Łużkow skrytykował Miedwiediewa - więc zajmą się nim śledczy?

Łużkow skrytykował Miedwiediewa - więc zajmą się nim śledczy?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dmitrij Miedwiediew (fot. Kremlin.ru) 
Były mer Moskwy Jurij Łużkow zapowiedział, że w przyszłym tygodniu wróci do Rosji, gdzie będzie do dyspozycji Departamentu Śledczego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Federacji Rosyjskiej. Łużkow oświadczył także, iż wezwanie go na przesłuchanie w sprawie domniemanych nadużyć w Banku Moskwy ma podtekst polityczny.
- Przebywam obecnie w Austrii. Pracuję nad referatem na konferencję naukową. Do Rosji wracam w przyszłym tygodniu. Jako praworządny obywatel będę współpracował z Departamentem Śledczym MSW Federacji Rosyjskiej, jeśli jest taka potrzeba - oznajmił były mer w wywiadzie dla "Komsomolskiej Prawdy". - U źródeł tego leży polityka. Niepochlebnie wypowiedziałem się o władzy i ta teraz się mści. Jest to akcja zastraszania, akcja polityczna - dodał. Za granicą od roku przebywają również żona i dwie córki Łużkowa. Ta pierwsza - w Austrii, gdzie posiada luksusową rezydencję. Córki byłego mera uczą się w stolicy Wielkiej Brytanii.

Departament Śledczy MSW Rosji poinformował 24 października o wezwaniu Łużkowa na świadka w sprawie o wyprowadzenie pieniędzy z Banku Moskwy w czasach, gdy był on merem rosyjskiej stolicy. Jego żona, Jelena Baturina, której firma objęta jest tym dochodzeniem, była wzywana na przesłuchanie wiosną tego roku, jednak się nie stawiła. Śledztwo dotyczy wyprowadzenia w 2009 roku z budżetu miasta 12,76 mld rubli (414 mln dolarów) przez przelanie ich na konto firmy Premier Estate, która z kolei za te pieniądze, od należącego do żony byłego mera koncernu Inteco, nabyła w Moskwie działkę budowlaną o powierzchni 58 hektarów. W kwietniu 2010 roku zarzuty w tej sprawie przedstawiono już byłemu prezesowi Banku Moskwy Andriejowi Borodinowi i jego byłemu pierwszemu zastępcy Dmitrijowi Akulininowi. Po dymisji Łużkowa obaj wyjechali z Rosji. Obecnie mieszkają w Londynie.

Łużkow został usunięty z urzędu mera Moskwy we wrześniu 2010 roku przez prezydenta Dmitrija Miedwiediewa. Nastąpiło to po serii publicznych wystąpień, w których Łużkow pozwolił sobie na krytyczne uwagi pod adresem szefa państwa. Łużkow kierował administracją Moskwy od 1992 roku. Był także jedną z najważniejszych postaci w kierowanej przez premiera Władimira Putina partii Jedna Rosja. Opozycja oskarżała go o korupcję i prowadzenie polityki urbanistycznej, która sprzyja tylko potentatom sektora budowlanego, w tym jego własnej żonie. W 2009 roku amerykański miesięcznik "Forbes" szacował fortunę Baturinej na 2,9 mld dolarów. Według pisma, plasowała się ona na trzecim miejscu wśród najbogatszych kobiet świata.

W ubiegłym tygodniu, będąc w Moskwie, były mer udzielił wywiadu Radiu Swoboda, w którym ponownie zaatakował prezydenta. Skrytykował też Jedną Rosję. Łużkow oświadczył m.in. że w grudniowych wyborach parlamentarnych partia ta uzyska gorszy wynik, niż w 2006 roku. Oznajmił też, iż rządy Miedwiediewa pokazały, że "nie potrafi on rozwiązywać problemów". W jego opinii, powrót Putina na Kreml jest posunięciem słusznym. Były mer ocenił także, iż Miedwiediew będzie słabym premierem. - O wezwaniu na przesłuchanie dowiedziałem się w dwa dni po wywiadzie dla Radia Swoboda. Mam wszelkie podstawy, by łączyć te dwa wydarzenia - oświadczył Łużkow za pośrednictwem swoich współpracowników. Z kolei Departament Śledczy MSW Federacji Rosyjskiej nie ujawnił, na kiedy wezwał do siebie byłego mera. Według dziennika "Kommiersant", przesłuchanie Łużkowa zostało wyznaczone na 28 października.

PAP, arb