Rosyjska opozycja wzywa do bojkotu "haniebnych wyborów"

Rosyjska opozycja wzywa do bojkotu "haniebnych wyborów"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Siedziba rosyjskiej Dumy (fot. Wikipedia) 
Liderzy kilku formacji opozycyjnych wystąpili z apelem do obywateli Rosji, w którym wezwali ich do zbojkotowania grudniowych wyborów do Dumy Państwowej, niższej izby rosyjskiego parlamentu. Z badań Centrum Jurija Lewady wynika, że prawie połowa Rosjan (49 proc.) uważa, że zbliżające się wybory parlamentarne będą nieuczciwe. Zdaniem 53 proc. obywateli Rosji, głosowanie to będzie imitacją wyborów.
Pod dokumentem podpisali się m.in. jeden z przywódców liberalnego ruchu Solidarność Garri Kasparow, szef radykalnego Frontu Lewicowego Siergiej Udalcow i lider nacjonalistycznej Armii Woli Narodu Jurij Muchin. To ostatnie ugrupowanie odwołuje się do tradycji stalinizmu; głosi hasła nacjonalistyczne, antysemickie i antypolskie. Znane jest m.in. z negowania odpowiedzialności Józefa Stalina i NKWD za mord na polskich oficerach w kwietniu 1940 roku. Sam Muchin reprezentuje wnuka Stalina, Jewgienija Dżugaszwilego, w procesach sądowych, które ten wytacza mediom i organizacjom pozarządowym w Rosji w obronie czci dziadka.

Autorzy apelu uznali wyznaczone na 4 grudnia wybory do Dumy za nielegalne. "Wzywamy obywateli do zbojkotowania tych haniebnych >wyborów< w dowolny rozsądny sposób" - oświadczyli. Sygnatariusze wezwali także "wszystkich uczciwych obywateli do wyjścia 4 grudnia na akcje protestacyjne, które odbędą się na centralnych placach rosyjskich miast i wiosek". Zdaniem Kasparowa, byłego mistrza świata w szachach, "wybory należy zignorować i przystąpić do tworzenia równoległej rzeczywistości politycznej za pomocą nowoczesnych technologii". Z kolei Udalcow oznajmił, że "najważniejszym zadaniem opozycji na 4 grudnia jest wyprowadzenie jak największej liczby ludzi na uliczne akcje". Autorzy apelu skrytykowali też Aleksieja Nawalnego, znanego blogera i bojownika z korupcją, który wcześniej wezwał Rosjan do głosowania podczas grudniowych wyborów parlamentarnych na dowolną partię oprócz Jednej Rosji, kierowanej przez premiera Władimira Putina.

Organizacje, których przywódcy podpisali się pod wezwaniem do bojkotu wyborów, nie cieszą się dużym poparciem. Na organizowane przez nich akcje przychodzi od kilkudziesięciu do kilkuset osób. Zdarza się, że niektórzy spośród tych polityków sami nie zjawiają się na zwoływanych w ich imieniu manifestacjach.

PAP, arb