Spiskowcy i żandarmi

Spiskowcy i żandarmi

Dodano:   /  Zmieniono: 
Porzucenie własnych ideałów towarzyszyło niejednemu obrotowi koła historii
Dziennikarka 1998 r., Monika Olejnik, chciała doprowadzić w "Salonie politycznym Trójki" do rozmowy pomiędzy protestującym anestezjologiem, doktorem Chodorowskim, a ministrem zdrowia, doktorem Maksymowiczem. Minister stanowczo zaprotestował, stwierdzając, że "nie zamierza rozmawiać ze złoczyńcami". Najwyraźniej zapomniał, że polskie prawo orzekanie o winie składa w ręce suwerennie działających sądów, a nie urzędników, nawet jeśli są ministrami. Pogardliwe potraktowanie przez ministra Maksymowicza protestującego lekarza szokuje tym bardziej, że jeszcze kilkanaście miesięcy temu on sam był działaczem związkowym i prowadził bezpardonową walkę z rządem poprzedniej koalicji. Najwyraźniej wraz z przepoczwarzeniem się ze związkowca w ministra zmienił poglądy, w niektórych kwestiach aż o 180 stopni. Nie jest to wypadek odosobniony. Porzucenie własnych ideałów towarzyszyło niejednemu obrotowi koła historii. Bardzo dramatyczny wymiar osiągnęło w 1918 r., w odrodzonej Polsce. Dawni spiskowcy, atakujący Rosję za pomocą całego arsenału rewolucyjnych metod walki, włącznie z aktami terroru i ekspropriacjami, przeistoczyli się w policjantów i żandarmów. Tak stało się z Janem Gorzechowskim, legendarnym bohaterem rewolucji 1905 r., uczestnikiem najbardziej brawurowych akcji Organizacji Bojowej PPS, który w wolnej Polsce został generałem i szefem żandarmerii. W cywilu był on mężem Zofii Nałkowskiej, bardzo przeżywającej tę metamorfozę. Właśnie dlatego w jej powieściach tak często pojawiają się bohaterowie niczym stopiony wosk odlewani w różnych formach zmieniających się ról społecznych. Pisarka stara się dociec motywów nowych zachowań, często zaprzeczających dorobkowi całego życia. Niejednokrotnie jest to zwykła ludzka małość, pchająca ku kolejnym szczeblom kariery. Znacznie częściej są to jednak niezależne od ludzi konieczności dziejowe, którym trudno się nie poddać. Autorka nie protestuje przeciwko takim sytuacjom. Czarnymi bohaterami są tylko ci, którzy wraz z awansem odwracają się plecami do tego, co do tej pory było sensem ich działania. Spiskowiec może, a nawet musi, zająć miejsce po szefie żandarmerii, ale nie wolno mu porzucić ideałów, za które gotów był oddać życie. Może warto, by minister Maksymowicz, zaraz po osiągnięciu porozumienia z anestezjologami, sięgnął po powieści żony Jana Gorzechowskiego.
Więcej możesz przeczytać w 3/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.