Serbia znów rozmawia z Kosowem

Serbia znów rozmawia z Kosowem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Serbia wciąż nie może się pogodzić z niepodległością Kosowa (fot. Wikipedia)
W Brukseli wznowiono pod auspicjami Unii Europejskiej rozmowy serbsko-kosowskie, zawieszone we wrześniu przez Belgrad w związku z napięciem na przejściach granicznych Jarinje i Brnjak. Rozmowy rozpoczęto w marcu pod przewodnictwem Roberta Coopera, specjalnego doradcy szefowej dyplomacji UE Catherine Ashton.
Belgrad do tej pory nie pogodził się ze stratą Kosowa, zamieszkanej w większości przez Albańczyków byłej serbskiej prowincji, która jednostronnie ogłosiła niepodległość w 2008 roku. Serbia chce więc mówić jedynie o "przejściach administracyjnych" i nie chce używać określeń "przejścia graniczne" między Serbią a Kosowem. W połowie września, mimo protestów Belgradu, granicę z Serbią obsadziły mieszane ekipy dowodzonych przez NATO sił międzynarodowych KFOR i unijnej misji prawno-policyjnej Eulex oraz policjantów i celników kosowskich. Na granicy doszło wtedy do starć między żołnierzami sił KFOR i demonstrującymi kosowskimi Serbami, którzy protestują przeciwko obsadzeniu przejść przez funkcjonariuszy kosowskich.

Komisja Europejska zaleciła w październiku przyznanie Serbii statusu kandydata do członkostwa w UE, ale nie określiła daty rozpoczęcia negocjacji akcesyjnych. Otwarcie negocjacji KE uzależnia od normalizacji stosunków Belgradu z Kosowem. W tej sytuacji Serbia nie mogła obecnie odmówić wznowienia rozmów z Prisztiną - liczy bowiem, że data przyznania jej statusu kandydata zostanie określona na szczycie Unii 9 grudnia w Brukseli, a aby taka decyzja zapadła, zgodę na nią muszą wyrazić wszystkie kraje należące do UE.

Według unijnego źródła dyplomatycznego UE ma zaproponować oddanie granic pod wspólną kontrolę zarówno Serbii, jak i Kosowa, wraz z nadzorem unijnej misji policyjno-prawnej Eulex. 21 listopada kosowski minister spraw zagranicznych Enver Hoxhaj uznał takie rozwiązanie za korzystne, lecz serbski negocjator Borislav Stefanović nie ukrywał w zeszłym tygodniu, że rozbieżności w tej kwestii z Prisztiną są bardzo poważne, gdyż Belgrad za żadną cenę nie uzna, że Brnjak i Jarinje to przejścia graniczne, na co nastają władze Kosowa. Z kolei prezydent Serbii Boris Tadić zapowiedział, że jego kraj nie uzna Kosowa za niepodległe państwo "ani explicite, ani implicite".

Londyński analityk, specjalista od Bałkanów Tim Judah uważa jednak, że "serbski rząd jest w potrzasku". - Z jednej strony chce wejść do Unii, lecz nie chce być oskarżany przez kosowskich Serbów i opozycję w Belgradzie o zdradę, gdyby zgodził się na albańskich celników na przejściach granicznych. Z kolei Kosowo chce być postrzegane przez UE jako konstruktywny partner, lecz nie chce, aby uważano, że pomaga Serbii w kandydowaniu do UE - zauważa Judah.

PAP, arb