Afganistan ma szanse na stabilność i rozwój

Afganistan ma szanse na stabilność i rozwój

Dodano:   /  Zmieniono: 
Przy okazji poniedziałkowej konferencji w Bonn poświęconej przyszłości Afganistanu i zorganizowanej przez Kabul "The Economist” optymistycznie ocenia perspektywy tego kraju, lecz ostrzega przed Pakistanem i zamianą regionów Afganistanu w narkopaństwo.

Brytyjski tygodnik zwraca uwagę, że konferencję w Bonn, w której uczestniczą szefowie dyplomacji i reprezentanci 100 państw i organizacji międzynarodowych, zorganizowali po raz pierwszy sami Afgańczycy. Zdaniem "Economista" fakt ten wiele mówi o nowej zdolności tego państwa do organizowania się, choć jeszcze nie do pokrywania własnych kosztów.

Do czasu wycofania sił ISAF w 2014 roku musi nastąpić całkowite przekazanie odpowiedzialności za stabilność i bezpieczeństwo kraju w  ręce tamtejszych władz.

Celem konferencji jest zorganizowanie międzynarodowego wsparcia dla  Kabulu po 2014 roku, ale też wysłanie sąsiadom Afganistanu silnego sygnału, że kraj ten nie będzie zostawiony sam sobie, ani zdany wyłącznie na swe własne siły, jak to miało miejsce w przeszłości -  komentuje tygodnik.

Kabul potrzebuje wszelakich gwarancji, a zwłaszcza pieniędzy - pisze "Economist" - zważywszy na ryzyko, że tak jak po wycofaniu wojsk radzieckich z Afganistanu w 1989 roku, po wyjściu sił ISAF talibowie mogą znów wciągnąć kraj w krwawą wojnę.

W powszechnej opinii dziesięcioletnia interwencja w Afganistanie niewiele przyniosła, poza zabiciem Osamy bin Ladena, a w przyszłości kraju nie należy pokładać wielkich nadziei - przyznaje tygodnik. Ale  zdaniem "Economista" talibowie mają niewielkie szanse na powrót do  władzy, a w kraju widać determinację, by uniknąć za wszelką cenę powtórki wojny domowej.

Istnieje niemniej poważne ryzyko, że regiony Afganistanu, gdzie uprawia się mak opiumowy, przekształcą się, z pomocą talibów, w małe narkopaństwo podobne do Kolumbii. Przez 10 lat interwencji siły ISAF nie  poczyniły w likwidowaniu narkobiznesu specjalnych postępów - ostrzega "Economist".

Niebezpieczny jest też "paranoiczny lęk Pakistanu" przed otoczeniem przez wrogie mu rządy, zwłaszcza, jeśli w Kabulu nastanie gabinet przyjazny Indiom - tygodnik wylicza stojące przed Kabulem zagrożenia.

Jednak Stany Zjednoczone utrzymają prawdopodobnie w Afganistanie kontyngent wojskowy liczący około 20 tys. żołnierzy, których zadaniem będzie pomaganie tamtejszej armii na wiele sposobów - od kontroli dowodzenia, przez logistykę, po wsparcie siłami powietrznymi - pisze tygodnik.

Konferencji w Bonn przewodniczy prezydent Hamid Karzaj, który ogłosił, że jego kraj będzie potrzebował międzynarodowej pomocy finansowej przynajmniej do 2024 roku, czyli jeszcze przez dziesięć lat po wycofaniu ISAF.

Tymczasem według opublikowanego niedawno raportu Banku Światowego, Afganistan będzie potrzebował przez wiele lat rocznych donacji rzędu co  najmniej 7 mld dol. To sporo, ale zarazem niewiele, zważywszy, że do tej pory same USA wydały na Afganistan 440 mld dol. - komentuje brytyjski tygodnik.

Na konferencji w Bonn nie stawiła się delegacja Pakistanu, sąsiada Afganistanu, który ma kluczowe znaczenie dla zapewnienia bezpieczeństwa w  regionie. Pakistański rząd postanowił zbojkotować konferencję na znak protestu po ataku lotnictwa NATO na dwa posterunki pakistańskiej armii.

Jednak szanse na stabilizację w Afganistanie są w ocenie "Economista" spore. Wbrew oczekiwaniom sceptyków, siły talibów zostały w znacznym stopniu rozbite w najbardziej niebezpiecznych regionach kraju, na  południu i południowym zachodzie - przypomina "Economist".

W rezultacie ofiarami nieskoordynowanych akcji rebeliantów jest coraz częściej ludność cywilna (85 proc. w 2011 roku w ocenie ISAF). Według badania opinii przeprowadzonego przez organizację pozarządową Asia Foundation, wzrosła w związku z tym nieufność wobec talibów; w 2009 roku w sondażach 36 proc. Afgańczyków nie sprzyjało talibom, a obecnie jest to 64 proc.

Testem dla samodzielności Kabulu będzie zdolność armii i policji do  zapewnienia spokoju. Zdaniem generała Johna Allena, dowódcy sił ISAF w  Afganistanie, tamtejsze siły bezpieczeństwa powinny sobie poradzić -  pisze "Economist".

Również większość afgańskich polityków wierzy, że istnieją szanse na  załagodzenie wewnętrznych sporów i osiągnięcie politycznego porozumienia.

Przyszłość Afganistanu jest wciąż niepewna, ale - jak powtarza brytyjski tygodnik za byłym dowódcą ISAF w tym kraju, generałem Davidem Petraeusem - sytuacja w Afganistanie "jest wystarczająco dobra".

pap