200 tysięcy godzin życia

200 tysięcy godzin życia

Dodano:   /  Zmieniono: 
Patrzysz sobie, czytelniku, na Miecugowa w telewizorze. Wkurza cię albo rozbawia. I nawet nie wiesz, że mówi do ciebie człowiek, którego życie wisiało i wisi na włosku. A czasem na żetonie w kasynie.
PIOTR NAJSZTUB: Internauci zobaczyli filmik z twoim noworocznym podsumowaniem ubiegłego roku w TVN 24 i emocje się rozpaliły do czerwoności. Byłeś tego ranka chory czy pijany?

GRZEGORZ MIECUGOW: Poprzedniego wieczora, przez pomyłkę, wziąłem zamiast jednej dwie kapsułki silnego leku antydepresyjnego. Rano wyglądało, że jest wszystko w porządku. Ale podczas wejścia na antenę okazało się, że głowę mam jasną, ale mowę bełkotliwą – to możliwy efekt uboczny tego leku. Ale chwilę przedtem wszystko było w porządku, bo przecież jestem na tyle odpowiedzialny, żeby nie wchodzić do studia niedysponowany.

Internauci i tak nie uwierzą. Mogę zapalić?

Możesz.

Nie boisz się dymu?

Boję się, ale nie takiego rozrzedzonego, tylko skoncentrowanego w płucach. A jak dziś widzę człowieka palącego, to mu po prostu współczuję.

Że co?

To jest takie nieracjonalne zachowanie, ten żarzący się patyczek... Współczuję zwłaszcza, jak palą właściwie dzieci, bo jak pali taki staruszek jak ty, to mniej współczuję.

Więcej o papierosach i o raku płuc przeczytasz w wywiadzie Piotra Najsztuba z dziennikarzem Grzegorzem Miecugowem w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost".