Unia chce Tymoszenko na wolności
Uwolnienia Tymoszenko z aresztu, w którym przebywa ona od początku sierpnia, domaga się m.in. Unia Europejska. Zdaniem Brukseli była premier, ukarana za nadużycia przy zawieraniu umów gazowych z Rosją prawie trzy lata temu, za swe czyny powinna ponosić odpowiedzialność polityczną, a nie karną.
Od rozwiązania problemu Tymoszenko UE uzależnia los negocjowanej dziś umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą. Właśnie na ten temat prezydent Janukowycz ma zamiar rozmawiać we Wrocławiu z prezydentami Polski i Niemiec, Bronisławem Komorowskim i Christianem Wulffem.
"Janukowycz oszukał Unię"
Po porażce głosowania nad depenalizacją przestępstw dotyczących Tymoszenko, do którego doszło w drugim czytaniu projektu ustawy, jej stronnicy zarzucili Janukowyczowi, że oszukał Unię. - Stało się jasne, że prezydent Janukowycz okłamał przywódców UE i wydał rozkaz (deputowanym Partii Regionów), by nie głosować za depenalizacją artykułu (z którego skazano) Tymoszenko. Tymoszenko nie popełniała żadnych przestępstw, więc depenalizacja stanowiła wyjście z sytuacji, w jaką władze (Ukrainy) same się zagnały - oświadczył obrońca byłej premier i deputowany jej bloku, Serhij Własenko.
Nie zmieniać prawa dla jednej osoby
Partia Regionów niejednokrotnie twierdziła, że nie będzie zmieniać prawa wyłącznie w interesach jednej osoby. Zarówno przed, jak i po ogłoszeniu wyroku na Tymoszenko prezydent Janukowycz powtarzał, że nie ma wpływu na decyzje niezależnych, ukraińskich sądów.
Ukraińska opozycja uważa, że sprawa Tymoszenko była inspirowana przez ekipę Janukowycza, który dąży do wyeliminowania byłej premier z życia politycznego. Tymoszenko była najważniejszą konkurentką obecnego prezydenta Ukrainy w ubiegłorocznych wyborach prezydenckich, a po jego wygranej stała się jego największym krytykiem.
zew, PAP