Druga połowa zaczęła się nieszczególnie dla kielczan. Dwóch z nich powędrowało na ławkę z dwuminutowymi karami i gospodarze odskoczyli na trzy gole (21:18). Rozpędzone "Niedźwiedzie" nie zamierzały na tym poprzestać i po chwili prowadziły 24:19. Piłkarze Vive straty zaczęli zmniejszać, gdy rywale grali w osłabieniu. Zbliżyli się na jedną (26:27, 27:28), ale nie potrafili wyrównać.
Gdy zespół z Czechowa prowadził 30:27 mało kto wierzył, że Vive Targi wrócą z Rosji z tarczą. Sygnał do ataku dał jednak Grzegorz Tkaczyk, który trafił dwa razy z rzędu. Przy stanie 29:30 reprezentant Polski w dobrej sytuacji rzucił jednak w bramkarza, a piłka po dobitce Bośniaka Denisa Buntica zatrzymała się na poprzeczce. W kolejnej akcji duński bramkarz Vive Targi Markus Cleverly obronił uderzenie rywali; w odpowiedzi Bartłomiej Tomczak doprowadził do remisu. Ostatnia minuta przypominała dreszczowiec. W ciągu 15 sekund gospodarze wykonywali dwa rzuty karne - pierwszego obronił Cleverly, a po chwili Edward Kokszarow trafił w słupek.
Zegar wskazywał 20 sekund do końca, Wenta poprosił o czas. Kielczan było na boisku czterech, a rywali sześciu, ale indywidualną szarżę Jurecki dwie sekundy przed końcem gry zakończył celnym strzałem z 10 metrów.
Rosyjski zespół to utytułowany przeciwnik, który uczestniczy we wszystkich edycjach Ligi Mistrzów (na początku pod nazwą CSKA Moskwa). Od 10 lat trenerem jest Władimir Maksimow, który łączy tę funkcję z kierowaniem klubem. 23 października drużyna Vive Targi we własnej hali podejmie wicemistrza Danii - Bjerringbro– Silkeborg.
zew, PAP