"Czy zamkną Kaczyńskiego w psychiatryku?". Wyrok 30 grudnia

"Czy zamkną Kaczyńskiego w psychiatryku?". Wyrok 30 grudnia

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jarosław Kaczyński, fot. PiS
30 grudnia zapadnie wyrok w procesie cywilnym, który Jarosław Kaczyński wytoczył "Super Expressowi", m.in. za pytanie, czy "zostanie on zamknięty w psychiatryku". Adwokat gazety wnosi o oddalenie pozwu i mówi o cenzurze.
W poniedziałek Sąd Okręgowy w Warszawie zakończył proces o ochronę dóbr osobistych prezesa PiS wobec wydawcy tabloidu. Powód żąda przeprosin za naruszenie prawa do swej prywatności w trzech artykułach z czerwca. W mediach głośno było wtedy o decyzji stołecznego sądu o wysłaniu lidera PiS na badania psychiatryczne. Zarządzono je na potrzeby procesu karnego, jaki Kaczyńskiemu wytoczył Janusz Kaczmarek za nazwanie go "agentem-śpiochem". Potem sąd wycofał się z tej decyzji, którą lider PiS uznał za skandal. Krytykowały ją też media.

Gazeta powinna zapytać

Zdaniem adwokata Kaczyńskiego Krzysztofa Kufla artykuły "SE" naruszyły prawny zakaz podawania informacji o czyimś zdrowiu bez zgody danej osoby. Według pozwu niedopuszczalny był tytuł z pierwszej strony: "Czy zamkną Kaczyńskiego w psychiatryku?", jak i ujawnienie pytań sądu do Kaczyńskiego, jakie środki uspokajające zażywał po katastrofie smoleńskiej. - Memu klientowi przypisano chorobę psychiczną - mówił w mowie końcowej Kufel. Podkreślał, że "SE" nie miał zgody prezesa PiS na ujawnianie informacji o jego zdrowiu. Jego zdaniem podlegają one ochronie także, jeśli chodzi o osobę publiczną, a ponadto proces był niejawny. Prawnik zaprzeczył twierdzeniom "SE", by gazeta miała prawo powołać się na informacje ujawnione wcześniej przez RMF. Formę pisania przez "SE" o całej sprawie uznał za obraźliwą.

Ludzie powinni wiedzieć

Strona pozwana, która wniosła o oddalenia pozwu, argumentuje, że gazeta miała prawo do pisania o sprawie badań byłego premiera, byłego kandydata na prezydenta i szefa największej partii opozycyjnej. - Opinia publiczna ma prawo do tych informacji - mówił pełnomocnik pozwanego mec. Artur Wdowczyk. Podkreślał, że z orzecznictwa trybunału w Strasburgu wynika, że politycy muszą mieć "grubszą skórę" niż zwykły obywatel. Wdowczyk podkreślił, że na długo przed decyzją sądu o badaniach sam Kaczyński ujawniał publicznie informacje o swym zdrowiu - mówił, że brał środki uspokajające po śmierci brata. Zwrócił uwagę, że swą decyzję sąd uzasadniał m.in. właśnie tymi wypowiedziami. - To on zaczął dyskusję - dodał. Ocenił, że gdyby zakazać takiej dyskusji, byłaby to cenzura niedopuszczalna przez polską konstytucję.

Zdumieni pozwem

Zeznając w poniedziałek w imieniu "SE", jego naczelny Sławomir Jastrzębowski powiedział, że gazeta krytykowała decyzję sądu o badaniach lidera PiS jako represyjną wobec niego. - Dlatego byliśmy zdumieni pozwem - dodał. Podkreślił, że materiały "SE" były wtórne wobec RMF. Przyznał zaś, że kwestionowany tytuł pochodził od redakcji gazety. - Tam był pytajnik - dodał.

Lider PiS wytoczył też proces Radiu ZET za opublikowanie sondażu, z którego wynikało, że 43 proc. Polaków popierało decyzję o wysłaniu lidera PiS na badania. Ten proces odroczono niedawno do stycznia 2012 r. 

pap, ps