- Należałoby w tę rocznicę powspominać, a jednocześnie zastanowić się, na ile ta ofiara nie poszła na próżno. Na ile pamiętamy o rodzinach (ofiar - red.), bo oni, a właściwie wszyscy, zapłacili taką cenę, żeby służyć Polsce. Takiej refleksji przede wszystkim potrzeba - powiedział dziennikarzom Wałęsa.
Zdaniem Wałęsy, przelana przed 41 laty krew nie poszła na marne. - Mamy wolne państwo, może źle rządzimy, może źle wybieramy - to tak, ale mamy wolny kraj. Więc to i tak była nieduża ofiara za wolność, wyprowadzenie wojsk sowieckich. To zależy jak to się liczy. Każda kropla krwi jest ważna, ale w sumie jak strategicznie popatrzymy - to nam się udało - dodał były prezydent.
Zaapelował też o wsparcie materialne rodzin poszkodowanych podczas Grudnia'70, żeby "nie wydawać pieniędzy na jakieś popisywanie polityczne". - Natomiast pieniądze, które wydajemy na wielkie wiece, proponowałbym dać właśnie rodzinom poszkodowanych. A akademie - oczywiście robić - ale takie robocze, dyskusyjne - co tu zrobić, aby tej ofiary nie zniszczyć. I o takie zastanowienie bym rodaków prosił - podkreślił Wałęsa.
Pod pomnikiem upamiętniającym masakrę robotników na Wybrzeżu zjawiło się także ponad stu stoczniowców oraz kilkudziesięciu uczniów z Gdańska, a także spoza miasta. Po południu w gdańskim kościele św. Brygidy odprawiona zostanie msza św. Koncelebrować ją będzie metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź. Po liturgii jej uczestnicy przejdą ulicami Gdańska na skwer, gdzie 17 grudnia 1981 r., podczas demonstracji po wprowadzeniu stanu wojennego, zginął od strzału w głowę 20-letni gdańszczanin Antoni Browarczyk. Po złożeniu hołdu zmarłemu, pochód przemaszeruje ulicami miasta pod Pomnik Poległych Stoczniowców, gdzie złożone zostaną wieńce oraz odczytany będzie apel poległych.
W grudniu 1970 r., w proteście przeciw podwyżkom cen wprowadzonym przez władze PRL, przez Wybrzeże przetoczyła się fala strajków i demonstracji. W Gdańsku i Szczecinie protestujący podpalili gmachy Komitetów Wojewódzkich PZPR. Aby stłumić protesty, władze zezwoliły milicji i wojsku na użycie broni. Według oficjalnych danych, w grudniu 1970 r. na ulicach Gdańska, Gdyni, Szczecina i Elbląga od kul milicji i wojska zginęły 44 osoby (w tym 18 w Gdyni), a ponad 1160 zostało rannych.eb, pap