Tusk w Afganistanie pożegnał poległych żołnierzy. "Nieśli pokój, nie wojnę"

Tusk w Afganistanie pożegnał poległych żołnierzy. "Nieśli pokój, nie wojnę"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Donald Tusk (fot. Janusz Walczak/FORUM)
- Chcemy, by wszyscy pamiętali tu w Afganistanie i w naszej ojczyźnie, że nasi żołnierze nieśli "nie wojnę, ale pokój i pomoc, dlatego ta śmierć boli nas jeszcze bardziej" - powiedział premier Donald Tusk w bazie Ghazni podczas uroczystości pożegnania ciał pięciu polskich żołnierzy.
Podczas uroczystości Tusk powiedział, że przedstawiciele rządu mieli zamiar przyjechać tu, by w imieniu Rady Ministrów i przede wszystkim w imieniu rodaków, złożyć żołnierzom służącym w Afganistanie, świąteczne życzenia. - Okrutna wojna sprawiła, że przyjechaliśmy dziś do Was w imieniu całej Polski złożyć wyrazy bólu i żalu, najszczersze kondolencje dla Was wszystkich, a także stąd z afgańskiej ziemi, dla rodzin pięciu poległych bohaterów - powiedział szef rządu.

PRZEMÓWIENIE PREMIERA TUSKA

Czytaj więcej na Wprost.pl:

Gen. Skrzypczak: Afganistan to nie misja pokojowa. To wojna
"Wielki dramat". Tusk złożył kondolencje rodzinom poległych żołnierzy
Będzie żałoba narodowa po śmierci żołnierzy?
Klich: śmierć to krwawy prezent bożonarodzeniowy od talibów
Pożegnanie poległych w czwartek. Prezydent opuszcza flagi
Prokurator wojskowy bada atak w Afganistanie
Najmłodszy miał 22 lata. Pięciu Polaków zginęło w Afganistanie

Tusk podkreślił, że ból po śmierci naszych żołnierzy jest tym większy, że "ten największy dramat w historii polskich misji nastąpił tuż przed świętami, które zawsze są dla nas Polaków znakiem nadziei". - Tym boleśniejsza ich śmierć - naszych pięciu żołnierzy, chociaż wszyscy wiemy, że każda wojna takie okrutne żniwo zbiera. Łączymy się wszyscy w  bólu z rodzinami poległych, wierząc głęboko, że ich śmierć, choć żadna śmierć według nas żywych nie ma sensu, że ich śmierć przyniesie ulgę tym, którzy tu na tej ziemi chcą żyć w pokoju - powiedział szef rządu. Podkreślił, że wszyscy chcemy świata bez wojen i bez ofiar. - Chcielibyśmy szczególnie w przededniu wigilii Bożego Narodzenia wierzyć w świat, który nie będzie potrzebował tragicznych bohaterów. Ale  dzisiaj w skupieniu będziemy myśleć o tych, którzy jeszcze musieli odejść, z nadzieją, że nikt więcej z  polskich żołnierzy ich śladem tu w Afganistanie nie podąży - powiedział Tusk. - Będziemy zawsze o nich pamiętać, tak jak będziemy pamiętać o ich rodzinach. Cześć ich pamięci - dodał.

W uroczystości wziął udział także minister obrony Tomasz Siemoniak. Pięciu poległych żegnały także setki polskich żołnierzy oraz współpracujący z nimi Amerykanie i  afgańskie pododdziały szkolące się razem z Polakami w Ghazni. Dowódca PRT - zespołu w którym pracowali polegli żołnierze - major Paweł Chabielski wspominał swoich kolegów, jako oddanych służbie żołnierzy. Po zakończeniu ceremonii pożegnalnej trumny z ciałami poległych żołnierzy zostały przeniesione do amerykańskich śmigłowców, które wykonały nad bazą pożegnalne okrążenie. Towarzyszyły im dwa polskie śmigłowce Mi-17. Po przetransportowaniu trumien do bazy Bagram, jeszcze w piątek odbędzie się tam ceremonia z udziałem dowództwa ISAF. Następnie trumny przewiezione zostaną do bazy wojsk amerykańskich w Ramstein w Niemczech i w piątek po  południu mają zostać powitane na lotnisku w Warszawie.

Smutne łamanie opłatkiem

Po pożegnaniu żołnierzy, Tusk wziął udział w spotkaniu z resztą polskich żołnierzy. - Strasznie smutna chwila, myślałem, że będziemy łamać się opłatkiem w  zupełnie innych nastrojach, ale taka bywa wasza żołnierska dola; właściwie żadne słowa tu już nic nie załatwią - powiedział premier Donald Tusk podczas spotkania z polskimi żołnierzami w Ghazni.

- Chcę wam przyrzec tutaj, że po pierwsze postaramy się, aby  rodziny waszych kolegów miały naprawdę wszechstronną opiekę. Na pewno będziemy starali się w Polsce zrobić wszystko, żeby nie tylko pamiętać o poległych, i o tych, którzy wcześniej na tej ziemi zginęli, ale żeby ta pomoc dla rodzin miała też swój praktyczny wymiar - zadeklarował szef polskiego rządu. Jak podkreślił, w Polsce ta śmierć zrobiła naprawdę bardzo duże wrażenie na wszystkich. - Wszyscy spodziewaliśmy się, że Pan Bóg oszczędzi nam ofiar. Misja powoli nieuchronnie dobiega końca. Jeszcze nie za miesiąc, nie za  kwartał, ale wszyscy już widzimy gdzieś na horyzoncie kres tej wojny. Ona zawsze wydaje nam się bardziej okrutna i mniej zrozumiała, gdy żegnamy naszych żołnierzy -  dodał premier.

Wszyscy będziemy pamiętać

Tusk zapewnił żołnierzy, że wszyscy w kraju będą pamiętać o ich misji i trzymać kciuki, aby nic takiego tragicznego się nie powtórzyło. - Ci, którzy tej zbrodni dokonali, nie pozostaną bezkarni. To oczywiście nie wróci życia waszym kolegom i towarzyszom broni, ale sprawiedliwości musi też stać się zadość. Każdy, kto podnosi rękę na polskiego żołnierza, musi wiedzieć, że wcześniej czy później poniesie karę - oświadczył.

Premier wyraził nadzieję, że w tych smutnych godzinach i dniach, w  wieczór wigilijny, żołnierze znajdą "choć odrobinę radości, jeśli o radości można w ogóle mówić w tak trudnym momencie". - Ale musimy umieć przezwyciężać także żal i ból po śmierci żołnierzy - zaznaczył. Tusk dodał, że tak tragiczny komunikat "dopadł nas" w przeddzień świąt. - I dlatego powinniśmy sobie powiedzieć - i także przyjaciołom i rodzinom tych, którzy polegli - że nasze współczucie i solidarność z nimi i nasza nadzieja na przyszłość muszą być silniejsze od śmierci - oświadczył. - Dzisiaj trudno w to uwierzyć, ale musimy wierzyć w to, że ich życie i ich śmierć naprawdę miały głęboki sens - mówił Tusk. Premier "z całego serca" podziękował żołnierzom za ich odwagę "i strasznie ciężką robotę tutaj, na miejscu".

Najmłodszy miał 22 lata

W ataku w Afganistanie zginęli: st. kapral Piotr Ciesielski (dowódca pojazdu), st. szer. Łukasz Krawiec, st. szer. Marcin Szczurowski, st. szer. Marek Tomala i szer. Krystian Banach. Najmłodszy miał 22 lata, najstarszy - 33. Wszyscy służyli w 20. Bartoszyckiej Brygadzie Zmechanizowanej. Dla większości to była pierwsza misja. Wszyscy polegli jechali pojazdem, pod którym eksplodowała mina. Jak informowało wojsko, zniszczony pojazd to M-ATV, czterokołowy opancerzony wóz produkcji amerykańskiej typu MRAP.

Do ataku przy użyciu tzw. improwizowanego ładunku wybuchowego doszło rano, gdy żołnierze wracali po wykonaniu czynności przez tzw. regionalny zespół odbudowy (PRT) z miejscowości Razaak. Wybuch nastąpił, gdy patrol zbliżał się do Highway 1 – głównej drogi łączącej Kabul z Kandaharem - podał rzecznik Dowództwa Operacyjnego ppłk Mirosław Ochyra.

30 osób w konwoju

Konwój liczył sześć pojazdów, jechało nimi 30 osób. Szef Sztabu Generalnego gen. Mieczysław Cieniuch poinformował, że było to 20 żołnierzy polskich, sześciu żołnierzy amerykańskich oraz po dwóch pracowników cywilnych wojska z Polski i USA.  Atak nastąpił pod czwartym pojazdem w kolumnie, którym jechali żołnierze ochraniający zespół PRT. Na miejsce natychmiast wezwano śmigłowce ewakuacji medycznej, ale mimo podjętej akcji ratunkowej nikogo nie udało się uratować.

pap, ps