Ciao, Bartek!

Dodano:   /  Zmieniono: 
Bartosz Arłukowicz, fot. Newspix
Bartosz Arłukowicz nie chciał być ministrem zdrowia﹐ Ale był za słaby, żeby wybrzydzać﹒ Zresztą co tu wybrzydzać. Poprzedniczka zostawiła po sobie straszną żabę, którą Arłukowicz musi teraz zjeść.
Rok 2005. Studio TVN, nagranie programu „Ciao, Darwin". Formuła show jest mało wyrafinowana: rywalizują z sobą dwie drużyny kierowane przez celebrytów. Zespoły są dobierane na zasadzie przeciwieństw – grubi kontra chudzi, teściowe kontra synowe, mały biust kontra duży biust… Dziś walczą lekarze i pielęgniarki. Jednym z członków drużyny lekarzy, którą dowodzi spec od wizerunku Piotr Tymochowicz, jest Bartosz Arłukowicz, znany jako zwycięzca programu „Agent".

Po kilkunastu minutach akcja siada. Tymochowicz, chcąc uratować show, postanawia zrobić niespodziankę i przejść na stronę pielęgniarek. Ale  chce też skaptować do ucieczki jednego ze swoich zawodników. Żaden z  lekarzy do transferu się nie pali. Wreszcie jest chętny – to Arłukowicz. Tuż przed końcem programu obaj przechodzą do drużyny pielęgniarek. Show zostaje uratowany.

W polityce Arłukowicza na drugą stronę rzeki przeprowadził Donald Tusk. To on namówił go do pozostawienia lewicy. W prawdziwym życiu, w  przeciwieństwie do teleturnieju, dobra zabawa skończyła się jednak zaraz po transferze.

Arłukowicz został rzucony przez swojego nowego kapitana – a raczej kierownika, bo tak mówi się dziś w Platformie o  Tusku – na najtrudniejszy odcinek. Został ministrem zdrowia. A w  resorcie zastał bałagan pozostawiony przez poprzedniczkę Ewę Kopacz. Lada moment miała wejść w życie kontrowersyjna ustawa refundacyjna. A tu lekarze, farmaceuci i aptekarze w trakcie konsultacji społecznych zgłosili do niej aż 800 stron uwag! Kopacz zbytnio się tym nie przejęła i  już pięć dni po ich otrzymaniu pojawiła się na posiedzeniu rządu z  gotowym, rzekomo poprawionym, projektem. Obejmując stanowisko, Arłukowicz o tym wszystkim wiedział. Zresztą jako poseł sam głosował przeciw ustawie.

Drugim odziedziczonym problemem było gigantyczne opóźnienie w rozmowach z firmami farmaceutycznymi w sprawie listy leków refundowanych.

O bohaterze ostatnich kilkunastu dni - Bartoszu Arłukowiczu - czytaj w poniedziałkowym numerze tygodnika "Wprost"