Wybór cywilizacji

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rozmowa z ANDRZEJEM GRAJEWSKIM, przewodniczącym kolegium Instytutu Pamięci Narodowej
Jerzy Sławomir Mac: - Czy ewentualny werdykt Sądu Lustracyjnego, że Aleksander Kwaśniewski lub Lech Wałęsa popełnili kłamstwo lustracyjne, zagroziłby polskiej demokracji?
Andrzej Grajewski: - Przeciwnie. Wyrok Sądu Lustracyjnego, jakikolwiek by był, stanie się jej zwycięstwem. Demokratycznie wybrane władze przyjęły tryb postępowania lustracyjnego w ustawie z 11 kwietnia 1997 r., która stanowi, że wszyscy kandydaci na urząd prezydenta muszą złożyć oświadczenia lustracyjne, a o ich prawdziwości zadecyduje sąd. Jeśli ta procedura zostanie wykonana, zatriumfuje demokracja.
- Pojawiają się jednak opinie, że przebieg lustracji podważa autorytet Polski.
- Autorytet Polski podważają osoby składające fałszywe oświadczenia lustracyjne, ponieważ do światowej opinii publicznej idzie sygnał, że są w Polsce politycy aspirujący do najwyższych stanowisk w państwie, którzy kłamią w poczuciu bezkarności.
- Czy jednak proces lustracyjny powinien się odbywać w blasku jupiterów i pod okiem kamer?
- Cechą demokracji u schyłku XX wieku jest pełna przejrzystość zarówno struktur, jak i osób. Sprzyja temu wszechobecność mediów. Kariera, jaką robi program "Wielki brat", dowodzi, że potrzeba współuczestniczenia czy wręcz podglądania stała się cechą naszej cywilizacji. Dochodzi do tego przekonanie o braku powszechnie uznanych autorytetów. Na wielkich tego świata opinia publiczna patrzy szczególnie podejrzliwie. To standard współczesności. Osoba ubiegająca się o najwyższy urząd musi mieć więc głęboką świadomość, że żadna zasługa i żadne, najwyższe nawet, poparcie społeczne nie ochroni jej przed przyjętymi procedurami. Musi się zgodzić z tym, że będzie oceniany każdy fragment życiorysu i każdy aspekt zachowania, nie tylko politycznego, ale też intymnego. Nie widzę powodu do rozdzierania szat z tego powodu. W końcu nikt nie musi być politykiem.
- Również legendarny przywódca "Solidarności", jeden z trzech najwybitniejszych Polaków tego stulecia?
- Niektóre media dokonują manipulacji opinią publiczną, próbując przekonać, że procedura lustracyjna Lecha Wałęsy jest szarganiem etosu "Solidarności". Wałęsa ma bezdyskusyjne zasługi i trwałe miejsce w polskiej historii. Żaden wyrok sądu lustracyjnego mu ich nie odbierze. Nie oznacza to jednak, że Wałęsa stoi ponad prawem. Bardzo bym chciał, by wyrok sądu lustracyjnego był dla niego korzystny, ale chciałbym też, żeby zapadł w sposób nie nasuwający żadnych wątpliwości co do obiektywizmu postępowania i bezstronności sądu. Podobnie jak wyrok w sprawie prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Te dwa orzeczenia staną się standardem, który wyznaczy dalszy bieg polskiej demokracji.
- Świat zna również inne standardy. Niedawno w Rosji zapewniono rodzinie Borysa Jelcyna szczególne traktowanie i faktyczną ochronę przed odpowiedzialnością. Zachód przełknął to gładko.
- Dlatego musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, do jakiego kręgu cywilizacyjnego chcemy należeć: cywilizacji zachodniej, ze wszystkimi jej właściwościami, z których nie wszystkie mogą się podobać, czy do tradycji bizantyńskiej, uznającej kastę stojącą ponad prawem na mocy swoistego namaszczenia, jakie daje władza. W tę kulturę wpisuje się nie tylko casus Jelcyna, ale cały system komunistycznej nomenklatury, która stanowiła klasę dla siebie, stanowiła własne prawa i nie podlegała normom obowiązującym resztę obywateli. Ci, którzy chcą, by zaprzestać lustracji Kwaśniewskiego czy Wałęsy, nawołują de facto do powrotu Polski w bizantyński krąg cywilizacyjny. Nie sądzę, by był to wybór bliski większości Polakom.
- Trudno podejrzewać o to niektórych przynajmniej polityków i publicystów, postulujących przerwanie lustracji i zamknięcie archiwów byłych służb specjalnych.
- Tym, którzy oburzają się najgłośniej, nie chodzi ani o Wałęsę, ani o Kwaśniewskiego, ani o polską demokrację, lecz o własne interesy lub interesy reprezentowanych przez siebie środowisk. Tymczasem od historii nie ma ucieczki. Kanclerz Niemiec Konrad Adenauer zaczął budować demokrację niemiecką na ciszy wokół przeszłości. Efekt był taki, że w latach 60. podniosła się ogromna fala kontestacji. Dzieci i wnukowie dawnych działaczy hitlerowskich zaczęli pytać: co wtedy robiliście? Rewolucja społeczna, jaka wtedy przeszła przez Niemcy, a także inne kraje, była właśnie pytaniem o historię. Jestem przekonany, że żadne racje - ani polityczne, ani historyczne, ani moralne - nie stoją za tym, by nie dokonać rozliczenia z historią. Ono jest niewygodne tylko dla tych, którzy wiedzą, że historia będzie im kazała płacić rachunki.
- Czyli dla kogo?
- Gdyby rok temu klasa polityczna miała dostateczną wyobraźnię, by nie zablokować procedur prowadzących do wyboru prezesa IPN i uruchomienia działalności instytutu, dzisiaj uniknęlibyśmy całego sporu o to, czy UOP manipuluje dokumentami. One znajdowałyby się już w archiwach IPN pod kuratelą jego kolegium. Sądzę, że Aleksander Kwaśniewski, nie podpisując swego czasu ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej, przygotował obecną sytuację, w której lustracja jego osoby komentowana jest jako element gry politycznej. Proszę zauważyć, że twórcy histerii widocznej w niektórych mediach z góry uniewinniają Kwaśniewskiego i Wałęsę, a obarczają podejrzeniami o dokonywanie manipulacji środowisko Mariana Krzaklewskiego. Bilans polityczny jest dla mnie jednoznaczny: ci, którzy pomyślnie przeszli procedurę lustracyjną, są napiętnowani, a co do tych, wobec których są wątpliwości, stosuje się rozgrzeszenie.
- Czy więc nie kompromituje to całej idei lustracji?
- Zamieszanie wokół lustracji wynika stąd, że w Polsce procedurę lustracyjną zaczęto stosować tak późno. Jestem jednak przekonany, że obecne doświadczenie odegra wielką rolę prewencyjną. Przy następnych wyborach, parlamentarnych czy prezydenckich, nie powinno być już takich zawirowań. Dotychczas wielu polityków nonszalancko podpisywało oświadczenia lustracyjne, licząc zapewne na to, że nie zostaną zweryfikowane. Teraz z pewnością wielu się zastanowi, zanim skłamie.
Więcej możesz przeczytać w 33/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.