Łagodnie potraktowany emeryt

Łagodnie potraktowany emeryt

Dodano:   /  Zmieniono: 
Tylko zakaz pracy emeryta przez 2 lata u tego samego pracodawcy ostał się z pierwotnych planów Ministerstwa Pracy ograniczenia pracy emerytów i rencistów.
Resort chciał w ten sposób zrobić miejsce na rynku pracy młodym.
Propozycje ograniczenia łączenia rent i emerytur z pracą, z którymi resort wystąpił wiosną tego roku w ramach pomysłów na walkę z bezrobociem, wzbudziły ogromne kontrowersje. Obejmowały one warianty od najbardziej restrykcyjnych: całkowitego zakazu łączenia pracy ze świadczeniami, czy ograniczenie kwoty jaką można dorobić bez ich zawieszania, po podniesienie z 2,45 do 17,5 proc. składki pracodawcy na Fundusz Pracy od zatrudnianego emeryta lub rencisty (z wyjątkiem profesorów uczelni).
Dwa pierwsze pomysły miały małą szansę przebicia. Cytowany przez piątkową "Gazetę Wyborczą" minister pracy Jerzy Hausner zapewnia, że z powodu silnego oporu pracodawców przed wyższą składką na Fundusz Pracy, także ten ostatni, najbardziej realny, pomysł już nie wróci. Jako aktualna pozostaje natomiast propozycja zakazu kontynuowania pracy u tego samego pracodawcy przez 2 lata od momentu przejścia na emeryturę, pod groźbą utraty prawa do świadczenia. Ma ona znaleźć się w projektowanej na jesień nowelizacji ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, przy okazji wprowadzania nowych zasad waloryzacji emerytur i rent.
"Po konsultacjach społecznych nie przewidujemy w tym zakresie żadnych radykalnych ruchów. Były prowadzone rozmowy na Komisji Trójstronnej, być może jeszcze będą kontynuowane. Niemniej nie ma żadnych decyzji, żeby prowadzić jakieś gwałtowne posunięcia" - potwierdził wiceminister pracy Krzysztof Pater.
Intencją propozycji ministra Hausnera było przede wszystkim poprawienie sytuacji absolwentów i młodych pracowników na rynku pracy. Jednak ograniczenie pracy dla emerytów i rencistów powszechnie postrzegano jako ich dyskryminację. Wskazywano także na możliwe absurdy - np. konieczność zwalniania uznanych specjalistów, których nie zastąpiłby młody, niedoświadczony pracownik.
Innym, niedostrzeżonym przez resort aspektem takiego rozwiązania byłoby - zdaniem NSZZ "S" - skrzywdzenie osób niepełnosprawnych zatrudnionych zarówno na otwartym jak i chronionym rynku pracy, a w konsekwencji upadek Zakładów Pracy Chronionej. "Fikcją byłaby wtedy rehabilitacja społeczna, a szczególnie zawodowa osób niepełnosprawnych" - powiedział Zbigniew Kruszyński, przedstawiciel "S" w Komisji Trójstronnej.
Związkowcy "S" w swoim stanowisku z kwietnia zwracali uwagę, że brak dowodu na to, iż w efekcie ograniczenia łączenia świadczeń emerytalno-rentowych z pracą powstaną nowe miejsca pracy, natomiast bardzo prawdopodobne jest przesunięcie części tych pracowników do szarej strefy. Wytykali także inne możliwe negatywne skutki: obniżenie dochodów do budżetu państwa z podatków PIT oraz do systemu ubezpieczeń społecznych, wzrost wydatków Funduszu Pracy i pomocy społecznej ze względu na obniżenie dochodów emerytów i niepełnosprawnych, skłócenie środowisk: pracowników i bezrobotnych, emerytów i absolwentów, niepełnosprawnych i młodzieży, profesorów akademickich i innych grup pracowniczych wyższych uczelni.
Sprawę przypieczętowało praktycznie stanowisko parafowane 17 maja przez wszystkich członków połączonych zespołów Komisji Trójstronnej: ds. Ubezpieczeń Społecznych, oraz ds. budżetu, wynagrodzeń i świadczeń socjalnych.
Zespoły uznały w nim za niecelowe podwyższanie składki na FP za zatrudnianie przez pracodawców emerytów i rencistów. Zgodziły się jedynie na zawieszenie - ale tylko do końca 2005 r. - prawa do emerytury w przypadku podjęcia pracy u byłego pracodawcy w ciągu 2 lat od rozwiązania stosunku pracy (z wyjątkiem emerytów - nauczycieli akademickich zatrudnionych na stanowisku profesora zwyczajnego lub nadzwyczajnego), oraz prawa do renty dla rencistów, którzy przekroczyli 60 lat (kobiety) i 65 lat (mężczyźni). Zakaz nie dotyczyłby emerytów i rencistów zatrudnionych u swoich byłych pracodawców w momencie wejścia ustawy w życie.
nat, pap