Klich nagrał Klicha ws. Smoleńska. Śledztwa nie będzie

Klich nagrał Klicha ws. Smoleńska. Śledztwa nie będzie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Edmund Klich, fot. Wikipedia
Warszawska prokuratura okręgowa odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie ujawnienia przez szefa komisji badania wypadków lotniczych Edmunda Klicha nagrania jego ubiegłorocznej rozmowy z ówczesnym szefem MON Bogdanem Klichem. Decyzja jest prawomocna.
Rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Monika Lewandowska powiedziała PAP we wtorek, że odmowę wszczęcia śledztwa prokurator uzasadnił "brakiem znamion czynu zabronionego". Postępowaniu sprawdzające toczyło się w sprawie "ujawnienia przez funkcjonariusza państwowego, przewodniczącego PKBWL, informacji ze spotkania z szefem MON z 22 kwietnia ubiegłego roku poprzez umieszczenie tego samego dnia nagrania na dysku systemowym Ministerstwa Infrastruktury". Decyzja o odmowie śledztwa zapadła w poniedziałek.

We wtorek "Gazeta Polska Codziennie" opublikowana fragmenty stenogramów nagrania rozmowy z 22 kwietnia ubiegłego roku między szefem MON a polskim akredytowanym przy Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym (MAK) i jednocześnie szefem Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Rozmowa odbyła się w gabinecie ministra. Edmund Klich przyznał w rozmowie z dziennikarzami "GPC", że dokonał nagrania rozmowy "na własne potrzeby". - Brałem udział w rozmowie, miałem pełne prawo nagrywać - cytuje "GPC" słowa Klicha. Edmund Klich odmówił komentarza do całej sprawy. Naczelna Prokuratura Wojskowa poinformowała, że w październiku otrzymała zawiadomienie o podejrzeniu przestępstwa "polegającego na ujawnieniu na ogólnie dostępnym dysku systemowym Ministerstwa Infrastruktury pliku dźwiękowego" z nagraną rozmową. Sprawa na początku listopada została przekazana do Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Nagranie rozmowy zaczyna się, gdy płk Edmund Klich jest w samochodzie. Następnie pułkownik przechodzi przez biuro przepustek, dociera do sekretariatu ministra obrony. Wreszcie wchodzi na poufną naradę w gabinecie ministra.

Fragment stenogramu:

– Skąd ta wiedza? – pyta Bogdan Klich. – Mianowicie, że to rosyjska. Znaczy nie zaskoczyła ta teza, ale zaskoczył fakt sformułowania na tak wczesnym etapie tej tezy, tam pan to wyboldował (pogrubił – przyp. red.) tłustym drukiem, że odpowiedzialna jest strona rosyjska.
Edmund Klich: Że jest odpowiedzialna strona rosyjska?
B.K.: Ze względu na to, że nie zamknęła lotniska, tak.
E.K.: Być może to jest, że to jest… Oj, to chyba coś… Jeśli to jest mój meldunek, to ja tutaj… chyba tak nie… to chyba…
B.K.: Pan stawia taką tezę, że były to warunki poniżej minimalnych lotniska, które wynoszą widzialność najmniejsza tysiąc, podstawa sto, i wtedy lotnisko powinno być zamknięte dla ruchu lotniczego. A, to jest dokładnie to.
E.K.: Tak, już wiem, już wiem. Bazowałem na tym, że w naszych warunkach, polskich, my byśmy to zamknęli, bo my mamy takie procedury, prawda, że byłoby zamknięte. Natomiast, to było... godzina 15, to było na wczesnym jeszcze etapie…
B.K.: To jest dla nas zaskakujące (…) Ten dokument nie ma statusu prawnie żadnego. Dokumenty, które nie mają prawnie wiążącego statusu, zawsze mogą gdzieś wypłynąć. W związku z tym sformułowanie przez przewodniczącego komisji takiej tezy na tym etapie (…)jest sprawą… no, kłopotliwą.
E.K.: Yhm, rzeczywiście. Ale ja bazowałem… Może tak: ta teza wynikła głównie z oceny sytuacji przez pana meteorologa. (…) Myśmy dyskutowali, że według naszych procedur powinno być zamknięte. Bazowaliśmy na naszej wiedzy. (…) Bo myśmy ten wątek bardzo mocno drążyli. (…)
B.K.: Wróćmy do pytania, bo ono dla mnie jest bardzo ważne. Czy to jest kompilacja różnych wypowiedzi?
E.K.: To są nasze wnioski z tych pierwszych... To jest właściwie wniosek bym powiedział głównie pana Mirosława Milanowskiego, meteorologa. Taka ocena.
B.K.: To dosyć marna podstawa do formułowania takich wniosków. (…)
E.K.: To jest dokładnie relacja pana Milanowskiego, którą złożył na podstawie udziału w przesłuchaniach z prokuraturą. Na sto procent już teraz wiem. (…).

pap, ps, "Gazeta Polska codziennie"