mistrzostw Europy w Austrii i Czechach. Już wcześniej biało-czerwoni zapewnili sobie awans do kolejnej fazy turnieju.
Polacy do spotkania ze Słowakami podchodzili ze spokojem; wygrana Bułgarów z Niemcami we wcześniejszym meczu dała im awans do kolejnej fazy turnieju. Nie mieli jednak już szans na zajęcie pierwszego miejsca w grupie D, które premiowane było grą w ćwierćfinale. Ze względu na drabinkę bardziej korzystnie było uplasować się na trzeciej pozycji w grupie D. Wtedy, po wygranej w barażach, w ćwierćfinale można ominąć Rosję, zdecydowanego faworyta imprezy.

Trener zapowiadał "kalkulacje"

Trener Andrea Anastasi nie ukrywał, że jeśli zajdzie taka potrzeba, Polacy zaczną kalkulować. Sukces ze Słowakami dawał im niekorzystną drugą pozycję w grupie, przegrana trzecią. To głównie dlatego tym razem w pierwszym składzie włoski szkoleniowiec postawił na rezerwowych: Matusza Mikę, Michała Ruciaka, Jakuba Jarosza, Fabiana Drzyzgę, Grzegorza Kosoka. Słowacy potrzebowali z kolei trzech punktów, by zająć pierwsze miejsce w grupie i ze spokojem czekać na ćwierćfinały.

Początek spotkania dziwił wszystkich. Rezerwowy skład Polaków świetnie radził sobie na parkiecie. Znakomicie w ataku sprawował się Jarosz, który miał 75 procentową skuteczność. Pierwszego seta wygrali 25:23 i gdy w drugim na tablicy widniał rezultat 8:4 dla Polaków, nawet trener Niemców, były szkoleniowiec biało-czerwonych Raul Lozano, pytał się zdziwiony, po co Polacy walczą.

Zwycięstwo w sporcie to błąd

Wychodziło im niemal wszystko. Punkty zdobywali nawet... głową. Zebrani w O2 Arenie w Pradze kibice biało-czerwonych, tym razem dopingowali Słowaków. - Serce jest rozdarte. Z jednej strony, zwycięstwo to zwycięstwo, z drugiej, jeśli system pozwala na wybór przeciwnika, to dlaczego mielibyśmy tego nie zrobić? Nie bądźmy frajerami, już raz zapłaciliśmy srogą cenę - w ubiegłym roku w mistrzostwach świata. Nie można dwa razy popełniać takiego samego błędu - powiedział jeden z fanów. Polacy jakby usłyszeli jego słowa i drugiego seta przegrali 21:25. Z uśmiechem na twarzach podeszli do kolejnego, również przegranego - tym razem 18:25. Podjęli jeszcze walkę w następnym i było nawet 16:16, ale Słowacy wygranej nie dali sobie już odebrać i zwyciężyli 25:23.

W barażach biało-czerwoni, którzy bronią tytułu wywalczonego przed dwoma laty w Izmirze, zmierzą się z gospodarzami Czechami. Ich mecz w Karlowych Warach odbędzie się w środę o godz. 15.00. W przypadku wygranej w ćwierćfinale zmierzą się ze Słowakami.

zew, PAP